Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Nadopiekuńczość
Autor Wiadomość
Kolekcjoner 



Wiek: 32
Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 290
Skąd: Legnica/Poznań

Wysłany: 2012-02-01, 02:58   Nadopiekuńczość

Mercy, moim zdaniem najważniejsze dla rodziców to znaleźć równowagę między olewaniem a nadopiekuńczością. Bo rodzic który totalnie zlewa na to co robi jego dziecko nie nauczy go życia, nie przekaże żadnego doświadczenia. Trzeba kochać dzieci z rozsądkiem. Za dużo miłości i pobłażliwości też prowadzi do złego ;)

Dużo zależy też od tego w jaki sposób dziecko dorasta. Bo w pewnym momencie należy dać mu już możliwość decydowania za siebie i nauczenia go czym jest odpowiedzialność za swoje czyny. Nie mniej jednak także i w tym względzie należy uważać i mieć rękę na pulsie, bo młody może nawarzyć dużo piwa. Dlatego złoty środek przede wszystkim.

I tak samo jak mówisz, że najwięcej ciamajd na świecie powstało przed nadopiekuńczość, tak i ja odpowiem Ci, że najwięcej agresorów, choleryków i osób, którym brakuje jakiejkolwiek empatii pochodzi od olewki ze strony rodziców ;)




„Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie.” Palahniuk

No mercy, eh? http://www.lastfm.pl/user/lesharc
Ostatnio zmieniony przez Ella 2016-04-17, 15:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Nadopiekuńczość
lavender
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 10:33   

Moja ciotka nie chciała mieć dzieci. Wpadła i długo rozważała aborcje lub dom dziecka. Mimo wszystko urodziła je i wychowuje. Trochę szkoda mi mojego kuzyna. Moja ciotka robi praktycznie wszystko za niego. W szkole jest jedyną matką, która wciąż go odprowadza do szkoły. Robi z nim wszystkie zadania, wszędzie z nim chodzi i prawie nie wypuszcza go z domu. Woli żeby siedział przy komputerze niż bawił się z kolegami. A siedzi tyle, że musieli mu kupić okulary, bo zniszczył sobie wzrok.
Ale co zrobić? Jeśli dziecko nie jest zaniedbane nie mamy podstaw by ją zaskarżyć.




 
 
Nadopiekuńczość
Evi 



Wiek: 31
Dołączyła: 28 Gru 2011
Posty: 3504
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2012-02-01, 16:03   

Mi na nic długo nie pozwalano, niczego mnie nie uczono (bo jedynaczka, bo jedyna córeczka) i jakoś nie narzekam. Nie umiem nic zrobić sama w wieku 20 lat, ale uczę się. :) Nie czuję się źle.



 
 
 
Nadopiekuńczość
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 19:01   

Evicka napisał/a:
Nie umiem nic zrobić sama w wieku 20 lat, ale uczę się. :) Nie czuję się źle.

Skutkiem nadopiekuńczości jest nie tylko niesamodzielność... na terapii poznałam osoby z nerwicą czy bulimią, które właśnie miały nadopiekuńcze matki... Pozwolę sobie tutaj wkleić cytat ze świetnej książki "Wirus Samotności" W. Kruczyńskiego... mi ten opisu otworzył oczy na to jaką ciężką sytuacją jest posiadanie nadopiekuńczej matki:
Wyobraź sobie raz jeszcze tę wspaniałą chwilę, gdy pokarm matki zaspokaja twój głód, łagodzi wściekłość i sprawia, że popa­dasz w stan błogiej szczęśliwości. Wyuczonym odruchem ssania wciągasz więc w siebie ten wspaniały świat, biorąc go we włada­nie. Po chwili przymykasz z zadowolenia oczy, chcąc odpłynąć w świat sennych marzeń. Nie chce ci się już ssać. Przeżywasz eu­forię zespolenia z najważniejszą dla ciebie osobą. Ale wtedy dzie­je się coś niepokojącego. Mama zmusza cię do dalszego ssania. Je­śli karmi butelką, ma ułatwione zadanie. Strumień pokarmu płynie dalej. Krztusisz się, protestujesz - w końcu łykasz, aby się nie udławić. Sytuacja trochę się poprawia. Żyjesz, ale musisz na­dal łykać. Z niewiadomych powodów twoja matka uznała, że wie lepiej od ciebie, ile musisz zjeść. Może wychowywała się w cza­sach wojennych, może uważa, że „produkuje" dokładnie tyle mleka, ile trzeba. Albo lubi poczucie władzy. Jest możliwe, że w dzieciństwie sama została zarażona wirusem samotności i kar­mienie to dla niej jedyny moment, gdy czuje się komuś potrzeb­na - chce go więc maksymalnie przedłużyć. A może po prostu Mama nie zdaje sobie sprawy z tego, że mleko ci nie smakuje. Nie wiadomo - powodów bywa wiele. W każdym razie masz dwa wyjścia: albo się dusić, albo łykać. Tyle, że to łykanie nie sprawia już przyjemności. Jest tylko nieprzyjemną walką o przetrwanie. Pokarm się cofa - organizm, by sobie z tym poradzić, tłumi przy­kre emocje i wznawia odruch ssania. Napęczniały brzuch powo­duje, że świat nie jest już tak szczęśliwym miejscem, jak przed chwilą. Tracisz swoje piękne złudzenia władzy nad nim. To on ma władzę nad tobą. Gdy taka sytuacja się powtarza, powoli naby­wasz przeświadczenia, że może lepiej nie przyznawać się do gło­du - będzie co prawda chwila przyjemności, ale tak czy owak w końcu świat ci udowodni, że nie masz tu nic do gadania. Powstrzymujesz więc odruch ssania, ile się da. W końcu jednak musisz skapitulować - twój wrzask wzywa Mamę i proces znie­walania ofiary zaczyna się od nowa. Głód sprawia, że jesz szybko i łapczywie. Zanim się obejrzysz, brzuch jest znów potwor­nie napęczniały. Z karmienia na karmienie powiększa swą obję­tość i elastyczność, by sprostać zadaniu. Mama już nie musi cię przekonywać do łykania - robisz to sama, by zachować resztki godności...




