Zresztą nie mam zamiaru jeździć do jakiegokolwiek 30-100 km, żeby mówili mi ciągle to samo.
Nie rozumiem jak komukolwiek tu może pomagać zwykła rozmowa? Trzeba chyba być mało ułomnym emocjonalnie.
Jeżdżę 60km w jedną stronę co tydzień na terapię. Sama za nią płacę i uważam, że to jest najlepsza inwestycja w siebie, w życie, jaką podjęłam.
Wiem jednak, że są ludzie, na których terapia nie działa (pozdrawiam Castro ). I wiem też, że trzeba chcieć zmiany i mieć w sobie chociaż trochę motywacji, bo inaczej nie ma to sensu.
Delphi, rente to ja mam. Chodzi o to że wpływa ona na konto matki. Źle rozumiesz. To matka mi załatwiła rente i zrobiła ze mnie jeszcze większego ułomniaka niz jestem.
aga_myszka, ale ja chce zmiany, a każdy uważa że ja nie chcę. Nie rozumiem po prostu tego... Właściwie to ja jestem na NFZ więc no cóż może to dlatego. Matka ma w ogóle problem że muszę jeździć co jakiś czas do tej psycholog. Brat mnie zawozi za pozwoleniem matki. Ostatnio przełożyła mi wizytę na piątek. Nie miałam pretensji bo i i tak jakoś nie chciało mi się jechać.
Wiek: 37 Dołączyła: 08 Maj 2017 Posty: 834 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-01-04, 08:44
aga_myszka napisał/a:
Wiem jednak, że są ludzie, na których terapia nie działa (pozdrawiam Castro )
No przecież to nie jest tak, że terapia na mnie nie podziałała wcale. To, co można we mnie zaobserwować jest po części skutkiem terapii, można się jedynie zastanawiać czy jest to skutek pożądany czy niepożądany.
Inertia napisał/a:
Musze tylko zmotywować się i to załatwić ale troche mi się nie chce pakować w konflikt z matką. No ale wiem co trzeba zrobić to co ona może ta psycholog? Powie mi to samo.
Raczej w opisanej sytuacji zadaniem psychologa byłoby pomóc Ci zrozumieć Twoją trudność ze zmotywowaniem się i ewentualnie pomóc Ci w przełamaniu jej.
Wiek: 27 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1316 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-01-04, 08:47
Szamanka napisał/a:
skoro nie chcesz pomocy, to nie blokuj miejsca
Inertia napisał/a:
przecież chce
Doprawdy?
Inertia napisał/a:
chodzę bo psychiatra mowi że to ważne
Ty nie uważsz, że toważne, tylko lekarz.
Inertia napisał/a:
Widzę, że ten cały system pomocy to zwyczajne mydlenie oczu.
Skoro to oszustwo, to dlaczego twierdzisz, że tego chcesz.
Inertia napisał/a:
mi to nie pomaga. Nie potrzebuje.
Skoro tego nie potrzebujesz, to dlaczego twierdzisz, że chcesz?
Inertia napisał/a:
ja i tak nic z tego nie rozumiem. Przecież wiem co muszę zrobić jak chce żeby kasa była moja
Skoro próbę rozmowy nad dobraniem odpowiedniej formy pomocy od razu negujesz, że "i tak nie rozumiesz" i jeszcze sprowadzasz wszystko do dostawania kasy, to dlaczego twierdzisz, że chcesz pomocy?
Zastanów się czego oczekujesz zamiast negować wszystko - terapię, brak terapii, zmianę terapii, kontynuowanie terapii tam gdzie jesteś - zależnie od tego o czym ktoś do ciebie napisze, to taką właśnie rzecz negujesz i ostatecznie piszesz rzeczy sprzeczne. To co piszesz wygląda jak szukanie wymówki, żeby nic nie robić i przy okazji zwalić na innych winę za brak postępów.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
Edisni, nie. Znaczy bo nie wiem jakie powinnam mieć?
Castro, mówiła że powinnam czasami z kimś pogadać.
Delphi, może i neguje ale być może nie pomaga mi to i tyle. Chodzę bo czasami mam nadzieję, że to kiedyś zadziała. W ogóle czuje się jakbyś mnie atakowała i to nie jest tak że nic nie robię. Obecnie nie myślę o samobójstwie, staram się sama dawać sobie radę, a po prostu jeśli psychiatra i psycholog uważają że powinnam sobie pogadać to jestem grzeczna i chodzę. Cały ten system... Ponieważ psychiatryk mnie przetrzymywał tylko żebym nic sobie nie zrobiła i faszerowali mnie lekami i byli bardzo, bardzo niemili... No a każda rozmowa z psychologiem, pedagogiem nigdy nie przyniosła mi żadnej ulgi. Chciałabym bardziej coś na zasadzie daj mi magiczne zaklecie i pokaż mi jak się nie bać, jak walczyć i jak czuć się lepiej kiedy musisz robić coś wbrew sobie.
Wiek: 27 Dołączyła: 03 Lip 2017 Posty: 1316 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-01-10, 08:01
Nic się magicznie nie zmieni, więc z takim podejściem możesz od razu dać sobie spokój z chodzeniem dokądkolwiek. Leczenie wymaga twojej pracy, nie cudzej.
"Obojętność i lekceważenie często wyrządzają więcej krzywd niż jawna niechęć."
Nie chodzi o to jakie powinnaś mieć, ale o przedstawienie na wizycie tego jakie teraz masz. Choćby powiedzenie na wizycie tego co napisałaś w odpowiedzi do Delphi.
Może psycholog i psychiatra dojdą do jakiś własnych wniosków i Ci je przedstawią.
Inertia napisał/a:
Chciałabym bardziej coś na zasadzie daj mi magiczne zaklecie i pokaż mi jak się nie bać, jak walczyć i jak czuć się lepiej kiedy musisz robić coś wbrew sobie.
Nawet gdyby Ci powiedział, a nie wykluczone, że może jednak coś tam mówi, to nie uznajesz tego za rozwiązanie - pomysł na spróbowanie zastosowania tego w życiu, a jak uznajesz to psycholog nie przeniesie tego w Twoje życie.
Mówisz psycholog czego się boisz i z czym sobie nie radzisz?
Tak jak napisała Delphi, nie ma magicznych zaklęć i nic magicznie się nie zmieni, zwykle praca nad sobą wymaga dłuższego czasu i podejmowania wielu prób zmiany własnego schematu działania.
Edisni, i tak dopiero zbowu będę miała wizyty chyba latem.
Delphi, czyli wychodzi na to, że dobrze sobie radzę sama. Zmieniłam sposób myślenia. Psycholog w żaden sposób tego nie zrobiła za mnie ani mnie do tego nie zachęciła ja sama wzięłam patyk i zmieniłam go na magiczny.
Delphi, cokolwiek bym nie napisała to ciągle masz jakieś pretensje i się mnie czepiasz. Jak masz jakieś problemy ze sobą to napisz albo porozmawiaj sobie z psychologiem. Nie prowokuj mnie bo zaraz ja wyjdę na tą złą.
Mam po prostu dość nie dość że w pracy każdy mnie chyba zmusza do tego żebym chyba w końcu zrobiła coś sobie albo komuś. Nikt na tym forum nie jest taki w stosunku do mnie jak Ty. Moja wypowiedź nie ma na celu zdenerwowania Cię ani niczego złego na myśli. Jest szczera.
Nie chce robić tu żadnego jakiegoś spamu czy czegoś tam.
Juz kończę temat. Cokolwiek napiszesz nie odpowiem.