Prawdopodobnie nie da się uratować mojej górnej "dwójki". A do dentysty dostać się u mnie w mieście graniczy z cudem. Prywatnie mnie przyjmie dopiero w środę!
Borze, jak mi ją usunie to chyba będę pod kościołem na zęba zbierać... Trzy wizyty, po 700zł każda.
Czy jest coś gorszego niżeli śmierć? - Życie, jeśli pragniesz umrzeć.
Wiek: 25 Dołączyła: 03 Lut 2014 Posty: 708 Skąd: Polska
Wysłany: 2014-02-04, 15:42
Jezu jak tak czytam to mi się płakać chce jak pomyśle o moim zębie, mam już na zawsze taką traumę, że po porostu żaaaaall... Kochana niedo***na siostra wybiła mi kiedyś zęba, dokładniej to uderzyła mnie telefonem (nokią x3) i mi się ułamała lewa jedynka prawie do połowy. Poszłyśmy z mamą do dentysty i po kilku wizytach normalnie nadlali mi i niby byłam zadowolona. Nie było widać prawie różnicy, ale po 3 latach ten mój ząb normalnie zrobił się martwy i teraz to widać zaje**stą różnicę. Nie mogę się uśmiechać, ani też zbyt wiele mówić. Postanowiłam z mamą, że pójdziemy po te tzw. koronki, niestety za takie coś musiała bym zapłacić 2 tys. a my tyle kasy nie mamy... I teraz cały czas jestem smutna i przygnębiona, widzę jak inni na mnie patrzą, a ja nic nie mogę na to poradzić... Jezu i już się popłakałam...
Przez to całe zdarzenie nie mam ochoty nikogo poznawać i nigdzie wychodzić, nienawidzę mojej twarzy NIENAWIDZĘ...!!!!!!
[ Komentarz dodany przez: Muszkieterka: 2014-02-04, 20:58 ] PO ZNAKACH INTERPUNKCYJNYCH STAWIAMY SPACJĘ.
Między wyrazami stawiamy tylko jedną spację, a nie kilka.
Wielokropek to 3 kropki.
Usunęłam nadmiar emotek.
Odciski naszych palców na życiu innych nigdy nie znikają.
Ostatnio zmieniony przez 2014-02-04, 20:58, w całości zmieniany 1 raz
nieAgresywna, jesteś pewna, że aż tak widać tę różnicę? Co mówią o niej inni? Nawet jeśli jest widoczna, możliwe, że nie oszpeca Cię aż tak, jak mówisz.
Jestem przerażona koniecznością wyleczenia swojego uzębienia, jednak pomimo regularnej, wręcz obsesyjnej dbałości o higienę jamy ustnej nie da się ukryć, że coś mi się w paszczy dzieje niedobrego. Nie mogę do końca życia cmokać pastylek miętowych kiedy przebywam między ludźmi by zamaskować objawy, lepiej wyeliminować przyczynę. Dlatego psychicznie próbuję się nastawić na spędzenie u stomatologa kilku sesji. Nie pierwszy raz.
Jestem niemalże absolutnie przekonana, że w momencie, w którym nastąpi borowanie albo oszaleję zupełnie i narażę siebie na krzywdę albo skopię dentystę czy zrobię coś równie żałosnego, niebezpiecznego i uniemożliwiającego jakąkolwiek ingerencję w obrębie jamy ustnej. Mam ogromną traumę jeśli chodzi o wspomnienia związane z kontaktami ze stomatologią. Dlatego zastanawiam się nad wybraniem jakiejś metody, którą gabinety stomatologiczne reklamują zwykle "bez borowania".
Czy ktokolwiek korzystał z jakiejś formy "bezwiertłowej" naprawy swojego uzębienia? Czy rzeczywiście różnica jest odczuwalna czy może to kolejny marketingowy chwyt?
Dentystka nazwała mnie dziwnym człowiekiem, bo nie jest możliwe, żebym podczas ostatniej wizyty nic nie czuł.
Moje zęby, pomimo mycia ich trzy razy dziennie, nie jedzenie w nocy, po umyciu, używanie gum bez cukru po posiłkach/kawie, brania wapna i witamin regularnie psują się tak często, że automatycznie wychodząc od lekarza rejestruje się na następną wizytę. Więc de facto jestem zarejestrowany cały czas. Nie mam pojęcia już od czego to zależy... uwarunkowanie genetyczne? Kości inne mam chyba mocne, parę razy powinienem mieć je złamane, a były tylko stłuczone/pęknięte.
Jakże wspaniałym tworem jest człowiek! Może chuchać na dłonie, aby je ogrzać i dmuchać na zupę, by ją ostudzić.
No podobno też uzębienie też zależy po części od takich czynników. Moja babcia ma strasznie kruche i wrażliwe zęby, podobnie jak jej rodzeństwo i potomstwo, w tym moja matka. Łamią sobie zęby na wszystkim, co nie jest wodą, często mają stany zapalne, ropne, nadwrażliwość etc.
A mój mąż z kolei jest ewenementem, zęby myje raz na kilka miesięcy (nie, nie całujemy się, uprzedzając pytania) i ani jakoś specjalnie mu z paszczy nie wali, wcześniej palił, ale teraz ssie snus, co też nie jest miłe dla uzębienia, pije hektolitrami kawę i co? Poza kamieniem, który mu się zbiera, zęby bez jednego ubytku niezmiennie od wielu lat - z niedowierzaniem łażę z nim co roku do dentysty na kontrolę, aby mieć pewność, że mnie nie trolluje.
Niestety, moje zęby mają tendencję do psucia się, dlatego muszę odwiedzać dentystę co trzy/cztery miesiące. Zawsze znajdzie się kilka ubytków do leczenia... Mam też robioną fluoryzację specjalnym płynem (?) co jakiś czas.
Co do plombowania zębów to nie boję się, ból da się znieść (z trzy razy miałem znieczulenie w przypadku leczenia kanałowego i dwóch innych przypadkach).
Niestety, swojej dentystki nie lubię, ponieważ chodzę na NFZ i zawsze jestem upominany, że dlaczego mam dziury w zębach, dlaczego to, a dlaczego tak. Szału można dostać.
Kot, nie ma innych 'państwowych' dentystów w okolicy?
Niestety nie, zresztą mam ten luksus, że osoba, która tam pracuje w formie pani, która odbiera telefony i przygotowuje różne mikstury jest znajomą mojej mamy, dlatego jest się do owego dentysty łatwiej dostać, umówić etc.
Nie jest tak tragicznie, po prostu uwagi na temat mojego uzębienia (a zdarzały się i na temat moich włosów i innych rzeczy) są niepotrzebne.