Ostatnio zmieniony przez Scarlet Halo 2012-02-01, 19:02, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Nadopiekuńczość
Evi 



Wiek: 31
Dołączyła: 28 Gru 2011
Posty: 3504
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2012-02-01, 21:42   

No nie wiem sama co powiedzieć w tym temacie, z jednej strony nadopiekuńczość nie wydaje mi się niczym złym, ale z drugiej strony też zależy co mamy na myśli mówiąc nadopiekuńczość, tak naprawdę dla każdej osoby oznacza to coś zupełnie innego. Dla niektórych osób matka jest nadopiekuńcza, bo nie pozwoliła mu pójść na imprezę. :roll: Sądzę, że rzucamy tak tym słowem, ale generalnie nie jest ono sprecyzowane, każdy ma inne wyobrażenie na ten temat. Ktoś mówi: moja matka była nadopiekuńcza. I kończy temat. A tych rodzajów nadopiekuńczości jest pewnie w ch*j.



 
 
 
Nadopiekuńczość
Evi 



Wiek: 31
Dołączyła: 28 Gru 2011
Posty: 3504
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2012-02-01, 21:52   

Mercy napisał/a:
Nadopiekuńczość tzn., że mama robi coś za kogoś (sprzątanie, śniadanka, obiadki).


Ja gdybym się nie wyprowadziła to bym tak miała do dzisiaj i źle mi z tym nie jest, więc to zależy od osoby. :D Nadal jak jestem w domu to mam śniadania do łóżka, a pokój swój może 3 razy w życiu posprzątałam z wielkim bólem. :P Jeśli ktoś będzie chciał, to jak wyjdzie z domu nauczy się samodzielności. A jeśli jest dzieckiem, to dlaczego mu nie pomóc, niech korzysta z dzieciństwa, a nie dzieciak będzie sprzątał mieszkanie zamiast bawić się z kolegami na dworze, no ludzie. :roll: Zdąży się w życiu jeszcze narobić, życie mu zdąży jeszcze nakopać do dupy, po co już mu na starcie pokazywać, że życie to gówno?




 
 
 
Nadopiekuńczość
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 22:29   

Evicka napisał/a:
Zdąży się w życiu jeszcze narobić, życie mu zdąży jeszcze nakopać do dupy, po co już mu na starcie pokazywać, że życie to gówno?

Bo taki człowiek, który nie stawiał czoła zagrożeniom i wymaganiom jakie stawia życie prędzej czy później zostanie bez opiekującego się nim rodzica (bo rodzice przecież kiedyś w końcu umierają) i nie będzie przygotowany do tego by sobie skutecznie radzić... problemy mogą go przerastać, może nie ufać w swoje możliwości radzenia sobie, może szukać protezy matki w swoim partnerze pozostając na zawsze w roli zależnego dziecka, za którego ktoś inny podejmuje trudne i bolesne decyzje... Kiedy dziecko wstaje po tym jak się przewróciło zyskuje świadomość tego, że po upadku da się wstać, a ból można przecierpieć i nie trwa on wiecznie... jeżeli odbierze się dziecku możliwość doświadczenia tego, upadek będzie dla niego czymś przerażającym z czego trudno się podnieść... a im się jest starszym tym gorzej i boleśniej się upada... więc i nauka jest trudniejsza.




