Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Rozpad wieloletniego związku
Autor Wiadomość
kathika*** 



Wiek: 42
Dołączyła: 26 Paź 2011
Posty: 827
Skąd: śląskie

Wysłany: 2012-07-18, 15:15   

dlaczego miałaby cierpieć gdyby z Tobą była nadal?



"Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy"

Haruki Murakami
 
 
 
Rozpad wieloletniego związku
Scarlet Halo
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-18, 15:24   

Wolf napisał/a:
A co mam zrobić?? Ból jest tak ogromny że nie mogę na niczym innym się skupić.... Jeśli umrę to może parę osób mnie wtedy doceni.... Doceni to że byłem.....

Podnieś słuchawkę, wykręć numer na pogotowie i poproś aby odwieziono Cię do szpitala, ponieważ zagrażasz swojemu życiu i zdrowiu... ewentualnie w formie mniej dramatycznej zgłoś się na izbę przyjęć szpitala psychiatrycznego w Twojej okolicy. Jeżeli nie czujesz, że sytuacja wymaga tak drastycznych kroków to może spróbuj odwiedzić lekarza psychiatrę - tam powinieneś otrzymać leki, które pomogę Ci się uspokoić.




 
 
Rozpad wieloletniego związku
Wolf
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-18, 15:25   

widocznie nie byłem tym Jej "księciem z Bajki.... więc nie czuła się szczęśliwa u mojego boku.... Może ten drugi bd tym Jej prawdziwym wymarzonym....

[ Dodano: 2012-07-18, 16:26 ]
Emaleth, postaram się....




 
 
Rozpad wieloletniego związku
Naamah
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-18, 17:06   

Albo będzie kolejnym naiwnym, który przeniesie dla niej góry, a dostanie w zamian to, że nawet przez tydzień nie będzie o nim pamiętać i będzie miała gdzieś, że on też ma uczucia.



 
 
Rozpad wieloletniego związku
Duszka 
zamknięta



Wiek: 33
Dołączyła: 18 Sie 2010
Posty: 2282
Skąd: zachodniopomorskie

Wysłany: 2012-07-18, 17:07   

Wolf, daj sobie czas, postaraj się o tym nie myśleć- rób coś co Cię zmęczy na tyle, że od razu idziesz spać. Po pracy skocz na siłownie czy idź pobiegaj do parku. Wróć weź prysznic i idź spać. Nie ma sensu się zadręczać.



"Nie jest łatwo oddać słowami... czym jest prawdziwa zabawa. Ale ogólne wrażenie z obserwacji niemal wszystkich gatunków ssaków, to wir nieskrępowanej, beztroskiej żywiołowości"
dr Jaak Panksepp
 
 
Rozpad wieloletniego związku
Wolf
[Usunięty]

Wysłany: 2012-07-18, 18:52   

Postaram się.... Spróbuję żyć normalnie choć nie wiem na jak długo.... Mi naprawdę jest strasznie ciężko. To nie jest tak, że ja tu piszę bzdury albo próbuje wyciągnąć waszą litość...
Na tym forum otworzyłem się po to by mi ulżyło.... Choć rzadko to robię....




 
 
Rozpad wieloletniego związku
bubu
[Usunięty]

