Bezsenna napisał/a:
Chodziło mi o to, że mój narzeczony płaci te długi, chociaż ma starszą siostrę i brata jeszcze.
A co ma posiadanie rodzeństwa do płacenia cudzych długów?
Mam wrażenie, że oni tzn. jego rodzeństwo w ogóle nie zastanawiają się nad tym co ojciec robi.
ina napisał/a:
Bezsenna napisał/a:
Chodziło mi o to, że mój narzeczony płaci te długi
Dlaczego on płaci te długi?
A kto inny ma płacić? Ojcu nie przetłumaczysz, bo uważa, że to jego pieniądze i ma prawo z nimi robić co chce. Dlatego listonosz jak przynosi rentę to oddaje mojemu narzeczonemu, albo jego ciotce, żeby nie przepił. Ojciec uważa, że w zimie też nie musimy palić, bo jest ok jak jest. Jak jest sam nigdy nie pali, albo rzadko i na minimum. Przyzwyczaił się, ale my nie. Ja staram się nie wtrącać nadto, bo jeszcze nie należę do ich rodziny.
Spłacanie długów alkoholika w niczym nie pomaga - teraz facet ma pewność, że może chlać, pożyczać forsę, a jego kochane dzieciaczki wszystko sfinansują.
Bezsenna napisał/a:
Mam wrażenie, że oni tzn. jego rodzeństwo w ogóle nie zastanawiają się nad tym co ojciec robi.
Dlaczego oni mają brać odpowiedzialność, za czyny swego ojca, za jego alkoholizm?
Trochę mnie to denerwuje, że on się przejmuje ojcem, a oni są jakby z daleka. W końcu to ich ojciec to mogliby chociaż z nim porozmawiać czy coś. No sama nie wiem.
ina napisał/a:
Bezsenna napisał/a:
A kto inny ma płacić?
Ten, kto ma długi.
Narzeczony chce dobrze, ale ja wiem, że nie można alkoholika tak wiecznie niańczyć. A teściu jakby spłacił długi to za drugie pół tysiąca, które ma renty i nic by już nie miał.
ina napisał/a:
Bezsenna napisał/a:
Ojcu nie przetłumaczysz, bo uważa, że to jego pieniądze i ma prawo z nimi robić co chce.
Przejmując jego pieniądze, zarządzając nimi, chroniąc go, aby nie przepił, uważacie, że mu w czymś (w czym?) pomagacie?
Nie wiem co im siedzi w głowie, gdy podejmują takie działania, ale wydaje mi się, że chcą dla Jego i naszego dobra ograniczyć chociaż nawet w taki sposób jego picie.
ina napisał/a:
Bezsenna, byłaś na terapii dla DDA?
Nie, nie byłam, choć wiem i moja matka też, że powinniśmy całą rodziną iść. Ale u mnie to nie realne niestety.
Trochę mnie to denerwuje, że on się przejmuje ojcem, a oni są jakby z daleka. W końcu to ich ojciec to mogliby chociaż z nim porozmawiać czy coś. No sama nie wiem.
Porozmawiać o czym? Skoro on chowa wódkę po kątach, uważa, że to jego pieniądze i może z nimi robić co chce.
Twój narzeczony jak i jego rodzeństwo też jest współuzależnione.
Niańcząc alkoholika, daje się mu komfort picia.
Bezsenna napisał/a:
A teściu jakby spłacił długi to za drugie pół tysiąca, które ma renty i nic by już nie miał.
Gdyby spłacił i nie pił, nie przepijał, wtedy można mu pomóc, aby dotrwał do następnego miesiąca, ale z tego co piszesz, on w ogóle nie spłaca i przestać pić też nie zamierza, więc może gdyby mu to "nic" zostawało, to by coś przemyślał...
Bezsenna napisał/a:
Nie wiem co im siedzi w głowie, gdy podejmują takie działania, ale wydaje mi się, że chcą dla Jego i naszego dobra ograniczyć chociaż nawet w taki sposób jego picie.
Zabierając mu pieniądze, są w stanie ograniczyć jego picie?
nyaa napisał/a:
Spłacanie długów alkoholika w niczym nie pomaga - teraz facet ma pewność, że może chlać, pożyczać forsę, a jego kochane dzieciaczki wszystko sfinansują.
Bezsenna, czy ze swoim narzeczonym, zdajecie sobie sprawę z tego co napisała nyaa?
Bezsenna napisał/a:
Ale u mnie to nie realne niestety.
