Oj tak, zdecydowanie góry, ludzie zachwycają się że byli nad morzem a dla mnie to tylko dużo wody!! owszem byłem w tym roku nad morzem ale tylko ze względu na młodego, nie będę 3 letniego dziecka ciągał po szlakach. Gdy sam byłem dzieciakiem to często jeździliśmy do zakopanego na wakacje
Kocham góry Moi rodzice zarazili tą miłością mnie i mojego brata. Kiedy tylko mamy czas, wolny weekend jeździmy całą rodzinką zdobyć jakiś szczyt. Uwielbiam to, w górach jest spokój, cisza, a najfajniejsza jest satysfakcja, że dałam rade zdobyć jakąś górę
"Ale kto wie, co mówiła w ciemności, gdy była sama, w gorzkie bezsenne noce, myśląc o swoim życiu, z każdym dniem uboższym, w czterech ścianach pokoju, w którym czuła się uwięziona jak leśne zwierzątko w ciasnej klatce."
Wiek: 33 Dołączyła: 11 Sie 2011 Posty: 1841 Skąd: Europa
Wysłany: 2012-12-11, 17:50
Lubię góry, od zawsze lubiłam. Często wędrowałam z przyjaciółmi i z rodzicami, niestety mam chorą kostkę i aktualnie w grubsze trasy się nie wybiorę. Problem jest nawet z lekkimi.
Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
Bardzo lubię góry i zdecydowanie preferuję od niektórych przeraźliwie zatłoczonych i skomercjalizowanych polskich miejscowości morskich (choć Zakopane też bywa irytujące...). Z zagranicznych gór zaliczyłem (teraz chwalenie się ), góry w szwedzkiej Laponii, za kołem polarnym - pobyt w schroniskach w Abisko i Saltoluokta (Park Narodowy Sarek) - niesamowite wrażenie, kompletna pustka i dzicz. A, i jeszcze Lofoty - to te wyspy na północy Norwegii - fajne: góry i morze w jednym
Uwielbiam góry! W szczególności moje ukochane Bieszczady - moja jedyna, stała miłość w życiu. Uwielbiam je za przepiękne widoki w każdej porze roku, za to zmęczenie, które towarzyszy zdobywaniu szczytu i za tą satysfakcję gdy już się na nim stoi.
Kiedyś się w Bieszczady przeprowadzę.
Wiek: 35 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10524 Skąd: świat
Wysłany: 2013-08-02, 16:30
Odświeżę.
Ale dzisiaj miałam fajny dzień! Byłam w Dolinie Kościeliskiej - wypiłam tam kawę i zjadłam ciastko (gdyby tylko cena tego zestawu przekładała się na smak, no ale... ) poleżałam na trawie gapiąc się na szczyty. Moje ulubione zajęcie podczas leniuchowania. "Pieranem" zeszłam do Kir bo akurat autobus miałam, to się pospieszyłam.
Super taka mała wyprawa. Polecam wszystkim, którzy lubią góry.
Szkoda tylko, że to raczej ostatnia taka moja wycieczka w tym roku :<
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
W tym roku pokochałam wędrówki po górach.
Na razie udało mi się być tylko w kilku miejscach w Beskidach, ale ostatnio obiecałam sobie, że takie wypady muszę robić częściej.
Szczyty, widoki, cisza i spokój, wędrówki, wchodzenie na szczyt, przyroda, ludzie... Coś pięknego.
Ever,
rozwielitka, jedno nie wyklucza drugiego, wbrew pozorom.
Cisza i spokój - nie ma takiego hałasu, jaki słyszę na co dzień, nie muszę się nigdzie spieszyć i zastanawiać, czy zdążę zrobić to, tamto i jeszcze coś innego, poza tym mogę sobie w tej ciszy bezczynnie siedzieć tyle, ile chcę i nikt się nie czepia, że spędzam czas bezproduktywnie, wpatrując się w górskie widoki.
A ludzie, których się spotyka czasami na szlaku... Zawsze mogłam do kogoś usta otworzyć i o coś zapytać, porozmawiać... To też było bardzo fajne.