Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Dylemat ojca pracującego
Autor Wiadomość
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-28, 22:29   Dylemat ojca pracującego

Mam nadzieję tym linkiem trochę pogrzebać jak kijem w mrowisku. Jak zwykle :)

Ciekawe ilu ojców ma dylemat, którego wyraźny brak jest tu opisany. Ciekawe czyja to zasługa, ze każda matka musi przemyśleć zagadnienie, a ojciec już niekoniecznie (i nie mówmy o fizjologii noworodka - nie tylko wtedy dziecko wymaga opieki).




 
 
Dylemat ojca pracującego
Emerine 
Agresją Owładnięta



Wiek: 26
Dołączyła: 21 Paź 2012
Posty: 88
Skąd: Znieczulony Świat

Wysłany: 2013-09-28, 20:28   

"Zarabiam na chleb, zarabiam na ubrania, zarabiam na wodę, zarabiam na prąd, zarabiam na książki, więc NIE WYMAGAJCIE ŻEBYM JESZCZE BYŁ KOCHAJĄCYM TATUŚKIEM" -> Postawa mojego ojca.

Ogólnie rzecz biorąc, stereotypem moim zdaniem jest, że to kobieta zajmuje się tylko i wyłącznie wychowaniem dziecka. A później, po kilkunastu latach okazuje się że ojciec nic nie wie o swoich "pociechach" i jak przychodzi co do czego, np. wizyta u lekarza, to podaje niewłaściwy wiek, myląc się o rok lub dwa. (jak w moim przypadku) :lol:




Ja? Czysty paradoks człowieka: popieprzona egoistka z sercem na dłoni.
 
 
Dylemat ojca pracującego
Chochlik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-14, 17:24   

Temat przesunięty z "Rozmów na poważnie"



<<< Dodano: 2014-07-14, 18:51 >>>


Wakacje z ojcem z ciekawym finałem

Stosowny komentarz




 
 
Dylemat ojca pracującego
Złośnica
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 10:05   

Podczas trwania jednego z przedmiotów w roku akademickim zaproponowano nam do przeczytania materiał przygotowany przez prowadzących (nie posiadam więc kopii, którą mogłabym tu szerzej opisać a tym bardziej wkleić), który moim zdaniem w dość ciekawy sposób podchodził do "etatu matki". W którymś momencie powstał (miał powstać?) projekt ustawy przyznający matkom wynagrodzenie adekwatne do wykonywanej przez nie pracy. Byłoby to około 1,5 tyś. złotych o ile dobrze pamiętam. Pomysł opierał się na założeniu, że matki, które nie podjęły się pracy zawodowej mają również prawo do pensji (ot, taki "zawód: mamusia). Nie pamiętam niestety czy dodatkowa wypłata dotyczyła tych pracujących zawodowo + opiekujących się całym domem przed/po godzinach, ale to tak powiedzmy, że na marginesie.

A na temat: ojciec mój takiego dylematu nie miał. Nigdy szczególnie nie chciał, ani nie lubił dzieci, więc przez wiele lat wychodził zanim się budziłam i wracał, kiedy już spałam, bez rozmów, wspólnych posiłków czy czegokolwiek. Wychowywanie opierało się na ochrzanie o porządki w razie potrzeby i na "idź do matki/zapytaj matki" (tak, tak... ten sam ojciec, który stwierdził, że ja mam mówić "mamusia" ;) ).




 
 
Dylemat ojca pracującego
Sealiah
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-12, 15:10   

Hej. Sam jestem ojcem od ponad trzech lat. Nie jest łatwo, ale moja postawa bierze się z tego, że nie miałem dobrych wzorców. Staram się nie powielać błędów rodziców. Pasowało, by mi rozwiązanie typu, ja pracuję, żona zajmuje się dzieckiem. Prawda jest taka, że tak się nie da. Najlepiej się dzielić zarówno pracą jak i obowiązkami w domu.



