Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Przegrałam życie
Autor Wiadomość
Ever
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-30, 18:37   

narciarz1979 napisał/a:
a ty nie wiem czy wiesz ,że czasem przychodzi taki moment w życiu że człowiek nie ma już siły , nie jest w stanie z "siebie dawać"

Zakładam, że wie. Widzisz, zawsze ma się choć trochę siły, żeby pracować nad sobą, ale trzeba powoli do celu, a nie od razu chcieć poprawy. Na minimalne działania zawsze siła się znajdzie.




 
 
Przegrałam życie
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-12-30, 18:38   

narciarz1979 napisał/a:
a ty nie wiem czy wiesz ,że czasem przychodzi taki moment w życiu że człowiek nie ma już siły , nie jest w stanie z "siebie dawać"

Jako "weteranka" terapii mogę Ci powiedzieć, że nikt się Ciebie nie pyta czy masz siłę i na co - nikogo to nie obchodzi... masz siłę czy nie, masz robić to co do Ciebie należy - także na terapii, gdzie polega to na pracy nad sobą... a jak nie potrafisz z siebie tyle wykrzesać to nie masz prawa narzekać, bo to znaczy, że Ci dobrze tak jak jest. Nawet na terapii jest parcie na sukces, a słabe ogniwa są odrzucane i obarczane winą za własną porażkę - może słusznie... w końcu takie jest życie. Jaki sens kłócić się z rzeczywistością?




 
 
Przegrałam życie
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-16, 23:24   

Z góry przepraszam za treść... za negatywizm i bezsens mojej wypowiedzi...

Ja także przegrałam życie... a najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie popełniłam żadnego rażącego błędu, który mogłabym wskazać jako źródło mojej porażki... zrobiłam wszystko tak jak należało... a jednocześnie zrobiłam wszystko nie tak. Byłam wierna sobie. Starałam się jak mogłam nie dać się złamać przez relacje z ludźmi, co nie raz się nie udawało, bo ostatecznie zawsze wybierałam ludzi... a nie własną dumę czy honor czy cokolwiek... i nie uważam bym robiła źle - jeżeli kogoś szanowałam do tego stopnia, że miał na mnie tak wielki wpływ to ZAWSZE czymś sobie zasłużył. Wierzyłam, że można realizować się w pracy, skończyłam studia, które mnie fascynowały i nie porzuciłam tej idei przy pierwszych problemach - pół roku pracowałam ZA DARMO by dostać się na staż, a potem dostać umowę na 3 miesiące... Nie zaszłam w ciążę w wieku 16 lat... nie ćpałam... piłam, ale nie zawalałam przez to obowiązków. Nie weszłam w konflikt z prawem. Nie byłam nieodpowiedzialna. Zaczęłam się leczyć, gdy tylko dorosłość mi na to pozwoliła. Brałam grzecznie leki... uczestniczyłam w terapii i przez 36 tygodni (w sumie) oddziału dziennego miałam tylko dwa spóźnienia (raz przez rozmowę o pracę, a raz przez to, że próbowałam przemówić do rozsądku koleżance z terapii aby z niej nie rezygnowała)... nie mogę wskazać przyczyny własnej porażki... a to znaczy, że coś we mnie jest fundamentalnie "niewystarczające"... coś we mnie sprawia, że się nie nadaję. Mam przyjaciela, który powiedział mi kiedyś wprost, że mi nie wybaczy samobójstwa... rozumiem go. Wiem, że podejmując próbę... czy nawet komunikując takie myśli pozbawię się prawa do proszenia kogokolwiek o cokolwiek... w końcu uczucia żywych zawsze będą ważniejsze od pragnień umarłych, a ja już jestem martwa... ale jakoś mnie to nie powstrzymuje... nie przeraża... chyba już nie jestem w stanie rejestrować większej ilości negatywnych emocji... Pamiętam jak przed obroną pracy magisterskiej byłam tak skrajnie zestresowana, że wejście na salę i frustracja wyrażona przez mojego promotora, która normalnie by mnie chyba zmiażdżyła, nie miały na mnie już żadnego efektu... moje nadnercza fizycznie nie były w stawie wyprodukować więcej adrenaliny, a moje ciało odpowiedzieć bardziej na stres... Teraz chyba wygląda to podobnie. Wytrzymam do końca umowy o pracę... wytrzymam przez święta... wytrzymam do momentu kiedy będę mogła w spokoju zakończyć to co dawno powinno być zakończone.




