Mercy, za 2 lata to już "wspomnienia" będą, hehe. Niemniej Skorpion, sytuacja ciężka. Nie możesz pogadać z facetem, a rodzina naciska. Pomyśl o sobie, bo brnąć w coś takiego nie ma najmniejszego sensu. Jeśli Ty tego nie przerwiesz, nie powiesz NIE, to marnie skończysz. Wybacz. Jesteś zależna od rodziców, ok rozumiem, ale to Twoje życie. Kurczaki, no weź jakoś strategicznie do tego podejdź. Nie jesteś gotowa na ślub, to nie wychodź za mąż. Młoda jesteś, czasu na ślub jest dużo.
I to główny powód, dla którego powinnaś zerwać te zaręczyny i odwołać ślub. Jeśli nie jesteś w stanie porozmawiać z nim już teraz, przed ślubem, to co będzie później? Szkoda życia. A rodzina w końcu będzie musiała uszanować Twoją decyzję. Jesteś dorosła, nikt nie może Cię pchać pod ołtarz.
Ostatnio zmieniony przez 2013-04-29, 20:07, w całości zmieniany 1 raz
Najgorsze jest to, że kiedyś ja sama tego chciałam i teraz ciężko się wycofać. Przecież ja będę miała w domu wojnę. Już teraz nie chce mi się wracać do domu, bo matka musi mi we wszystkim rządzić a jak ja chcę coś po mojemu, to jest wielki foch. Nawet sytuacja sprzed paru minut: powiedziałam, że chcę jednak iść na germanistykę. Od razu obrażona mina, i już widziałam, że nie wysłucham nie, tylko ona musi swoje. Tak jak sobie wymyśliła, tak mam robić. A ja chcę sobie spróbować życia w większym mieście, chcę jeszcze korzystać, bo w tym małym mieście czuję się zacofana. I naprawdę uwielbiam niemiecki i lubię się go uczyć,łatwo mi wchodzi do głowy.
Najgorsze jest to,że wcale nie mam kasy,po prostu ojciec nie pracuje a matka zarabia najniższą krajową i daje mi grosze na opłacenie internatu i na jedzenie. A całą resztę kupuje mi chłopak. Także jestem zależna finansowo od nich. Wiem, napiszecie żebym poszła od pracy, ale ja nie chcę być hostessą czy kelnerką. Boję się, że ktoś mi nie zapłaci, i nie chcę naprawdę tak dorabiać sobie. Poza tym ciężko jest cokolwiek znaleźć. Bardzo chcę pracować w pogotowiu, ale to dopiero za kilka miesięcy.
A wracając do tematu: wiem, że nikt tego za mnie nie zrobi, ale jak byście na moim miejscu to załatwiły? Jak w ogóle zacząć te rozmowę, żeby nie wyszło ordynarnie? Że kocham go, ale wolę zaczekać z tym. Przecież on i tak nie zrozumie... :-/ Będą pretensje od rodziny, i od niego, że utrzymuje mnie, wozi, kupuje większość rzeczy a ja taki numer odstawiam... o ileż byłoby mi łatwiej, gdyby coś wypadło,np jakiś wyjazd, praca za granicą, żeby ten termin ślubu samoistnie uległ zmianie...
,,Wenn sie war Gott und sie konnte den freien Platz auf der Welt, wahrscheinlich auswählen Paris."
Ostatnio zmieniony przez Skorpion 2013-04-30, 18:27, w całości zmieniany 2 razy
To się nazywa kazirodztwo i jest w Polsce karalne. Także nie bój się - nie dojdzie do zawarcia małżeństwa.
Skorpion napisał/a:
Najważniejsze, że jest spokojny i pracuje.
Też jestem spokojna i pracuję. Ożeń się za mną.
Skorpion napisał/a:
pomyśli że go nie kocham
A będzie w błędzie? (jak to zdanie świetnie brzmi. przeczytajcie to na głos: będzie w błędzie )
Skorpion napisał/a:
Bo najciężej mi szczerze porozmawiać, a wiem że to byłoby najlepsze. Ale z moim facetem tak się nie da
Napisz list.
Skorpion napisał/a:
kiedyś ja sama tego chciałam i teraz ciężko się wycofać
Po ślubie bedzie jeszcze trudniej, bo poza tymi wszystkimi przeszkodami, które widzisz teraz dojdą kwestie prawne.
Skorpion napisał/a:
nie chcę być hostessą czy kelnerką
Chcę być dyrektorem! Zejdź na ziemię. Nie tylko takie zawody istnieją. No i wcale nie musisz 'dorabiać', tylko iść normalnie do pracy, a uczyć się zaocznie.
Skorpion napisał/a:
nie chcę naprawdę tak dorabiać sobie
Brawa za szczerość.
Skorpion napisał/a:
kocham go, ale wolę zaczekać z tym
Powtórzę pytanie: a kochasz? I na co zaczekać? Mam wrażenie, że to czekanie to taka nadzieja 'a nuż sprawa się rypnie z jego inicjatywy zanim nadejdzie kolejny termin'.
Skorpion napisał/a:
Będą pretensje od rodziny, i od niego, że utrzymuje mnie, wozi, kupuje większość rzeczy a ja taki numer odstawiam...