 
 
Nadopiekuńczość
Evi 



Wiek: 31
Dołączyła: 28 Gru 2011
Posty: 3504
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2012-02-01, 22:41   

Dzieciństwo to dzieciństwo, czas zabawy. Od tego jakie jest nasze dzieciństwo zależy całe nasze życie, nasza przyszłość, to jacy będziemy psychicznie. Chcę, żeby moje dziecko miało jak najlepsze dzieciństwo, by nie mogło nic złego powiedzieć na nie. Ciężko jest wyczuć różnicę między tym, kiedy nasze dziecko jest jeszcze dzieckiem a kiedy staje się już dorosłe. Ja jak miałam 14 lat to się buntowałam, ale z perspektywy czasu - nie dziwię się wcale rodzicom, przecież 14 lat to straszne dziecko jeszcze. A właśnie w takim wieku ludzie zaczynają wygłaszać, że mają nadopiekuńcze matki, bo na coś im nie pozwalają.



 
 
 
Nadopiekuńczość
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-01, 23:39   

Evicka napisał/a:
właśnie w takim wieku ludzie zaczynają wygłaszać, że mają nadopiekuńcze matki, bo na coś im nie pozwalają.

To, że matka na coś nie pozwala nie czyni z niej nadopiekuńczej... Ty napisałaś w jednym ze swoich pierwszych postów na ten temat, że chcesz ochronić swoje dziecko przed złem tego świata... a to daleko, daleko wykracza poza zakaz wyjścia na imprezę, nie sądzisz?




 
 
Nadopiekuńczość
Evi 



Wiek: 31
Dołączyła: 28 Gru 2011
Posty: 3504
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2012-02-02, 00:55   

Emaleth, tak tylko mówię o DZIECKU a nie nastolatku, który ma 17-18 lat.



 
 
 
Nadopiekuńczość
kokosowa
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-02, 10:37   

przyznaję - moja mama była i jest (sic!) nadopiekuńcza. nigdy nie musiałam sama o nic się starać, wszystko miałam podane na tacy. żadnej odpowiedzialności, totalna beztroska i zabawa. miłość spotęgowana do granic możliwości, dmuchanie i chuchanie. nie czuję się jakimś pokurczem przez to, ale muszę przyznać, że miewam problemy z odnajdywaniem się w nowych sytuacjach. nie mieszkam już z rodzicami i często dość poważnie odczuwam to, że opcja "samodzielność" jeszcze do końca mi się nie włączyła. nikt nie zrobi za mnie zakupów, więc lodówka stoi pusta jak romantyczny step, nikt nie załatwi niczego za mnie (ani nawet nie przypomni), więc do pewnych spraw zabieram się dopiero wtedy, kiedy ktoś stoi nade mną z batem i mnie pogania. pod pewnymi względami jednak nadal jestem pod ochronką mamusi - codziennie rano przypomina mi, że powinnam założyć czapkę albo ciepły sweterek. :D



 
 
Nadopiekuńczość
Ever
[Usunięty]

Wysłany: 2012-02-02, 15:53   

Moja mama to przypadek odbiegający od wszystkich norm. Kazała mi przyjmować całe zło tego świata na klatę już gdy byłam taka małą dziewczynką. Nigdy nie zapomnę jak powiedziała mi o śmierci wujka jak miałam 8 lat "Wujek się zabił, bo mu się świat nie podobał. Jakoś nie wyobrażam sobie, żeby coś takiego powiedzieć ośmioletniemu dziecku. Nigdy nie usłyszałam, że świat jest piękny. Już od najmłodszych lat zakorzeniała u mnie niechęć do ludzi. Kazała mi się trzymać na dystans, nie ufać. Bo 'wszyscy są źli, nikt nie ma dobrych intencji". Zawsze wyznawała zasadę, że bliskość i opiekuńczość zarezerwowana jest tylko dla najmłodszego dziecka i w ten sposób już od jakiś 11 lat ani raz mnie nie przytuliła. Za to potrafi wybierać mi znajomych i przyjaciół, bo nie chce by ktoś mnie skrzywdził. Potrafi wylegitymować każdego chłopaka, który do mnie przychodzi, jak poznam kogoś nowego na obozie czy na imprezie to żąda adresu, imion rodziców, numeru telefonu, bo chce być pewna, że nie zrobi mi krzywdy. A o czapce przypomina tekstem "Wiesz ile leki kosztują?"