 
 
Przegrałam życie
toxic
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-17, 08:44   

Emaleth napisał/a:
Z góry przepraszam za treść... za negatywizm i bezsens mojej wypowiedzi...
bezsensu nie zauważyłem w Twojej wypowiedzi, wręcz przeciwnie...

Podobnie jak Ty, wydaje mi się że nie popełniłem jakiegoś dużego błędu w życiu, po prostu tak wyszło. ?mierć narzeczonej i przyjaciela w odstępie odstępie pół roku wybrało za mnie. Widziałem jak mój przyjaciel lecąc samolotem spada i się rozbija.
Robiłem wszystko zawsze w zgodzie ze sobą. Również walczyłem o różne relacje z ludźmi. Studiowałem to co lubiłem i to co chciałem studiować mimo wielu problemów. W między czasie również za darmo pracowałem po różnych miejscach. Mam bordera z dwubiegunową sezonową, czasami ciężko ze mną wytrzymać, czasami jest mi ciężko samemu ze sobą wytrzymać. Są okresy kiedy się poddaje ale cały czas pracuje nad sobą, ale fundamentalnie "niewystarczający" czuje się od zawsze.

Emaleth napisał/a:
Wierzyłam, że można realizować się w pracy, skończyłam studia, które mnie fascynowały i nie porzuciłam tej idei przy pierwszych problemach

I nie trać tej wiary. W pracy można się realizować... Ja dziwnymi i pokrętnymi ścieżkami trafiłem na swoje miejsce. Teraz jestem na kolejnym zakręcie ale się nie poddaje. Wszystko się układało dopóki miałem wsparcie od bliskich osób, którzy pozytywnie nastrajali do życia. Teraz jestem sam. Przyjaciele czy raczej znajomi ze studiów nie mają czasu. Ja zawsze znajdę czas żeby się przejechać 350km do Gliwic gdzie studiowałem a ludzie nie mają czasu żeby przejechać 10-15km co jest strasznie dla mnie przykre. Czuje że coraz bardziej się w sobie zamykam. Nawet teraz na forum nie potrafię się wbić i znaleźć swojego miejsca. Na studiach pomagałem wszystkim, trzymaliśmy się w bardzo fajnej grupie, wspieraliśmy się... Jeżeli coś sobie zrobiłem to nawet jeżeli tego nie popierali, czy nie potrafili zrozumieć to przynajmniej nie komentowali. Wtedy wszystko się jakoś układało. Teraz boję się relacji z ludźmi. Nie wiem co z tego będzie. Chodzę do kolejnego psychologa i rozmawiam. Od kwietnia będę chodzić na terapie grupową w grupie otwarcia min do końca roku. Może to pomoże. Leków brać nie mogę bo zaprzepaszczę wszystko co wywalczyłem mając wsparcie w narzeczonej i przyjacielu. Zaprzepaszczę swoje i ich marzenia. Nie branie jest dla mnie złem koniecznym jeżeli tak to można nazwać. Na swoją pozycję w pracy walczyłem przez lata, na początku zapierdzielając z miotłą i myjką, po setki godzin spędzonych w książkach a na stresujących egzaminach w urzędzie kończąc. Teraz czuje że to wszystko może znowu paść przez jedną chwilę kiedy się nie kontrolowałem. Czuję niesprawiedliwość ale wiem że jestem sam sobie winien. Mija kolejny dzień i mam przeolbrzymią ochotę się ukarać za tamtą chwilę słabości, za chwilowy błąd, i za to że ktoś zauważył.

Emaleth napisał/a:
Pamiętam jak przed obroną pracy magisterskiej byłam tak skrajnie zestresowana, że wejście na salę i frustracja wyrażona przez mojego promotora, która normalnie by mnie chyba zmiażdżyła, nie miały na mnie już żadnego efektu...


Przed swoją obroną się dosłownie porzygałem. Wszedłem zielony, mokry nie mogąc wydusić z siebie słowa. Nie wiem jakim cudem się udało... kolega to skwitował -pół godziny wstydu a mgr inż na całe życie... Tylko ja te swoje 45min będę pamiętać zawsze...

Emaleth napisał/a:
wytrzymam przez święta... wytrzymam do momentu kiedy będę mogła w spokoju zakończyć to co dawno powinno być zakończone.


