Ja mam wrażenie, że uczucie pożądania takich obrazków jest nieporównywalne u mnie z niczym innym... jak się nakręcę, to po prostu muszę albo coś sobie zrobić, albo pooglądać obrazki. Inaczej nastrój się będzie pogarszał. A reakcja na obrazki bywa różna, czasem pomaga dać ujście emocjom, czasem nakręca. Póki pomaga mi to się uspokoić, nie widzę w tym nic złego, choćby ktoś uznał to za patologiczne.
Z podobnego względu czasem lubię obejrzeć soczysty horror albo inny brutalny film. Ma się lać.
Na początku czułam zazdrość, też chciałam ciąć się tak głęboko, zostawić tak widoczne blizny.
Też tak miałam. Do tej pory czasami mi się to zdarza.
Oj, dobrze, że trafiłam na to forum, bo myślałam, że tylko ja lubię patrzeć na takie zdjęcia.
Co ciekawe, mnie patrzenie na blizny i cięcia bardzo uspokaja. Nawet miałam taki zwyczaj, że w mocniejszych stanach lękowych sobie oglądałam i przechodziło. Za to nigdy to nie był dla mnie 'wyzwalacz', w sensie nie miałam ochoty zrobić sobie tego samego (przynajmniej nie pod wpływem zdjęć). Wolę patrzeć na zdjęcia cięć innych niż na swoje.
Może to jest chore, ale mi się blizny i cięcia pod względem estetycznym bardzo podobają. Na co drugim moim rysunku postać ma blizny. Tylko muszą być 'czyste' i ani za głębokie, ani za płytkie.
Takie zdjęcia działają na mnie różnie. Jeśli widzę rany/blizny mniejsze od moich to nasuwa mi się myśl chyba przesadzam, ale gdy są to mocniejsze od moich to czuję rozczarowanie, że moje nie są najlepsze...
Czy jest coś gorszego niżeli śmierć? - Życie, jeśli pragniesz umrzeć.
Ja też ostatnio często takie oglądam.
Już jestem koneserem hahahha
Wole oglądanie głębszych ran niż większej ilości krwi.
<<< Dodano: 2014-07-04, 04:59 >>>
Bast napisał/a:
Takie zdjęcia działają na mnie różnie. Jeśli widzę rany/blizny mniejsze od moich to nasuwa mi się myśl chyba przesadzam, ale gdy są to mocniejsze od moich to czuję rozczarowanie, że moje nie są najlepsze...
Mam dokładnie tak samo z głębszymi od moich. Potem kiedy robię sobie krzywdę i zbyt wiele nie zdziałam czuję ,że odniosłam porażkę. Że to prawie nic, że mogłam więcej.
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Dość często oglądam takie zdjęcia... Czasem są w stanie w jakimś stopniu osłabić moje zapędy autoagresywne... Zwłaszcza jeśli wówczas przejeżdżam sobie czymś (np. linijką) po rękach lub nogach. W mojej głowie kreuje się wtedy obraz, jak robię sobie krzywdę i czasem to wystarczy. Pomimo tego, jednak źle na mnie działają. Czuję wstyd, że nie robię sobie większej krzywdy niż osoba ze zdjęcia.
Bast napisał/a:
gdy są to mocniejsze od moich to czuję rozczarowanie
Sobie nie robię zdjęć. Kiedyś zrobiłam parę, ale usunęłam po jakimś czasie. Niepotrzebnie się nakręcałam, że za mało i za płytkie. Potrafiłam kilkanaście razy dziennie przyglądać się tym zdjęciom i popadać w histerię, że jestem tak beznadziejna, że nawet pociąć się nie potrafię.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Gru 2013 Posty: 1083 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-07-10, 12:45
Forever Alone napisał/a:
. Czuję wstyd, że nie robię sobie większej krzywdy niż osoba ze zdjęcia.
Bast napisał/a:
gdy są to mocniejsze od moich to czuję rozczarowanie
Mam dokładnie tak samo . Dlatego staram się nie oglądać ich zbyt często. Później planuję głębszą akcję cięcia, a kiedy nie wychodzi - czuję się jeszcze gorzej.