A to on ma dziewczynę, czy dziwkę za kasę?
Skorpion napisał/a:
o ileż byłoby mi łatwiej, gdyby coś wypadło,np jakiś wyjazd, praca za granicą, żeby ten termin ślubu samoistnie uległ zmianie...
"Och, niechaj los zadecyduje za mnie! Ja zawsze robiłam co mamusia kazała i jak chcę zrobić po swojemu to nie umiem/nie chcę/boję się i wolę zaczekać aż wszystko zrobi się samo. Bylebym tylko nie musiała podejmować decyzji ani nic robić." Straszne.
Wiek: 30 Dołączyła: 29 Lis 2010 Posty: 3159 Skąd: Europa
Wysłany: 2013-05-01, 11:39
Skorpion napisał/a:
:)
Wiem, że jestem idiotką, ale chociaż się tego nie wypieram.
Ale wcale nie chcesz tego zmieniać, a oczekujesz że ktoś Ci pomoże. Jak mamy, to zrobić skoro nie przyjmujesz żadnych rad i pozostajesz bierna odpowiedzi. To Twoje życie i nikt za Ciebie jego nie przeżyje.
"Nie możesz kontrolować wszystkiego, co cię spotyka, ale możesz postanowić, że nie będzie cię to ograniczać".
Yennefer, chodziło mi tylko o to, że odwołanie ślubu, mimo pewności, że się tego chce, może nie być najłatwiejsze. Skorpion już wie, że powinna to zrobić, tylko nie wie jeszcze jak. Ja się nie dziwię.
To się tylko wydaje takie łatwe mnie ciężko jest to powiedzieć, jak każdy zna nas jako kochającą się parę, a tu nagle coś takiego. Chociaż nie zależy mi na opinii innych, ale wiem już jaka byłaby reakcja rodziców-że jak mogłaś, taki dobry chłopak, że wstyd, nikt Cię nie będzie inny chciał itp itd... Najważniejsze też, że szkoda mi mojego faceta, który poczuje się pewnie niekochany.
Ale do rzeczy. Zaczęłam mówić o tym przedwczoraj lub wczoraj, już nie pamiętam. Najpierw mamie, taki argument jak któreś z Was mi napisało-że na ślub zawsze będzie czas. Na to ona, że nie, bo już trzeba dorosnąć, poważnym być. Że jestem jak moja ciotka, dobrego chłopaka odtrącam a zwiążę się z idiotą, poza tym nikt bym nie nie chciał, chyba że do seksu tylko. I że już zaliczki są zapłacone. To zaproponowałam, że przełożę na za dwa lata i być może zaliczki nie stracimy-nie,bo to za długo, przez ten czas on Cię zostawi, znajdzie lepszą. Ja oczywiście nikogo nie znajdę. A prawda jest taka, że mój facet nie znalazłby innej, wiem to na pewno. A ja wiem, że szybko znalazłabym chłopaka bo jeśli bym chciała, to już teraz mam chętnych na to miejsce.
Powiedziałam więc, że może ślub cywilny i małe przyjęcie(nie miałabym chociaż grzechu ciężkiego jak go zdradzę lub rozejdziemy się)-nie, bo wesele przecież i tak będzie małe, więc na jedno wychodzi.
A najlepsze-co powiedział mój facet, gdy zaczęłam temat ze boję się ślubu i wolę zamieszkać bez ślubu, zaoszczędzilibyśmy tyle kasy przecież. -,,A co mnie to interesuje, teraz już za późno, żebyś się wycofała". Odpowiedziałam, że to chyba też mój ślub, więc mam coś do powiedzenia-,,Ch... mnie to obchodzi". No, tak wyglądała rozmowa.
I żeby nie było ze jestem nieuczciwa-informuję go, że po ślubie nie będzie żadnych dzieci i typowego domu, że żona z obiadkiem itp itd. ,,*Agnieszka mogła mieć dziecko, to i Ty możesz"
*jego bratowa, która ma duże problemy ze sobą
,,Wenn sie war Gott und sie konnte den freien Platz auf der Welt, wahrscheinlich auswählen Paris."
Ostatnio zmieniony przez Skorpion 2013-05-03, 22:35, w całości zmieniany 1 raz
Ale ja go zdradzam od dawna. Wiem, że dla Was to dziwne ale mam tak: kocham jego, wiem że ogólnie zawsze mogę na niego liczyć. Ale że jest mi z nim nudno, to go zdradzam. I wątpię, żeby to się zmieniło. Taka sytuacja.
,,Wenn sie war Gott und sie konnte den freien Platz auf der Welt, wahrscheinlich auswählen Paris."
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2013-05-04, 10:34
O rurwa, ten wątek jest lepszy niż niejedna telenowela brazylijska
Skorpion, to po jakiego ch*ja w ogóle zgadzałaś się na ślub skoro nie wyobrażasz siebie w monogamii, jak to określiłaś? Chyba, że o to Ci chodziło - bycie utrzymanką i robienia z męża rogacza na prawo i lewo. W sumie... ciekawy układ, taki w stylu gwiazdy hollywood
Robisz z faceta za którego wychodzisz niezłego frajera. Szkoda mi go.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.