Branie leków w zalecanych dawkach, oraz na opisane w ulotce dolegliwości jest ok.
Natomiast, jeżeli używamy farmaceutyków do poprawy psychicznego samopoczucia (z wyjątkiem antydepresantów, choć nie zawsze), to jesteśmy bardzo blisko tematu narkomanii.
Co do tabletek nasennych, przeciwdrgawkowych i przeciwdepresyjnych (głównie benzodiazepiny i ich pochodne), to moc uzależnienia psychicznego mogę z całą świadomością porównać do opiatów różnego kalibru - kwestia osobnicza, lecz takowe uzależnienie występuje.
Ostatnio zmieniony przez 2014-09-25, 16:24, w całości zmieniany 1 raz
Ja od 3 lat zarzucam leki przeciwbólowe. Kiedyś jak leczyłem depresje balem zgodnie z zaleceniem psychiatry antydepresanty. Później z nich wyszedłem ale równolegle wrzucałem i do tej pory wrzucam leki przeciwbólowe dla leczących się na nowotwory bo prostują moją rzeczywistość. Rozmawiałem z moim przyjacielem który tez wrzuca jak z tego wyjść. Zapytał, czy chce wychodzić i na trzeźwo mierzyć się ze światem, kiedy faza koi ból ciężaru świata. A Wy co sądzicie o lekach przeciwbólowych na ból rzeczywistości? Czy ktoś z Was ma podobny klimat?
<<< Dodano: 2014-12-07, 12:54 >>>
Zdaje sobie sprawę ze jestem narkomanem, tzn lekomanem ale skoro jest mi łatwiej dźwigać dzień to dlaczego mam sobie odmawiać czegoś, co pomaga?
Poprawiłam czytelność postu... połowę z tego było ciężko zrozumieć. Pisz czytelniej. | Arya
Ostatnio zmieniony przez 2014-12-07, 13:02, w całości zmieniany 1 raz
Zdaje sobie sprawę ze jestem narkomanem, tzn lekomanem ale skoro jest mi łatwiej dźwigać dzień to dlaczego mam sobie odmawiać czegoś, co pomaga?
Bo pomaga tylko na chwilę. Bo pomaga i jednocześnie niszczy (leki brane niezgodnie z zaleceniami mogą mieć opłakane skutki dla wątroby, wiesz o tym na pewno). Bo są inne sposoby na "dźwiganie dnia", niż bycie na fazie. Bo nie można całe życie uciekać od problemów w świat leków.
Zdecydowanie wolę mieć zdrową psychikę w konfrontacji z wyborem zdrowej np wątroby. Antydepresanty były o tyle złe, że o20 ej wyłączaly mnie z życia co rodziło konflikty. Prochy dźwgają mnie egzystencjonalnie.
Zdecydowanie wolę mieć zdrową psychikę w konfrontacji z wyborem zdrowej np wątroby.
Ale te konkretne leki nie zapewnią Ci zdrowej psychiki - to tylko spychanie problemu gdzieś na dalszy plan. Problemy pozostaną nadal (nie łudź się, że kilka tabletek je magicznie rozwiąże), choć chwilowo nie będziesz ich odczuwał... Tak nie można przez całe życie.
Ian Curtis napisał/a:
Prochy dźwgają mnie egzystencjonalnie.
Są rzeczy, które dźwigają egzystencjalnie o wiele skuteczniej niż prochy.
Jestem lekomanką. Nie wyobrażam sobie życia bez leków. Od części leków jestem zależna z uwagi na padaczkę i muszę je brać do końca życia, a od leków nasennych uzależniłam się sama. I teraz nie mogę bez nich żyć. Bardzo chciałabym z tym skończyć.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 32 Dołączył: 07 Kwi 2013 Posty: 122 Skąd: Polska
Wysłany: 2015-01-10, 11:08
Niedotykalna napisał/a:
a od leków nasennych uzależniłam się sama
Z tymi nasennymi naprawdę trzeba uważać. Pomagałem sobie nimi przez jakiś czas a potem jak gdyby nigdy nic odstawiłem i chciałem spać, a tu psikus. Noce nieprzespane.
Damiano91, ja biorę najwyższe dopuszczalne dawki - kombinacji kilku leków. Od 7 lat. Nie mówiąc już o tym, że jak się uda coś gdzieś zdobyć to się zasilam dodatkowymi medykamentami. Nie wyobrażam sobie odstawienia choć bardzo bym chciała. Myślę, że kiedyś trzeba będzie zejść z nich, ale to musi być stopniowy proces.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Ja jestem uzależniony od tabletek przeciwbólowych i tabletek nasennych. Jeśli chodzi o tabletki przeciwbólowe to nie są jakieś specjalnie mocne i łatwo dostępne, jem je od kilku lat, sam nie wiem po co ale pomagają mi normalnie funkcjonować . Jeśli chodzi o tabletki nasenne to nie wyobrażam sobie normalnego snu, w obydwu przypadkach to uzależnienie bardziej psychiczne niż fizyczne. Nie wiem, czy jestem lekomanem czy nie, bo nie szukam nowych ani też ich nie mieszam.
<<< Dodano: 2015-05-07, 14:56 >>>
A mam takie pytanie, zna ktoś jakieś sposoby na to aby przestać zażywać leki?
Ja od wielu lat jestem uzależniona od tabletek przeciwbólowych. Jak mi jest źle lub jak jestem wyprowadzona z równowagi to mogę wziąć garść. Był okres kiedy codziennie brałam po kilkadziesiąt tabletek bo mówiłam sobie, że mnie głowa strasznie boli i muszę wziąć.
Do dzisiaj wmawiam sobie ból głowy (z tego co zauważyłam. Faktycznie mnie ta głowa zaczyna boleć, nie wiem czy to autosugestia czy naprawdę mnie boli...) i jest to pretekst by brać codziennie lek. W tej chwili jestem pilnowana przez matkę, ale czasem jej kradnę i biorę, lub kupuję jakieś ogólnodostępne. Najgorsze jest to, że matka ma w domu jeden z silniejszych leków przeciwbólowych na receptę ze względu na swoją chorobę. No i ja też korzystam, bo nie umiem się powstrzymać.
Chochlik, czasem mnie boli wątroba, a tak w jakim jest stanie to nie wiem, bo nie byłam na badaniach. No i teraz nie łykam tak jak kiedyś po kilkadziesiąt, a dzień bez tabletki przeciwbólowej to jest dla mnie sukces.