Czemu chcecie brać leki, jak nic Wam nie jest? Teoretycznie wiem, że to uzależnia i w ogóle, ale w praktyce nie rozumiem... Co Wam to daje?
Ile grup leków ludzie biorą tyle odpowiedzi dostaniesz.
Ja przyznam, że choć widzę jakiś sens (w ogólnym bezsensie) brania nałogowego psychotropów i opioidów to na tym moje zrozumienie się kończy.
Wiecie... rozluźnienie, high, śmieszne wrażenia... itp.
Ale NLPZ? Albo coś w ten deseń?
Nie ogarniam.
Albo rutinoscorbin. Chcecie mnie zabić własnym śmiechem?
Sorry, ale tak to widzę.
To tylko psychiczna potrzeba... BEZ ŻADNYCH WRAŻEŃ W ZAMIAN?
No może poza stopniowym uszkodzeniem wątroby.
Ostatnio zmieniony przez Tracy 2010-02-16, 23:21, w całości zmieniany 2 razy
Albo rutinoscorbin. Chcecie mnie zabić własnym śmiechem?
Sorry, ale tak to widzę.
To tylko psychiczna potrzeba... BEZ ŻADNYCH WRAŻEŃ W ZAMIAN?
No może poza stopniowym uszkodzeniem wątroby.
Więc może chodzi o sam fakt wzięcia tego co jest najbardziej w sklepie/aptece dostępne...?
nolcia886 napisał/a:
mam ochote kupić opakowanie leków przeciwbólowych i wpieprzyć całe ;/
Dlaczego chciałabyś nie dość że kupić to jeszcze wziąć całe opakowanie?
Więc może chodzi o sam fakt wzięcia tego co jest najbardziej w sklepie/aptece dostępne...?
No właśnie tak myślę. Że to się odgrywa tylko i wyłącznie w psychice i tylko psychika zyskuje jakiś tam komfort.
Jestem uzależniona, ale nie rozumiem innych uzależnionych - w ten sposób o którym tu piszemy... od jakichś... trochę lepszych cukierków(?). To mają być leki?
Ostatnio zmieniony przez Tracy 2010-02-17, 14:11, w całości zmieniany 1 raz
wiedziałam, że tak będzie...
od kilku dni mnie już kusiło.. a dziś... bardzo boli mnie głowa... więc wzięłam tabletki.
Ale oczywiście nie jak normalny człowiek - dawkę odpowiednią do bólu, tylko znów pojechałam po bandzie. Az mi nie dobrze.
Chyba jednak nie... Aa było dłuugo przed tym...
A nad leczeniem się zastanowię. Poważnie.
Jak na razie łykam, bo ból brzucha te dwa dni w miesiącu jest nie do zniesienia. Jeśli po nich znów będę miała chęć, to wysyłam się gdzieś.
Jak na razie jestem zadowolona z tego, że dawkuję sobie leki normalnie (czyt. tak jak zalecają w ulotce dołączonej do opakowania). Zaliczam to do jako takich sukcesów.
Cherry, ładnie... Ja niestety nie będę tak robiła, dlatego, że te parę dni w miesiącu wziąć muszę... Inaczej nie zrobię nic pożytecznego, pokłócę się z kim popadnie itd Jestem wtedy okropna... xDD
Ale plus jest ten, że zdaję sobie sprawę z problemu i w tym miesiącu nie wpadłam już jak w poprzednim. Wtedy ogarniał mnie ?wirusek...
Dziś dawkuję już normalnie:) Pilnuję sama siebie... Do tego pomaga mi chłopak...
Hm. Eksperymentuję trochę z tym co legalne i jednocześnie nie do końca nieszkodliwe. Przy okazji się chemii uczę, taki tego plus. Moim jedynym 'problemem' jest to, że posiadam dużą tolerancję. WTF się pytam. Nie nabyłam jej. Od pierwszego razu posiadam.
Rozumiem ludzi, którzy biorą substancje po których 'coś' się dzieje.
Ale leki przeciwbólowe typu ibuprom? Nie pojmuję mechanizmu. Po co? One niczego w organizmie nie zmieniają. Nie pobudzają, nie są halucynogenne, nie euforyzują. Chyba, że się mylę to niech mnie ktoś oświeci.