Jeśli zwierzęta żyją tylko po to, żeby zostać zjedzonymi, to po co my żyjemy?
Zwierzęta hodowlane żyją jedynie po to by zostać zjedzone lub produkować nam mleko/wełnę czy cokolwiek. My je stworzyliśmy takimi jakie są na drodze odpowiedniego doboru, krzyżowania czy wreszcie modyfikacji genetycznych, my często sztuczne stymulujemy ich rozród, my im zapewniamy warunki do... wzrostu. Przeciętna świnka hodowlana by się nigdy nie urodziła, gdybyśmy nie mieli w planach jej zjeść. Porównaj sobie wielkość populacji świni hodowlanej i populacji wolno żyjących dzików. Człowiek rozmnaża świnie, żeby je zjeść, a się rozmnaża żeby przekazywać dalej swoje geny. Taka różnica.
R. de Valentin, tak się składa, że moi rodzice mają gospodarstwo więc wiem jak to wygląda. Co więcej widziałam na własne oczy jak takie zwierze jest zabijane i w jaki sposób robi się z niego wędliny. I kompletnie mnie to nie rusza. Zaczynamy bardziej martwić się o zwierzęta niż o ludzi i to mnie dużo bardziej przejmuje.
Popieram wegetarian, wegan podziwiam. Chciałabym przejść na wegetarianizm i chyba powoli zmierzam w tym kierunku. Mleko ostatnio tylko sojowe, a jajka ze wsi.
Nie jestem przeciwna hodowaniu zwierząt dla mięsa, mleko, jaj. Jestem przeciwna hodowli przemysłowej, która się teraz upowszechniła.
Czyli - korporacja hoduje tysiące zwierząt, pakuje w nie chemię i antybiotyki (a my to potem jemy), ciężarna maciora nie może się obrócić w boksie. Widziałam, jak się projektuje budynki dla przemysłu hodowlanego. Te wymiary są śmiesznie małe, a przecież wiadomo, że nie wszyscy ich przestrzegają. To jest zadawanie zwierzętom niepotrzebnego cierpienia. Przy połowie ryb giną też inne gatunki, które traktuje się jak śmieci (np. koniki morskie). Poza tym przemysł mięsny zanieczyszcza środowisko, bo co zrobić z tymi wszystkimi odchodami?
Prawda jest taka, że ludzie zawsze jedli mięso, ale nigdy nie jedli go aż tyle i tak tanio. Dla mnie zwierzę nie jest rzeczą, której koszty produkcji trzeba ciąć, żebyśmy kupowali pierś z kurczaka za grosze. Oczywiście, są jeszcze hodowle niedziałające na skalę przemysłową, ale nie oszukujmy się, jest ich mało, a rynek napiera.
czasem myślę że wszystko jest szaleństwem
bo świat wokół pachnie bzem i agrestem
Wiek: 29 Dołączyła: 21 Lip 2015 Posty: 967 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-09-17, 23:53
Zgadzam się z Axxie, też mnie bardziej obchodzą ludzie niż zwierzęta. Czasami chciałabym zrezygnować z mięsa, ale za bardzo je lubię.
„Ty, twe radości i smutki, twe wspomnienia i ambicje, twoje poczucie tożsamości i wolnej woli to w rzeczywistości nic więcej niż aktywność wielkiego zbioru komórek nerwowych i związanych z nimi cząsteczek.” "Życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową."
Prawda jest taka, że ludzie zawsze jedli mięso, ale nigdy nie jedli go aż tyle i tak tanio. Dla mnie zwierzę nie jest rzeczą, której koszty produkcji trzeba ciąć, żebyśmy kupowali pierś z kurczaka za grosze. Oczywiście, są jeszcze hodowle niedziałające na skalę przemysłową, ale nie oszukujmy się, jest ich mało, a rynek napiera.
Chyba dokładnie o to chodzi. Ogólnie ludzie jedzą stanowczo za dużo mięsa. Nie twierdze, że wszyscy całkowicie powinniśmy je odstawić, ale jeść go znacznie mniej. Myślę tu też o względach zdrowotnych.
Ja nie jestem w stanie przełknąć części zwierzęcego ciała. Zwyczajnie robi mi się niedobrze na samą myśl... Może i nie ma większego sensu, bo zwierzęta dalej giną i ginąć będą, ale nie umiem i już. Ledwo zmuszam się do jedzenia jajek i picia mleka (sporadycznie).
Dla mnie kwestia poparcia dla weganizmu/wegetarianizmu to indywidualna sprawa każdego człowieka. Każdy je co lubi lub w zależności od światopoglądu. Ale to jest wszystko osobista sprawa.
A co do zabijania zwierząt... jestem przeciwna hodowlom masowym, szpikowaniu antybiotykami i innymi chemikaliami, ale mam świadomość, że to najbardziej się opłaca i świat z tego nie zrezygnuje. Jest mi żal zwierząt zmuszanych do życia w klatkach, w których nawet się nie mogą ruszyć i uważam, że to powinno być zakazane, ale nie jest to dla mnie kwestia życia i śmierci. Sama praktycznie nie jem mięsa, bo nie lubię, ale nie ma to nic wspólnego ze światopoglądem. Uważam, że ludzie jedli mięso od zarania dziejów i jest to normalne, dziś mają jedynie większe możliwości jego substytucji. Mam jakieś tam swoje refleksje na temat tego co zwierzę czuje, bo nie mam wątpliwości, że czuje. Nie jest to dla mnie jednak koronny argument przemawiający za wegetarianizmem. Ale to jak już mówiłam, kwestia indywidualna. Ja widocznie jestem nieczułą suką.
A to bardzo ciekawe, bo np. mam inne zdanie w przypadku koni wiezionych na rzeź. Jestem kategorycznie przeciwna swoistemu "utylizowaniu" zwierzęcia, które przez lata służyło człowiekowi. I tu puszczają mi nerwy, jak widzę zdjęcia to płaczę, podobnie z maltretowanymi psami.
A to przecież takie same zwierzęta, a jednak ja reaguję na nie inaczej.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./