 
 
Dylemat ojca pracującego
Maximus
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-19, 01:19   

Jestem ojcem od 2 lat i też nie jest łatwo. Uczę się mimo konieczności pracy, pracuję również, ale dzięki Bogu pomaga nam jeszcze trochę rodzina. Cóż, nawał obowiązków zabiera energię, którą należałoby przeznaczyć dla dzieci.



 
 
Dylemat ojca pracującego
wisielec
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-19, 07:34   

Moja siostra wyszła lata temu za mąż i wszystko wydawało się super. Po roku małżeństwa urodziło się dziecko i trzeba było pieniędzy na jego utrzymanie. Razem więc zamieszkali w domu jego matki choć często siostra z dzieckiem przychodziła do nas bo w domu były kłótnie. Ojciec nie chciał chyba zbyt często przebywać z dzieckiem bo jego płacz i potrzeba zajmowania się nim irytowały go . Do tego doszły sprzeczki z pieprzniętą teściową mojej siostry (jego matką). Wkrótce siostra, która nie mogła tego znieść spakowała manatki i wyprowadziła się do nas. Zajmowałem się więc ze swoją matką tym dzieckiem. Opiekowanie się małą która już kończyła roczek sprawiało mi dużo frajdy i widziałem że jej też się to podobało. Mieliśmy pretensję o to, że ojciec dziecka nie robi nic by poprawić obecną sytuację. Więc ten zaczął szukać lepiej płatnej pracy żeby się wyprowadzić. Wkrótce znalazł propozycję wyjazdu do Norwegii, musiał tylko odbyć jakieś szkolenie w Poznaniu i miał wyjechać tam na pół roku a potem sprowadzić tam moją siostrę. Moja siostra wiedziała że mężulek ma tam jakąś byłą, która tam miała mu w jakiś sposób pomóc, ale koniec końców pozwoliła na wyjazd No cóż. Wszystko zmieniło się kiedy miał lecieć do Norwegii. Okazało się, że jego w tej Norwegii najzwyczajniej nie ma i że cały czas pozostaje w Poznaniu. Moja siostra posądzała go o to, że ją zdradza i przyjechał do Poznania żeby spotkać się z byłą i tam wieść spokojne życie. Nie chciał odbierać telefonów, nie chciał wracać do domu pod pretekstem nawału pracy (nawet w święta). Nie przyjechał ani na Boże Narodzenia ani na urodziny dziecka. Kontakt utrzymuje tylko ze swoją matką która go broni swojego biednego synka jak tylko może. Widziałem strach w oczach mojej siostry. Bała się o przyszłość swojego dziecka. Nie miała pieniędzy na niańkę, a urlop macierzyński się kończył. Nie mogła iść do pracy i zostawić dziecka dla nas bo byliśmy zajęci pracą/szkołą. Nie było to dziecko zrobione na imprezie, miała z nim ten pieprzony ślub. Mężulek czasami przyśle pieniądze, ale jest to śmieszna kwota. Nie wiem czemu moja siostra nie chce złożyć podania o alimenty albo rozwód. Na szczęście znalazła pracę na weekendy kiedy to ja z babką możemy się jakoś zająć tym dzieckiem, ale kokosów nie ma. Nie wiem czy ona ma nadzieje, że on wróci. Gdyby wrócił chyba bym go zabił.



 
 
Dylemat ojca pracującego
Maximus
[Usunięty]