Mam nadzieję że wytrzymasz i znajdziesz swoje miejsce i swoją wymarzoną pracę. Ostatnio widziałem że szukali kogoś np: w urzędzie rejestracji leków? Może tam spróbuj? Ja sam nie wiem jak ja długo wytrzymam jeszcze... Boję się że ktoś mi może odebrać ostatnią rzecz na której mi zależy.... co prawdopodobnie może tylko przyśpieszyć dalsze decyzje.




 
 
Przegrałam życie
nadzieja
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-17, 14:39   

Emaleth każdy ma problemy, każdy ma gorsze dni, ale trzeba iść dalej... Uwierz mi, że każdy czasem ma myśli żeby to wszystko zakończyć.. Moja siostra wczoraj była na pogrzebie dobrego kolegi, nie znałam go osobiście, ale podobno wspaniały chłopak, mądry, wrażliwy na cudzą krzywdę, ale pochodził z biednej rodziny i ciężko mu było się wybić, zrealizować marzenia, nie miał dziewczyny, wszystkie problemy dusił w sobie.. Powiesił się. Jemu teraz już wszystko jedno, ale tu została jego rodzina, jego przyjaciele i powiedz mi co oni teraz czują? Samobójca zajęty własnym bólem nie myśli o tym jak wielki ból sprawi swoim bliskim. Nie wyobrażam sobie cierpienia jego rodziców. Nie możesz się poddawać tylko dlatego, że teraz w Twoim życiu jest źle. Skąd wiesz co będzie za tydzień? Za miesiąc? Może Twoje życie zmieni się całkowicie. Mnie też czasem dobija to życie, ciągle pod górkę, co dzień patrzę na niesprawiedliwość i myślę sobie, że po drugiej stronie może jest lepiej. Ale tu mam rodzinę! Co oni by zrobili gdybym wzięła sznur i powiesiła się na suchej gałęzi? Mnie może przyniosłoby to jakąś ulgę, ale nie im. Raz jest dobrze, a raz źle. Rodzimy się, dostajemy jakiś krzyż zmartwień i musimy go nieść. Możemy upadać, ale nie możemy się poddawać. Trzeba żyć!



 
 
Przegrałam życie
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-17, 20:31   

nadzieja napisał/a:
Samobójca zajęty własnym bólem nie myśli o tym jak wielki ból sprawi swoim bliskim.

Dlaczego ból moich bliskich ma większą wartość od mojego? Dlaczego ich uczucia są ważniejsze? Dlaczego oni mają prawo odpuścić, a ja muszę stanąć na wysokości zadania, bo nie ma nikogo innego do tej roli? Dlaczego ja muszę rozumieć wszystkich, a nikt nie musi rozumieć mnie? Wyjaśnij mi dlaczego, a przyznam Ci rację.




 
 
Przegrałam życie
nadzieja
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-17, 20:38   

Emaleth napisał/a:
nadzieja napisał/a:
Samobójca zajęty własnym bólem nie myśli o tym jak wielki ból sprawi swoim bliskim.

Dlaczego ból moich bliskich ma większą wartość od mojego? Dlaczego ich uczucia są ważniejsze? Dlaczego oni mają prawo odpuścić, a ja muszę stanąć na wysokości zadania, bo nie ma nikogo innego do tej roli? Dlaczego ja muszę rozumieć wszystkich, a nikt nie musi rozumieć mnie? Wyjaśnij mi dlaczego, a przyznam Ci rację.


Emaleth - może gadajmy o tym w jednym konkretnym topicu, bo trochę bez sensu gadać o tym samym na dwóch różnych.




 
 
Przegrałam życie
nadzieja
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-17, 20:49   

Z czego wynika fakt, że uważasz, że śmierć może być lepszym rozwiązaniem niż dalsze życie lub z czego wynikał jeśli teraz już o tym nie myślisz? Pytam z ciekawości.



 
 
Przegrałam życie
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-17, 21:00   

nadzieja napisał/a:
Z czego wynika fakt, że uważasz, że śmierć może być lepszym rozwiązaniem niż dalsze życie lub z czego wynikał jeśli teraz już o tym nie myślisz?

