Kiedy jestem sama to zazwyczaj słucham muzyki i patrzę w sufit. Tak po prostu. odpoczywam. Chociaz od pewnego czasu w nocy, kiedy jestem sama i nie mogę usnąc piszę. Piszę wiersze, listy, opowiadania. albo po prostu spisuję emocje w "pamiętniku". To pomaga mi się oczyścić. Taka moja osobista detoksykacja.
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Dołączył: 18 Gru 2009 Posty: 388 Skąd: ...w nim ta moc ?..
Wysłany: 2010-12-14, 01:40
Dobra jest ta detoksykacja... Ja w samotności...(hm, czyli jakieś 2/3 mojego życia..) jestem całkiem inny... Przede wszystkim myślę, za dużo myślę. Robie podsumowania. Zauważyłem, że wszystko czego chciałem w życiu, wszystko, zdarzyło się... Nie, nie jest tak zajebiście, nie myślcie sobie. Zdarzyło, ale nie wtedy kiedy chciałem... Zawsze zdarzało się wtedy, kiedy chciałem już czegoś innego. I to mnie wkurzało. Teraz widzę, że jednak jakaś siła spełnia moje życzenia, tylko jest albo trochę wkurzająca, albo po prostu pokazuje mi zmienność człowieka, a dokładniej tego, że człowiekowi nigdy się nie dogodzi. Gdy nie myślę to słucham muzyki... Wygrywam palcami na biurku lub inny meblu dokładny rytm gitary rytmicznej, prowadzącej, lub perkusji... Czasem śpiewam jedną z kilku ulubionych piosenek... Cichaczem, bo wyobrażam sobie, że mam ładny głos, a w rzeczywistości chrypię basem. Do kilku piosenek ułożyłem układ taneczny, do jednej grupowy, do 2 towarzyski... Chociaz i tak zapewne nikt go ze mną nie zatańczy, aż w końcu zapomne. Gdy wymyślam układy zawsze wyobrażam sobie osobę, z którą mógłbym go zatańczyć i tutaj znów zawieszam się i odpalam myślenie...
Ostatnio też obrabiam fotki, to wycisza, biorę od kogokolwiek chętnęgo zdjęcie, i obrabiam. Potrafię tak zawisnąć na kilka godzin, bo staram się zrobić je idealnie. Nigdy nie siedzę bezczynnie. Zawsze coś robię, szczególnie gdy rozmyślam. Czytam ksiażkę, i po 4 stronach uświadamiam sobie, że nie wiem zupełnie co czytam, bo skupiłem się na czymś innym... Często też ćwiczę. Za często, ale tak mam od zawsze, co starsi pamiętają. Ćwiczę marząc, że kiedyś jakaś moja 2 połówka, będzie zadowolona z mojego wyglądu, będzie czuła się bezpieczna fizycznie. Marzenia. No i oczywiście piszę, czego czasem jesteście świadkami. Gdy mam wenę, nie myślę, zawieszam się i pisze bez myślenia, staram się najlepiej przelać myśli na papier albo klawiatkę, co nie jest możliwe, bo to tylko słowa, nie emocje, uczucie i ból. Ale gdy już piszę, zawsze staram się pisać tak, aby ktoś poczuł to co i ja czuję. Nie jest to czasem możliwe, ale jednak staram się. Cóż jeszcze... To chyba tyle, w tym miejscu dziękuję wszystkim, którzy doczytali do końca, a przynajmniej tyle ile w tym momencie jestem w stanie sobie przypomnieć...
lit. / Sadi.
I've come to bring U hell..
Psycholog nie ocenia. Psycholog analizuje każdą opcję.
KrakóW/LubliN
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2010-12-14, 08:13, w całości zmieniany 2 razy
Gdybym umiała tańczyć, zatańczyłabym z Tobą, żebyś tak intensywnie nie myślał i skupił się na takiej drętwej wariatce jak Sadi.
Chciałabym też zobaczyć to, co napisałeś, jeżeli chcesz się podzielić swoimi wypocinami - pisz na PW.
Ogólnie zastanawia mnie jak Ty to robisz, że jesteś czymś zajęty i myślisz o czymś zupełnie innym.
Nie potrafię tak, ale cóż... Najwidoczniej masz podzielną uwagę.
I nie smuć się tak, to do Ciebie nie podobne. Tulę.
Ostatnio zmieniony przez Sadist 2010-12-14, 08:17, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 30 Dołączyła: 29 Lis 2010 Posty: 3159 Skąd: Europa
Wysłany: 2010-12-14, 13:47
Czytam Twój post i widzę siebie...Też za dużo myślę, robię układy, w wyobrazi widzę, jak ktoś ze mną tańczy. Często, jak czytam książkę to myślę zupełnie o czymś innym i muszę zaczynac, od początku. Cholerna, podzielnośc uwagi... Też dużo piszę, ostatnio ciągle przelewam uczucia w moją książkę. Mogę kiedyś z Tobą zatańczyc jeśli tylko chcesz.
"Nie możesz kontrolować wszystkiego, co cię spotyka, ale możesz postanowić, że nie będzie cię to ograniczać".
Pamiętam jak trudno było mi znosić samotność jak mój facet się ode mnie wyprowadził (nic osobistego, po prostu rodzice zgodzili się żebyśmy mieszkali razem w wakacje)l nie mogłam znaleźć sobie miejsca, zaj·ęcia. To co dawniej zajmowało czas - nie potrafiło zapełnić godziny.
Teraz już się przyzwyzaiłam i potrafię godziny spędzać przed komputerem, ale zdarza mi się, że nawet nie wejdę do swojego pokoju cały dzień. Wtedy udaję, że nie jestem sama, tylko siedzę z tatą. Który zwykle mnie olewa wtedy i tak.
Gdy jestem dłużej z ludźmi lubię znaleźć kawałek samotności. Nie lubię ich, wkurzają mnie. Ale czasem pozwalają się rozerwać. Ale tylko ludzie na moim poziomie inteligencji, a mimo skromności wiem że nią nie grzeszę. Nic mnie bardziej nie denerwuje niż przebywanie w otoczeniu idiotów. To już wolę bez sensu przeglądać demotywatory...
Czasami mam wrażenie,że nie umiem rozmawiać z ludzmi. Zwłaszcza, kiedy mam problem, czuję się jeszcze bardziej samotna. Wtedy usilnie skupiam się na czymś innym - słucham muzyki, czytam książki, rysują albo wysłuchuję problemów innych ludzi.
Od jakiegoś czasu boję się tego, co myślę i coraz bardziej staram się to odrzucić. Od jakiegoś czasu wszystko mnie przerasta.
Kiedy jestem sama w domu najczęściej śpiewam, ale od jakiegoś czasu nigdy nie zostaję sama - wtedy milczę, choć tak bardzo chciałabym się odezwać. Zastąpiłam to pamiętnikiem, do którego mogę przelać wszystkie niewypowiedziane słowa.
Od jakiegoś czasu, kiedy jest mi zle, po prostu próbuję zasnąć. Kiedy się bydzę czuję taką ogromną ulgę, która niestety - ona szybko znika.
Ja jak się wkurzyłam to rękoma waliłam w szybę z łazienki.
Wiadomo, cała się roztrzaskała a ja w białej bluzce, a ona cała z krwi.
Wpadłam w furię.. wszyscy domownicy się zeszli a ja szczęśliwa się położyłam skulona na ziemi przy łazience oblizując ręce z krwi.
To było takie fajne patrzeć na ich wyrazy twarzy... chętnie przeżyłabym to jeszcze raz.... albo nie?
Miło to wspominam