Wiek: 29 Dołączyła: 13 Mar 2014 Posty: 109 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2014-05-14, 11:34
Przede wszystkim obustronna, bezwarunkowa miłość. Nawet było o tym na maturze z polskiego. Że miłość, to cieszenie się z tego, że druga osoba istnieje.
złączyć się jednym przyjemnym dreszczem
pochodzić razem nocą po mieście
zimnym zachłysnąć się majem
siedzieć i patrzeć na nasze tramwaje
Obawiam się że nie istnieje zdrowa bezwarunkowa miłość w przypadku dorosłych relacji. Miłość bezwarunkowa to taka, w której jedno bije, pije, gwałci, poniża, a drugie nie stawia warunków ani nie walczy o utrzymanie swoich granic... więc jest to recepta na patologię, a nie udany związek.
Zdrowa miłość może istnieć jedynie pod warunkiem poszanowania godności i praw kochającej osoby.
Bezwarunkowa miłość występuje jedynie między rodzicem i dzieckiem... i nigdy więcej w żadnej innej zdrowej relacji. Jeżeli nie dostało się bezwarunkowej miłości od rodzica, to szukanie jej w kimkolwiek innym jest proszeniem się o nieszczęście.
Miłość w relacji romantycznej powinna być akceptująca, ale nie bezwarunkowo akceptująca... muszą istnieć granice.
Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2014-05-14, 12:51, w całości zmieniany 2 razy
Bezwarunkowa miłość może istnieć jedynie między rodzicem i dzieckiem... i nigdy więcej w żadnej innej zdrowej relacji. Jeżeli nie dostało się bezwarunkowej miłości od rodzica, to szukanie jej w kimkolwiek innym jest proszeniem się o nieszczęście.
Nie wiedziałam gdzie się podpiąć z tą sprawą, a nie chciałam zakładać kolejnego tematu - myślę więc, że ten będzie odpowiedni.
A mianowicie - zastanawiam się ostatnio, na czym związek się powinien opierać i co robię nie tak, bo ewidentnie n-ty raz popełniam gdzieś ten sam błąd i wychodzi jak zwykle. Pojawia się taki schemat: poznaję kogoś --> zaczynamy się spotykać, jest fajnie --> po jakimś czasie ta druga strona zaczyna się zwierzać, opowiadać o nieudanych związkach, problemach --> ja zaczynam doradzać, szukamy rozwiązania tych problemów i właściwie wchodzę w rolę terapeuty, psychologa --> tej osobie udaje się dzięki tym radom wyjść na prostą, znajduje sobie drugą połówkę --> a ja zostaję z niczym. To znaczy cieszę się, że komuś pomogłam i że pośrednio dzięki mojemu wsparciu i mojej pomocy układa sobie życie, ale... ja nie do końca tego oczekiwałam. Chciałam być partnerką w związku, a nie psychologiem i terapeutką, ale wyszło jak zwykle.
I nie wiem, gdzie popełniam błąd. Cała sytuacja powtórzyła się już... hm. siódmy? Ósmy raz? Coś najwyraźniej robię źle.
Ktoś ma jakieś wspaniałe rady, pomysły, cokolwiek, jak rozwiązać ten problem? Pomocy... :puss:
Owieczko robisz z siebie kobiecego przyjaciela, a ja męską przyjaciółkę. Spójrz co robią te osoby, przenoszą swoje problemy na Ciebie i na mnie. Co to jest? Wynoszenie problemów poza osobę, w której widzi się potencjalnego partnera/partnerkę. Wypłakiwał Ci się kolega będący w związku? Mówił jak mu w nim źle? Pewno tak. Robił dokładnie to samo, wynosił problemy poza związek. Miał partnera/partnerkę jednak nie rozwiązywał z nią/nim problemów, bo od tego miał Ciebie lub mnie. My jesteśmy, ot tak. Czasami bezwarunkowo. O nas nie trzeba zabiegać. Nie stanowimy wyzwania.
We are not your kind of people
...
We are extraordinary people
Wiek: 32 Dołączył: 02 Maj 2014 Posty: 341 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2014-07-05, 12:45
Arya,
Mam na to prostą radę o której mówię każdej nowo poznanej dziewczynie - "Nie rozmawiamy o byłych związkach". W przeszłości najlepsze jest to że już minęła, nie trzeba o niej rozmawiać jak dopiero się poznajecie.
Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-07-05, 13:38
XOF, Arya, A czy wy też to robicie? Też zwierzacie im się? Dajecie się poznać? Dajecie jakieś sygnały że jesteście zainteresowani tymi osobami? flirt, kokieteryjne gesty, słodkie słówka. Może oznajmienie że chcielibyście poznać te osobę lepiej, bo właśnie on/ona wam się podoba. Komplementy, czułości, budowanie napięcia chwilą, zaskakiwanie.
Czasem doradzanie lepiej zostawić na później a w odpowiedzi powiedzieć np.
" O kurcze a wiesz , mnie spotkało to, to i to. "
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."
XOF, Arya, A czy wy też to robicie? Też zwierzacie im się? Dajecie się poznać?
Zwierzam się ze swoich problemów, ale głównie przyjaciółką i tego ostatniego słowa nie biorę w cudzysłów, więc chyba wiemy, że chodzi o przyjaciółkę. Niestety czasami w relacjach z potencjalną partnerką wychodzi, to ze mnie, ale to efekt sytuacji, gdy coś zaczyna się psuć między nami, wtedy wracają również stare rany. Brakuje mi pozytywów, a moje relacje z kobietami są żałosne. Nie będę nawet opisywać. 2 osoby znają moje "osiągnięcia". Tak daję i chyba nigdy nie powinienem tego robić. Raczej nie jestem akceptowany taki jaki jestem, z tą moją ciemniejszą stroną.
Gumiss napisał/a:
Może oznajmienie że chcielibyście poznać te osobę lepiej, bo właśnie on/ona wam się podoba.
Kiedyś powiedziałem jednej, to uciekła następnym razem, kiedy mnie widziała.
Dlaczego? Ja jestem zawsze bardzo ciekawa wcześniejszych relacji z kobietami mężczyzn, którzy mnie interesują... Bardzo zwracam uwagę na to jak mówią o swoich byłych partnerkach i co mówią... co zapamiętali, co jest dla nich ważne... to gigantyczna skarbnica wiedzy o człowieku... Nigdy bym się nie związała z kimś, kto by trzymał swoją przeszłość w tajemnicy i unikał rozmów na ten temat.
Lady Emaleth, wiem, że Ty tak na to patrzysz, ale ja mam odwrotne doświadczenia. Zwracając uwagę np. na sytuacje z przeszłości wywołoać możesz:
1) oburzenie, bo ja przecież nie jestem nią
2) złość i zazdrość
3) zdenerwowanie użalaniem się nad sobą jakie to mnie zawody kiedyś spotkały
Mało kto traktuje to jako źrodło informacji, np. tak nie powinnam z nim/nią rozmawiać, ten aspekt jest dla niego ważny.
<<< Dodano: 2014-07-05, 17:14 >>>
W ogóle po co ja się wypowiadam. Jestem najmniej kompetentną osobą w tych sprawach.
We are not your kind of people
...
We are extraordinary people
Wiek: 33 Dołączyła: 21 Sie 2013 Posty: 1861 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2014-07-05, 17:16
Mój monsz, gdy się poznaliśmy definitywnie leczył rany po świeżym zerwaniu. Postanowił wyżalać się mnie. W pewnym momencie musiałam to ukrócić- bo działało bardzo negatywnie na mnie. Może co innego, gdy facet to opowiada na chłodno, a inaczej gdy porównuje i pokazuje jak zachowywał się wobec kogoś, jakie błędy popełniał i na co liczyć nie można. Przeżycia z tamtego okresu + stalking, którego nie umiał/nie chciał ukrócić przez rok zrobiło swoje. Dlatego też jestem zdania, że nie do końca powinno się rozmawiać o swoich byłych związkach. Szczególnie, gdy coś w związku z nimi jeszcze w nas siedzi.
Arya, może też powinnaś ukracać tego typu rozmowy i mniej się w nie angażować w rozwiązywanie takich problemów? Nie powinnaś pozwalać na bycie czasoumilaczem, terapeutą po rozstaniu. Jeśli ktoś próbuje zacząć nowy związek, powinien w jakiś sposób pogodzić się z przeszłością. Pozwalasz traktować siebie jak przyjaciela, bez żadnego kontekstu.
