a chrześcijańskiego poczucia winy nie ma we mnie za grosz. ni chrześcijańskiej moralności
Akuratnie w naturze występuje nie tylko chrześcijańska moralność i nie tylko chrześcijańskie poczucie winy... chociaż w takich przypadkach często bardziej niż "poczucie winy" pasuje określenie "żal, że nie dorasta się do własnych standardów".
Seth napisał/a:
Drugi człowiek, jeśli jest dość inteligentny pokaże Ci takie poglądy i takie emocje jakie chce. Ukaże Ci taki obraz samego siebie, w jaki chce byś uwierzyła.
W taki sposób też będzie kreował się w prasie i publikacjach na jego temat, a kontakt twarzą w twarz czasem umożliwia nam dostrzeżenie tego fałszu... nie wiem jak Ty, ale ja nie kupuję bezkrytycznie wszystkiego co ludzie mi o sobie próbują pokazać.
Powyższe metody pozwalają ujrzeć cudze wady, maski jak i zalety. Taki chociażby Hitler, okazuje się mieć bardzo wiele różnych oblicz, odległych zarówno od alianckiej i lewackiej czarnej propagandy jak i od nazistowskiej apologetyki.
Ależ bez wątpienia. Jak dla mnie poza skrajnymi klinicznymi przypadkami psychopatii... a raczej poprawniej jest chyba określać to jako osobowości dyssocjalnej, to nie ma ludzi wyłącznie nacechowanych negatywnie... ani też posiadających wyłącznie pozytywne cechy.
Cytat:
Więc nie można opierać się jedynie na oficjalnych propagandowych żródłach, lecz obserwować świadectwo dawane przez jego czyny, słuchać i czytać jego wrogów, relacje osobistych wspołpracowników, podwładnych i bliskich.
I osoba w ten sposób "prześwietlona" może zasłużyć jedynie/aż na mój szacunek.
Brzmisz jak bohater "Zbrodni i kary"... ciekawe czy czeka Cię taki sam los...
dla mnie bardziej jak "Upadły Antychryst" z opowiadania h-grudzińskiego.
btw, Seth uważam, że gdy bardzo intensywnie wytyka się braki innym (np. jak wysyłanie czarnej-linii do słownika celem sprawdzenia znaczenia słowa "hipokryzja") dobrze jest nadrobić podstawowe zaległości w literaturze, nawet jeśli autor - będący bądź co bądź wielkim umysłem - reprezentuje skrajnie inne od naszych poglądy. ot tak, dla samorozwoju.
Wiek: 34 Dołączył: 25 Maj 2011 Posty: 88 Skąd: Wielkopolska
Wysłany: 2012-01-15, 01:16
Ja podziwiam jedynie osiągnięcia konkretnych ludzi, ale nie ich samych, ponieważ uważam że ludzie którzy dokonują wielkich żeczy zawdzięczają to nie tylko sobie ale też sytuacją w jakich się znaleźli. Przykładowo Hitler i Stalin nigdy nie zostali by wielkimi wodzami gdyby nie przegrana Niemiec w pierwszej wojnie światowej i rewolucja w Rosji.
Ludzie wyluzujcie. To miał być temat o tym jakich ludzi podziwiamy i dlaczego. A każdy ma własne powody do uznawania kogoś za bardziej wartościowego od innych. Na tym polegają inspiracje - wszak gdybyśmy wszyscy mieli takie same wzorce to zatrzymalibyśmy się w rozwoju. Nie sprzeczajcie się już, nie warto
Dla mnie bogiem, nałogiem i osobą, która realizuje z powodzeniem własne cele życiowe jest Trent Reznor. Podziwiam faceta za jego talent, motywację i to, że zapisał się w moim sercu praktycznie na zawsze.
Eikichi Onizuka inspiruje mnie do bycia lepszym człowiekiem.