 
 
Nadopiekuńczość
thunderstruckk 



Wiek: 33
Dołączyła: 09 Gru 2010
Posty: 1564
Skąd: śląskie

Wysłany: 2012-02-02, 16:37   

Cytat:
Nigdy nie usłyszałam, że świat jest piękny. Już od najmłodszych lat zakorzeniała u mnie niechęć do ludzi. Kazała mi się trzymać na dystans, nie ufać. Bo 'wszyscy są źli, nikt nie ma dobrych intencji". Zawsze wyznawała zasadę, że bliskość i opiekuńczość zarezerwowana jest tylko dla najmłodszego dziecka i w ten sposób już od jakiś 11 lat ani raz mnie nie przytuliła. Za to potrafi wybierać mi znajomych i przyjaciół, bo nie chce by ktoś mnie skrzywdził. Potrafi wylegitymować każdego chłopaka, który do mnie przychodzi, jak poznam kogoś nowego na obozie czy na imprezie to żąda adresu, imion rodziców, numeru telefonu, bo chce być pewna, że nie zrobi mi krzywdy. A o czapce przypomina tekstem "Wiesz ile leki kosztują?"

Mhm, jakbym słyszała o swojej mamie. Jak byłam mała to musiałam słuchać o tym, że wujek się powiesił, bo był słaby i był idiotą. A ciotka jest nienormalna, bo jak była nastolatką to wylądowała w psychiatryku po próbie samobójczej. ogólnie tez nigdy mnie nie przytulała ani nic z tych rzeczy. Moich znajomych nie akceptowała z różnych powodów. "Ta ubiera się na czarno, to napewno dziwka" "ten ma glany to pewnie ćpa". Ale ja zwykle nie reagowałam na jej zaczepki, i dalej kumplowałam się z tymi ludźmi tyle, że ich do domu nie przyprowadzałam.

A jeśli chodzi o facetów, to wstarczy , że wspomnę o jakimś to też muszę o wszystkim opowiadać. Dlatego zwyczajnie nei wspominam jej o facetach. Poza tym ona mi ciagle powtarza, ze powinnam juz wychodozic za mąż, bo jestem stara :o

Ale ja sobie myślę, że ona ma po prostu jakieś zaburzenia osobowości czy coś i dlatego taka jest. Bo pomimo tych swoich odpałów wiem, że jednak mnie kocha i zrobiłaby dla mnie wszystko. Po prostu nie potrafiła mnie odpowiednio wychować, bo też miała swoje zaburzenia. Mimo, że nie potrafi się przyznać do nich.




Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Ostatnio zmieniony przez thunderstruckk 2012-02-02, 16:40, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
Nadopiekuńczość
Cirilla 
Cirilla


Wiek: 26
Dołączyła: 26 Sie 2011
Posty: 2708
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2012-02-02, 16:38   

mad_mind, hm.. skądś to znam..


Mówienie którzy ludzie są dla mnie odpowiedni. Mówienie że moi przyjaciele są źli i wgl.
Musisz się więcej starać żeby coś osiągnąć. Tobie się zwyczajnie nie chce. Ale musisz być najlepsza.
Dobrą rzeczą dla ciebie będzie oaza, ale harcerstwo już nie.
Ubieranie mnie jak idiotę aby zaoszczędzić na kasie. Ubrania po rodzeństwie itp. Ale przecież to takie dobre ubrania. W zimie chodziłam ubrana jak Eskimos i tylko każdy się ze mnie śmiał.
Jak się źle czuje, jest mi niedobrze, czuje się jakby mnie pociąg rozjechał to jest awantura, że ja udaję, to dla mojego dobra i powinnam iść do szkoły.
Czepianie się ze nigdzie nie wychodzę itp. Ale jak powiem że idę x (nazwa miejsca) to jest że nie powinnam tam iść bo niebezpiecznie, jeszcze mi się coś stanie wgl.
Ja zwyczajnie nie mogę wyjść na spacer bo jeszcze zostanę napadnięta, zgwałcona itp.
Moja mama doskonale wie jak ma wyglądać moje życie. Ona przecież wie lepiej. Jakikolwiek sprzeciw kończy się awanturą, mówieniem że jest mi niepotrzebna, że się pójdzie zabić itp.
Marudzi że z nią nie rozmawiam. Jak chcę to mówi że nie ma czasu, ze ją cośtam boli...




W kłębuszkowaniu cała nadzieja.
Ostatnio zmieniony przez Cirilla 2012-02-02, 16:55, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Nadopiekuńczość
Kolekcjoner 



Wiek: 32
Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 290
Skąd: Legnica/Poznań

Wysłany: 2012-02-03, 12:38   

Trochę bardziej czarno humorystycznie, btw :roll:
http://images03.bebzol.co...9882dd7a0a7.jpg


Poprawiłam link, nie było widać fotki :) - Mercy




„Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie.” Palahniuk

No mercy, eh? http://www.lastfm.pl/user/lesharc
Ostatnio zmieniony przez 2012-02-03, 12:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Nadopiekuńczość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 14