Nie jestem wystarczająco <tu wstawić dowolną istotną cechę> aby sobie poradzić. Nie nadaję się do życia - mam fundamentalne braki we wszystkim. Od dziecka mi to mówiono, że będąc jaka jestem, nie mam szans sobie poradzić. I jak widać mieli rację. Jestem dorosła i niestety jeżeli nie będę sobie radzić to obciążę innych odpowiedzialnością za mnie co obniży ich komfort życia, przysporzy problemów i będzie kosztować ich wiele energii. Powinnam umieć sobie poradzić, być niezależna i samodzielna, ale nie jestem... ilekroć próbowałam zawsze kolejny epizod depresyjny niweczył moje próby. W obecnej dynamice moich stanów depresyjnych gdzie ostatnie 3 lata wyglądały tak, że 8-10 miesięcy spędzałam w epizodzie, potem następowała poprawa na jakieś 2-4 miesiące i powtórka z rozrywki nie jestem w stanie funkcjonować jako samodzielna, dorosła jednostka. Nie mam sił, zasobów ani chęci na kolejne 50 lat takich jak ostatnie 10. Jestem lekooporna - wpadam w epizod będąc na pełnej dawce antydepresantów. Kolejne terapie nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Moi najbliżsi mają w stosunku do mnie zupełnie usprawiedliwione i uzasadnione oczekiwania, którym ja nie jestem w stanie sprostać. Zwyczajnie nie jestem wystarczająca.




 
 
Przegrałam życie
tup_tuś
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-17, 21:27   

Emaleth, Czy ty kobieto możesz w końcu zacząć myśleć o sobie a nie o tym jak wpływasz lub jak potencjalnie możesz wpłynąć na innych?
Każdy człowiek jest inny, nie przewidzisz wszelkich reakcji ludzi na ciebie na świecie...
Może wez zeszyt i napisz co mogłabyś zrobić a nie co powinnaś. Napisz sobie co chciałabyś zrobić byś była zadowolona i by podniosło to twój nastrój. To banalne ale krok po kroczku a może nauczysz się odczuwać satysfakcje i dumę z tego co robisz. Ponoć na naukę nie jest nigdy za pozno więc masz czas by nauczyć się być z siebie zadowoloną...
Może pisz też co czujesz na kartkach, owszem masz 26 lat a to jest na poziomie nastolatek ale coś w rodzaju pamiętnika nieraz pomaga. Po jakimś czasie możesz analizować co mogłabyś zrobić żeby poczuć się lepiej. Coś banalnego jak kąpiel z lampką wina czy spacer albo obejrzenie filmu... Jeden cel chociaż dziennie ustal. Będziesz miała jakiś cel...




 
 
Przegrałam życie
Skierka78 



Wiek: 45
Dołączyła: 10 Lut 2013
Posty: 98
Skąd: śląskie

Wysłany: 2013-03-18, 08:30   

Em
Emaleth napisał/a:
nie jestem wystarczająco <tu wstawić dowolną istotną cechę> aby sobie poradzić

A ja powiedziala bym o Tobie że jesteś wystarczająco <tu należy wstawić cechy z fragmentu powyżej> aby sobie poradzić. Jesteś wystarczająco dobra we wszystkich tych elementach. To ze czasem masz dłuższe epizody depresyjne to wcale nie znaczy że jesteś gorsza. Pomyśl.... skończyłaś totalnie trudne studia, a to wymagało umiejetności których podobno nie posiadasz.... potrafisz nawiązywac relacje z innymi na całkiem normalnym poziomie... jesteś bardzo inteligentna.... potrafisz poradzić sobie z większością sytuacji życiowych.... jesteś wrażliwa. Wiec wg Ciebie czego Ci brakuje, czego sie obawiasz????




Ostatnio zmieniony przez Skierka78 2013-03-18, 08:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Przegrałam życie
nadzieja
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-18, 09:06   

Czarna linia ma absolutną rację. Spróbuj sprawiać sobie jakieś małe, ale cieszące Cię przyjemności.