Mogę zapytać, czy taki osobni wraca do 'byłej' czy znajduje sobie jeszcze kogoś innego?
Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-07-05, 17:19
XOF napisał/a:
wtedy wracają również stare rany
MUSISZ to rozgraniczyć. To było, nie jest reguła że wracać będzie cały czas.
XOF napisał/a:
Tak daję i chyba nigdy nie powinienem tego robić. Raczej nie jestem akceptowany taki jaki jestem, z tą moją ciemniejszą stroną.
Powinieneś to właśnie o to chodzi Xofiq żeby ona wiedziała z kim na do czynienia. Napisałeś raczej... Ktoś ci kiedyś powiedział że cię nie akceptuje, czy to raczej zdanie zaniżonej samooceny i braku sukcesów większych, w tych realiach.
XOF napisał/a:
Kiedyś powiedziałem jednej, to uciekła następnym razem, kiedy mnie widziała.
Spoko też tak miałem ^^ może ją onieśmieliłeś? Albo za wcześnie to powiedziałeś? Albo to najzwyczajniej nie była ONA.
Cytat:
Czasami potrafię, ale to kwestia doświadczenia, więc nie powiem, że jestem dobry w te klocki, ale chyba też nie beznadziejny.
Praktyka czyni mistrza
Lady Emaleth napisał/a:
Dlaczego? Ja jestem zawsze bardzo ciekawa wcześniejszych relacji z kobietami mężczyzn, którzy mnie interesują... Bardzo zwracam uwagę na to jak mówią o swoich byłych partnerkach i co mówią... co zapamiętali, co jest dla nich ważne... to gigantyczna skarbnica wiedzy o człowieku... Nigdy bym się nie związała z kimś, kto by trzymał swoją przeszłość w tajemnicy i unikał rozmów na ten temat
100% a nawet 1000% Racji Necia ... Ty to masz łeb z ust mi to wyjęłaś, z tym że łatwiej to opisałaś ^^ do mnie trzeba by było znów dekodera używać.
XOF napisał/a:
1) oburzenie, bo ja przecież nie jestem nią
2) złość i zazdrość przez wracanie do przeszłości
3) zdenerwowanie użalaniem się nad sobą
No ale jak Necia mówi, to chodzi o fakt że ONA CHCE wiedzieć. Jeżeli spyta, to powinieneś normalnie odpowiedzieć, jeżeli nie to fakt faktem po co masz to wywlekać. Jeżeli jej ex cię interesują to pytaj, wydaje mi się że i ona z ciekawości o twoje spyta.
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."
Wydaje mi się, że samo rozmawianie o takich problemach nie jest złe, tylko błąd może być gdzieś po drodze - w momencie, w którym ze słuchacza staje się druga osoba stroną czynną, terapeutą/"rozwiązywaczem". Smutno panu X bo pani Z nawaliła? To zamiast pracować nad rozwiązaniem problemu jak terapeuta dla par, można go zabrać jak koleżanka na np. wycieczkę rowerową, długi spacer, kręgle, piwo itepe, aby odgonił złe myśli. Perspektywa trochę się zmienia. Tak mi się wydaje.
Wiek: 35 Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 640 Skąd: śląskie
Wysłany: 2014-07-05, 17:27
XOF napisał/a:
Chodziło o zwykłe wyjście do teatru,
Źle zrozumiałem myślałem że chodziło o całkiem obcą osobę ^^ a nie koleżankę.
<<< Dodano: 2014-07-05, 17:28 >>>
Mustela Nivalis napisał/a:
To zamiast pracować nad rozwiązaniem problemu jak terapeuta dla par, można go zabrać jak koleżanka na np. wycieczkę rowerową, długi spacer, kręgle, piwo itepe, aby odgonił złe myśli. Perspektywa trochę się zmienia
Mądre słowa
To umysł sprowadza człowieka na złą drogę, nie wrogowie czy nieprzyjaciele. (Budda)
"one thing, before I graduate...
never let your fear decide your fate."