Wysłany: 2015-04-19, 23:00   

wisielec napisał/a:
Moja siostra wyszła lata temu za mąż i wszystko wydawało się super. Po roku małżeństwa urodziło się dziecko i trzeba było pieniędzy na jego utrzymanie. Razem więc zamieszkali w domu jego matki choć często siostra z dzieckiem przychodziła do nas bo w domu były kłótnie. Ojciec nie chciał chyba zbyt często przebywać z dzieckiem bo jego płacz i potrzeba zajmowania się nim irytowały go . Do tego doszły sprzeczki z pieprzniętą teściową mojej siostry (jego matką). Wkrótce siostra, która nie mogła tego znieść spakowała manatki i wyprowadziła się do nas. Zajmowałem się więc ze swoją matką tym dzieckiem. Opiekowanie się małą która już kończyła roczek sprawiało mi dużo frajdy i widziałem że jej też się to podobało. Mieliśmy pretensję o to, że ojciec dziecka nie robi nic by poprawić obecną sytuację. Więc ten zaczął szukać lepiej płatnej pracy żeby się wyprowadzić. Wkrótce znalazł propozycję wyjazdu do Norwegii, musiał tylko odbyć jakieś szkolenie w Poznaniu i miał wyjechać tam na pół roku a potem sprowadzić tam moją siostrę. Moja siostra wiedziała że mężulek ma tam jakąś byłą, która tam miała mu w jakiś sposób pomóc, ale koniec końców pozwoliła na wyjazd No cóż. Wszystko zmieniło się kiedy miał lecieć do Norwegii. Okazało się, że jego w tej Norwegii najzwyczajniej nie ma i że cały czas pozostaje w Poznaniu. Moja siostra posądzała go o to, że ją zdradza i przyjechał do Poznania żeby spotkać się z byłą i tam wieść spokojne życie. Nie chciał odbierać telefonów, nie chciał wracać do domu pod pretekstem nawału pracy (nawet w święta). Nie przyjechał ani na Boże Narodzenia ani na urodziny dziecka. Kontakt utrzymuje tylko ze swoją matką która go broni swojego biednego synka jak tylko może. Widziałem strach w oczach mojej siostry. Bała się o przyszłość swojego dziecka. Nie miała pieniędzy na niańkę, a urlop macierzyński się kończył. Nie mogła iść do pracy i zostawić dziecka dla nas bo byliśmy zajęci pracą/szkołą. Nie było to dziecko zrobione na imprezie, miała z nim ten pieprzony ślub. Mężulek czasami przyśle pieniądze, ale jest to śmieszna kwota. Nie wiem czemu moja siostra nie chce złożyć podania o alimenty albo rozwód. Na szczęście znalazła pracę na weekendy kiedy to ja z babką możemy się jakoś zająć tym dzieckiem, ale kokosów nie ma. Nie wiem czy ona ma nadzieje, że on wróci. Gdyby wrócił chyba bym go zabił.


Smutne jest to jak faceci dziś potrafią być bez godności, bez honoru. Takiego gościa to powinno się z urzędu ścigać, potem go wychłostać i nakazać, by znalazł swojej żonie kogoś z jajami, a nie takiego idiotę jak on. Współczuję siostrze ale faktycznie, tak jak Ty, dziwię się jej, że nadal chce podtrzymywać swój stan cywilny z tym gościem. I dziwić się, że dziś mało kto w ogóle chce się żenić/wychodzić za mąż. Upada moralność, upadają zasady więc upadną narody. Inaczej być nie może.




 
 
Dylemat ojca pracującego
Justyna1234 


Dołączyła: 14 Wrz 2016
Posty: 128
Skąd: pomorskie

Wysłany: 2016-11-15, 21:48   

Uważam, że wszystko zależy tak naprawdę od mężczyzny. Jeżeli ma podejście do dzieci i jest zainteresowany ich wychowaniem to zawsze znajdzie na to czas. Jest milion matek, które pracują od rana do wieczora, a i tak są świetnymi mamami i mają czas, który poświęcają dzieciom.



Justyna ;)
 
 
Dylemat ojca pracującego
pb94 


Wiek: 29
Dołączył: 09 Gru 2017
Posty: 13
Skąd: pomorskie

Wysłany: 2017-12-23, 21:50   

Emerine napisał/a:
"Zarabiam na chleb, zarabiam na ubrania, zarabiam na wodę, zarabiam na prąd, zarabiam na książki, więc NIE WYMAGAJCIE ŻEBYM JESZCZE BYŁ KOCHAJĄCYM TATUŚKIEM" -> Postawa mojego ojca.


Mój jest taki sam :(




Ostatnio zmieniony przez Mustela Nivalis 2017-12-23, 22:16, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Dylemat ojca pracującego
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 13