Wiek: 33 Dołączyła: 21 Sie 2013 Posty: 1861 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2014-07-10, 13:23
Ja mam trochę inaczej, za każdym razem gdy widzę takie zdjęcia włącza mi się tryb 'wciągnęło Cię' i nie nakręcam się na autoagresję, a raczej pozostaję w przeświadczeniu, że dawno wymknęło mi się to spod kontroli. Może dlatego, że w moim przeświadczeniu czasami pasuję to tej kategorii najbardziej pokiereszowanych zdjęć.
Wiek: 25 Dołączyła: 03 Lut 2014 Posty: 708 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-07-10, 16:22
perruche napisał/a:
Zrobiłam sobie nawet oddzielny folder na to i "kolekcjonuje" te najlepsze.
Mam to samo.
Kiedy przeglądam takie zdjęcia i porównam je z moimi wyczynami to jest mi jakby lepiej, pocieszam się tym, że skoro nie mam tak jak na tych zdjęciach, to znaczy, że nie jest ze mną jeszcze tak źle.
Raczej nie miałam myśli, że muszę się doprowadzić do takiego samego stanu, a może wręcz przeciwnie, że nie mogę do tego dopuścić. Ale popatrzeć na takie zdjęcia lubię.
Odciski naszych palców na życiu innych nigdy nie znikają.
pocieszam się tym, że skoro nie mam tak jak na tych zdjęciach, to znaczy, że nie jest ze mną jeszcze tak źle
Ja mam zupełnie odwrotnie. Jakoś w pewien sposób "podziwiam" te dziewczyny, że dają radę coś takiego zrobić. I myślę sobie, że nie dość, że jestem tak słaba (aa) to do tego nie potrafię zrobić tego porządnie.
Już tak mam, że albo w jedną stronę albo w drugą, czarno na białym. Nie lubię tkwić pomiędzy - albo ostro, albo wcale...
Nie wierzę! Ale już 2 razy się udało... //Ch
Wchodzę na krawędź, jak wtedy, gdy byłam ptakiem.
Błękit był zaproszeniem wtedy, dzisiaj czerń jest rozkazem...
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-11, 07:20, w całości zmieniany 3 razy
pocieszam się tym, że skoro nie mam tak jak na tych zdjęciach, to znaczy, że nie jest ze mną jeszcze tak źle
Ja mam zupełnie odwrotnie. Jakoś w pewien sposób "podziwiam" te dziewczyny, że dają radę coś takiego zrobić. I myślę sobie, że nie dość, że jestem tak słaba (aa) to do tego nie potrafię zrobić tego porządnie.
Też tak niestety mam. Moje cięcia zawsze są wąskie i czasem trudno mi ocenić głębokość (chyba tylko po szybkości gojenia). Dlatego często przesadzam z ilością, bo wydaje mi się, że powinnam ciąć głębiej, bo 'widziałam gorsze'.
Jakkolwiek bardzo źle mi jest się do tego przyznać, bo jestem zwolenniczką teorii, że 'każda sznyta to poważna sznyta', czasami kiedy widzę ledwie zadrapanie na zdjęciach mam takie 'phi, moje są głębsze'. Ja swoje, a mózg swoje.
czasem myślę że wszystko jest szaleństwem
bo świat wokół pachnie bzem i agrestem
Dołączyła: 22 Sie 2014 Posty: 50 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2014-08-23, 10:12
Nie oglądam takich zdjęć, niezbyt mnie do tego ciągnie. Cudze okaleczanie się już nieszczególnie mnie rusza, chyba za dużo takich osób poznałam. Chwilami też chciałam się ciąć mocniej i mocniej oraz zazdrościłam ludziom, którzy to potrafili. Teraz zależy mi już tylko na tym, żeby w ogóle zrobić sobie krzywdę, chociaż wiem, że tnę się duuużo mocniej, niż na początku moich "zabaw" z samookaleczaniem.
Wiek: 29 Dołączyła: 11 Sie 2013 Posty: 1778 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-08-30, 01:15
Jej ja kocham oglądać takie zdjęcia. :O Czasem mnie uspokajają by się powstrzymać a czasem wręcz przeciwnie, choć nie wiem od czego to zależy... Kiedyś miałam zdjęcia swoich okaleczeń potem usunęłam a teraz znów zaczynam kolekcjonować.
"Bóg zsyła na każdą górę tyle śniegu, ile ta w stanie jest udźwignąć."