Emaleth
ja też nie miałam osób, które by mnie wspierały. Dla mojej matki nigdy nie byłam dość dobra, zawsze miała w stosunku do mnie jakieś "ALE", zresztą do tej pory nie jest ze mnie zadowolona i ogólnie wg niej nie jestem zbyt wiele warta. Przydaję się tylko wtedy gdy do czegoś jestem jej potrzebna. Mam dużo młodszego brata i widzę w jaki sposób traktowała mnie (jak zło konieczne), a jak traktuje jego (niemal całuje ziemię po której jej ukochany synek stąpa). Nie dość, że matka miała mnie w nosie to jeszcze mam babcię, która od małego wyzywała mnie od "kurw", "suk", "toreb gówien" i mogłabym tak przytaczać jej epitety opisujące mnie i przytaczać... Ojca mam w porządku, ale on się nigdy nie wtrącał także pozostawało mi tylko płakanie w samotności.
Miałam wpierane, że jestem za gruba i żadnemu chłopakowi nigdy się nie spodobam, w szkole nie miałam życia, byłam bardzo nieśmiała i byłam pewna, że nikt nigdy mnie nie pokocha bo kto chciałby kochać taką beznadziejną, nie wartą nic grubaskę? W wieku 17 lat poznałam swojego obecnego męża, dzięki któremu zobaczyłam, że nie jestem aż tak beznadziejna. W dalszym ciągu mieszkamy z moimi rodzicami i babcią bo jesteśmy w trakcie budowy własnego domu i wynajem mieszkania nie opłaca nam się. Nadal wysłuchuję, że jestem beznadziejna, ale już rzadziej. Poznałam swoją wartość i jestem silniejsza. Nie oznacza to jednak, że wszystkie te ekscesy z moją rodziną przechodzą bez echa. Mam nerwicę i każda stresująca sytuacja odbija się na moim fizycznym samopoczuciu. Przez długi czas miałam nawracające napięciowe bóle głowy, a teraz po każdej ostrej wymianie zdań (czyli niemal codziennie) czuję, jakby moje żebra, żołądek i kręgosłup ściskała obręcz. Miałam okres już po urodzeniu dziecka, że każdy dzień był dla mnie mordęgą. Gdy budziłam się rano marzyłam tylko o tym by nadszedł już wieczór i żebym znów mogła zasnąć. Nic mnie nie cieszyło. Wszystkie czynności wykonywałam jak automat. Ale trzeba z tym walczyć. Trzeba znaleźć jakąś rzecz, która będzie sprawiać nam radość i to robić. Życie ma się tylko jedno i może być naprawdę piękne, ale i Ty musisz wykazać chęci by coś w nim zmienić.




 
 
Przegrałam życie
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-18, 09:50   

nadzieja, ja wiem, że są ludzie, którzy sobie nie z takimi rzeczami poradzili. Wiem, że są ludzie, którzy żyją z nawracającą depresją i starają się żeby to ich życie było znośne, a nawet satysfakcjonujące. Fajnie, że tak robią i fajnie, że im się udaje, ale co oni mają ze mną wspólnego? W moim przypadku to nie jest i nigdy nie była kwestia zewnętrznych okoliczność - moje życie obiektywnie nigdy nie było tak złe aby usprawiedliwiać objawy. Obecnie nie mam żadnych istotnych problemów, a już na pewno nie mam żadnych, z którymi miałabym prawo sobie nie radzić - obiektywnie jestem w najlepszym i najstabilniejszym okresie swojego życia - nigdy nie było lepiej... więc dlaczego czuję się tak fatalnie?

A tak przy okazji to fajnie, że trafiłaś na forum - podoba mi się to jak piszesz i jakie masz podejście. Potrzeba tu więcej osób, które są żywym dowodem na to, że się da.




Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2013-03-18, 09:52, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Przegrałam życie
nadzieja
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-18, 10:33   

Dlaczego czujesz się fatalnie..? Może zwyczajnie brak Ci czegoś. Może Twoje życie jest uboższe o jakąś rzecz. Ale o jaką to już musisz sama sobie odpowiedzieć. Siądź i na spokojnie zastanów się do czego tęsknisz? Bo na moje oko to Ty tęsknisz za czymś.

A to forum odnalazłam po tym jak popełnił samobójstwo przyjaciel mojej siostry. Bardzo wielu jest ludzi, którzy nie mają z kim pogadać o swoich problemach, czują się we własnym ciele jak we więzieniu i coś nie pozwala im oddychać pełną piersią, Ja to uczucie znam bardzo dobrze i chciałabym żeby inni wiedzieli, że z tego bagna rozpaczy można wyjść i że śmierć nie jest żadnym rozwiązaniem.
Mam nadzieję, że i Ty w końcu to dostrzeżesz.




 
 
Przegrałam życie
tup_tuś
[Usunięty]

Wysłany: 2013-03-18, 12:08   

Em może potrzebujesz adrenaliny? Może lubisz i chcesz by coś się działo... Może monotonia i stabilność to nie to czego oczekujesz od życia.
I to, że wypada mieć dom, dzieci, prace, męża nie oznacza że szaleni ludzie nie mogą się zabawić. Korzystaj z życia póki możesz :D




 
 
Przegrałam życie
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 13