„Rzeczy, które posiadasz w końcu zaczynają posiadać ciebie.” Palahniuk
Ja dziś się tak zastanowiłam... I strasznie podziwiam moją Przyjaciółkę, która podczas ostatniej domowej awantury z ojcem pijakiem zadzwoniła po policję, zachowała zimną krew i złożyła zeznania o znęcaniu się psychicznym przez niego.
Teraz kiedy jej mama, zaczęła się wycofywać z tego wszystkiego i mówić dzielnicowym, którzy wpadają na kontrolę, że wszystko jest w porządku i że to był jednorazowy wypadek, ona nie poddaje się i utrzymuje wszystkie słowa, które wypowiedziała.
Zakłada mu w niedługim czasie tzw. niebieską kartę, jadę z nią po to żeby pomóc jej załatwić potrzebne formalności.
Jak już mówiłam: podziwiam ją. Nie wiem, czy potrafiłabym się przełamać i zadzwonić, że coś takiego ma miejsce u mnie w domu i jeszcze na dodatek walczyć z całą rodziną, która zamierza oszczędzić sobie "wstydu" i udawać, że nic takiego nie ma miejsca.
Będę starała się ze wszystkich sił jej pomóc i wspierać ją, jak tylko się da. Jestem pewna, że wygramy tę walkę.
Wiek: 28 Dołączyła: 09 Lut 2014 Posty: 855 Skąd: świat
Wysłany: 2014-12-31, 11:34
Może to dziwnie zabrzmi, ale zawsze podziwiałam żołnierzy. I chyba właśnie taka chciałabym być. Żołnierz nie ma prawa mieć problemów, liczy się wojna i nikt nie będzie się przejmować jednym poległym. Muszą być sprawni fizycznie, ale i mocni psychicznie. Nie zapominając o fakcie, że za to w co wierzą, potrafią oddać swoje życie. Poza tym honor, całkowite panowanie nad sobą, wola walki i oddanie dla innych. I nie mówię tu o np. szkołach wojskowych lub poborze przymusowym, bo wtedy wpadają tam ludzie przypadkowi, albo bez pomysłu na życie, a o prawdziwych żołnierzach (lub ludzi o takiej mentalności). A najbardziej z tych wszystkich podziwiam strategów, mówców propagandzistów i snajperów.
Szuu - powiedział ręcznik, fan wielkich prędkości.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10450 Skąd: świat
Wysłany: 2014-12-31, 11:41
biały królik, co racja to racja, bycie żołnierzem z powołania wymaga ogromnego poświęcenia. Chociaż uważam, że zawód żołnierski prowadzi do strasznych podziałów, mam na myśli służba jednemu państwu i wyjazdy na wojny, misje przeciw drugiemu krajowi. Sposób w jaki żołnierz oddaje się sprawie, jest dla mnie godny podziwu, natomiast sama "sprawa" już taka krystaliczna nie jest, dlatego do żołnierstwa podchodzę z pewnym dystansem.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Podziwiam tych, którzy dają coś innym. Tworzą i dzielą się tym ze światem. Podziwiam tych, którzy wyznaczają sobie cele i potrafią do nich konsekwentnie dążyć. Podziwiam tych, którzy potrafią marzyć. Tych, którzy są pewni swoich przekonań, swojego systemu wartości i nie podejmują decyzji z nimi niezgodnych. Tych, którzy potrafią żyć swoim życiem. Podziwiam tych, którzy poświęcają się swoim pasjom. Podziwiam wolontariuszy. Podziwiam tych, którzy są w czymś - w jakiejś dziedzinie - naprawdę dobrzy.
Podziwiam tych, którzy są poukładani sami ze sobą.
Zaradnych, potrafiących znaleźć wyjście z sytuacji. Ludzi spontanicznych, nieograniczających się na każdym kroku w wyrażaniu emocji a jednocześnie nie tak irytująco głośnych. Ludzi z pasją i celem, oddanych wybranej sprawie.
O ile nie tworzą związku emocjonalnego z kimś, kto też potrzebuje uwagi. Taka mała refleksja po obejrzeniu "Bogów". Musiało być ciężko być taką Religową lub Wałęsową.