Dlaczego? Chodziłaś z tym problemem kiedykolwiek do psychologa?
Mieszkasz/będziesz mieszkała, z teściem pod jednym dachem?
Twój narzeczony jak i jego rodzeństwo też jest współuzależnione.
Niańcząc alkoholika, daje się mu komfort picia.
Ja to wiem, ale mój narzeczony jest negatywnie ustosunkowany do psychologów i psychiatrów i w ogóle nie wierzy w ich pomoc. Czasami myślę, że może teściu musi spaść całkiem na dno. Tylko, że ja nie chcę być tego ofiarą.
ina napisał/a:
Zabierając mu pieniądze, są w stanie ograniczyć jego picie?
W praktyce trochę to skutkuje, bo mimo wszystko jet]st pod jakąś kontrolą, gdy np. jedzie na miesiąc do starszego brata mojego narzeczonego.
ina napisał/a:
Bezsenna, czy ze swoim narzeczonym, zdajecie sobie sprawę z tego co napisała nyaa?
Ja to wiem, a on? Czasem już sama nie wiem...
ina napisał/a:
Dlaczego? Chodziłaś z tym problemem kiedykolwiek do psychologa?
To jeden z wielu problemów z jakimi się borykam i jestem u psychologa. Mam indywidualną terapię, choć ostatnio nie chodzę, bo chciałam spróbować sama żyć, ale przeliczyłam się jak zwykle...
ina napisał/a:
Mieszkasz/będziesz mieszkała, z teściem pod jednym dachem?
To jeden z wielu problemów z jakimi się borykam i jestem u psychologa. Mam indywidualną terapię, choć ostatnio nie chodzę, bo chciałam spróbować sama żyć, ale przeliczyłam się jak zwykle...
Przejdź przez temat alkoholu w rodzinie, skup się na DDA, zanim zaczniesz mieszkać z teściem.
Nie ma opcji, abyście mieszkali oddzielnie?
Bezsenna napisał/a:
Ja to wiem, ale mój narzeczony jest negatywnie ustosunkowany do psychologów i psychiatrów i w ogóle nie wierzy w ich pomoc.
To jest na podstawie doświadczeń z psychologami w jego rodzinie?
Szkoda, bo przydałoby mu się zrozumienie tego co dzieje się także z jego ojcem.
Jeśli Ty pewne rzeczy w tym temacie wiesz, a Twój narzeczony nie do końca, to gdy zamieszkasz z teściem, może być bardzo niekolorowo.
Bezsenna napisał/a:
W praktyce trochę to skutkuje, bo mimo wszystko jet]st pod jakąś kontrolą, gdy np. jedzie na miesiąc do starszego brata mojego narzeczonego.
Jednak nadal pije, bo decyzję o tym, aby nie pić, musi podjąć on sam i zacząć się leczyć... - a właśnie, czy z poglądem Twojego narzeczonego na psychologów, mógłby odradzać swojemu ojcu taki sposób leczenia?
Przejdź przez temat alkoholu w rodzinie, skup się na DDA, zanim zaczniesz mieszkać z teściem.
Nie ma opcji, abyście mieszkali oddzielnie?
Nie, bo już mój narzeczony w dom tzn. w Jego remont wsadził kupę kasy ok. 75 tysięcy i dlaczego ma to zostawiać komuś kto nic nie dał? Poza tym rodzeństwo teraz sądownie zrzeka się swoich części na Jego rzecz.
ina napisał/a:
To jest na podstawie doświadczeń z psychologami w jego rodzinie?
Szkoda, bo przydałoby mu się zrozumienie tego co dzieje się także z jego ojcem.
Jeśli Ty pewne rzeczy w tym temacie wiesz, a Twój narzeczony nie do końca, to gdy zamieszkasz z teściem, może być bardzo niekolorowo.
Ja zdaję sobie aż nadto z tego sprawę. A co do narzeczonego to on po prostu uważa, że lekarze w tych dziedzinach nie pomagają nic, a nic tylko płacisz im, a oni mówią ci co chcesz słyszeć i zdzierają kasę.
ina napisał/a:
a właśnie, czy z poglądem Twojego narzeczonego na psychologów, mógłby odradzać swojemu ojcu taki sposób leczenia?
Sama nie wiem.
Cytat:
Bezsenna, zawsze możesz zażądać, żeby rozwiązał problem, bo nie wprowadzisz się do pijaka.
To już chyba musiałaby być ostateczność dla mnie, bo ja nie zamierzam stracić okazji na szczęści przez teścia.