Ktoś z was robił tą zupę? Jak wrażenia? Bo ja mam mieszane uczucia. Kiedy jem ją na Woodstocku (ta gulaszowata maź od krysznowców), to wszystko w porządku. Kiedy robię ją sama w domu moje boskie majtki stają się na najbliższe trzy dni komorą gazową.
Zastanawiam się co robię źle...
To taka gęsta zupa (wygląda właściwie jak gulasz) z soczewicy z dodatkiem kostki sojowej, groszku, marchewki (ten groszek i marchewka jakoś się nie pojawiają w netowych przepisach, ale chyba woodstockowi krysznowcy wiedzą najlepiej jak robić hinduskie żarcie, nie?) i oczywiście przypraw.
Przykładowy przepis
To słodkie nazywa się halava - kasza manna z bananem, miodem i przyprawami. Jedyna jadalna postać banana.
Ryż, to ryż, tylko z kurkumą.
A te chrupki nie pamiętam jak się nazywają, ale jak kiedyś szukałam przepisu to nie znalazłam, Gotowych do kupienia też nie. Właściwie, to wszędzie pisali, że tylko import wchodzi w grę.
Wyciągnęłam z szuflady soczewicę i zamierzam przygotować z niej właśnie Dahl w najbliższym czasie. O ile znajdę czarną gorczycę, zrobię z jakiegoś klasycznego przepisu, jeśli nie, strzelę Dahl na mleku kokosowym, który wisi w moich zakładkach od dłuższego czasu.
Co do tego:
Cytat:
Kiedy robię ją sama w domu moje boskie majtki stają się na najbliższe trzy dni komorą gazową.
Zastanawiam się co robię źle...
podejrzewam, że to może być kwestia odymającego działania soczewicy i grochu, dorzucenie odpowiednich przypraw powinno pomóc.