Wysłany: 2012-11-19, 19:44   

Ja byłem ze swoją 4 lata. Ja miałem 19 lat i byłem w trakcie 3 klasy technikum, ona zaś 3 lata młodsza w 1 liceum. Poznaliśmy się w niecodzienny sposób, ale od razu była chemia. Na początku naszej znajomości wyznała mi że ona boi się facetów bo była ofiarą gwałtu. Dlatego tym bardziej obiecałem że będzie się czuła przy mnie bezpiecznie.
Jak dotąd prowadziłem "osiedlowy" tryb życia, czyli koledzy, piwko, bójki, narkotyki. To dzięki niej zmieniłem swoje życie, zmieniłem towarzystwo z dresiarskiego na starych znajomych, z którymi urwał mi się kontakt na rzecz tych pierwszych. Wcześniej nie wychodziłem do ludzi bo miałem 3 podstawowe zajęcia po szkole: Siłownia, treningi, przesiadywanie na osiedlu. Dzięki niej zaczęliśmy wychodzić do ludzi, do normalniejszego towarzystwa. Ona towarzyszyła mi na studniówce, na ślubie mojego brata jak i innych członków rodziny, razem się uczyliśmy do mojego prawa jazdy, pilnowała mnie żebym uczył się do matury. Pomijając jedną przypadkową laskę, to ona była tą "moją pierwszą " . Hobby które zaniedbałem czyli wędkarstwo dzięki niej mnie zaraziło do szału :) Ona zaś dzięki mnie skończyła z amfetaminą . Towarzyszyłem jej w tych lepszych momentach kiedy jej siostra wychodziła za mąż, ale też w tych trudnych kiedy jej babcia znalazła się na łożu śmierci i pozostało tylko czekanie... Ona potrafiła mi powiedzieć 100 razy dziennie że mnie kocha, ja zaś nie umiałem tego powiedzieć, ale w zamian pokazywałem to w romantycznych kolacjach przy świecach tych w restauracji czy też zrobionych przeze mnie. Wiedząc ze lubi filmy, często ją brałem do kina. Uwielbialiśmy góry, dlatego lubiłem jej robić niezapowiadane wyjazdy w góry. Kiedy mieliśmy wpadkę i guma "strzeliła", obiecałem jej że jeżeli będą z tego dzieci to obiecuje choćbym miał pracować na 3 etaty to obiecuje, że dziecko będzie miało się dobrze. Dzieci nie było - test negatywny. Od tego czasu ona zaczęła gadki ze odnosi wrażenie, że ja mam do niej pretensje ze nie jest w ciąży, pomimo tego że tak nie było. Nie chciała mieć faceta pracującego na kopalni bo jej ojciec miał wypadek, pomimo to cieszyła się na wiadomość że przyjęli mnie na dół. Obiecałem jej że jeżeli dostane umowę na stałe, chce żeby wiedziała że chciałbym spróbować na dzieciakiem. Cieszyła się bo mówiła że chce mieć ze mną potomka. Planowaliśmy wspólne wakacje za granicą, gdzie ja zaś planowałem się oświadczyć.

escoria napisał/a:
dlaczego do tego doszło?

Częste kłótnie które zazwyczaj wynikały z jej zazdrości zaczęły mnie dobijać bo co ma wspólnego, że koleżanka z technikum się odezwie na portalu i spyta co tam u mnie słychać ze zdradą? Drażniły mnie jej naciski na wspólne zamieszkanie, owszem chciałem wspólnie zamieszkać, ale ja nie miałem zamiaru wynajmować mieszkania za 800 zl bo wolałem za te same pieniądze spłacać kredyt za mieszkanie, ale ona tego nie rozumiała bo przecież miała swoje 800 zł alimentów. Po 4 latach chciała mi coś wyznać Wyznała iż przez ostatnie 3,5 roku nie było tak jak myślałem, ona nie potrafiła mi zaufać, bała się że ją zostawię dlatego nie angażowała się w to, dużo rzeczy powiedziała o których naprawdę tak nie myślała. Dopiero pół roku temu jak rozmawiała z koleżankami to stwierdziła że teraz pluje sobie w twarz że tego nie doceniała wszystkiego. W skrócie, poczułem się oszukiwany przez ostatnie 4 lata.
.
escoria napisał/a:
czy to wy postanowiliście je skończyć?

Całe to jej wyznanie było 3 dni przed wspólnym wyjazdem na ślub mojej kuzynki. Nie chcąc robić scen na weselu, postanowiłem że pojedzie ze mną, incognito bo i tak przecież jest opłacona jako gość. Podczas tamtego pobytu na te 4 dni zapomniałem o całej kłótni a ona sama wydawała się tą idealną.
Dopiero po powrocie otworzyła pazury i gdy ja po 7 godzinnej jeździe samochodem chciałem się napić piwa z nią i przyjaciółmi. Ona zaczęła wykłady że chłopacy których znam od małego, dzięki niej odnowiłem kontakty z nimi, to nie jest towarzystwo dla mnie. I ona nie czuje się że ja chce ja na stałe, ona chce żeby jej poświęcać więcej uwagi. Wtedy to ja już zdecydowałem że to koniec, mając na uwadze jej wyznanie sprzed tygodnia, powiedziałem że ma zbierać swoje graty. Na początku nie było źle bo doszliśmy do porozumienia, że możemy spotykać się jako znajomi. Jednak ona robiła mi jakieś sceny zazdrości, dalej mi stawiała jakieś warunki, dlatego podjąłem decyzje że nie chcę mieć z nią nic wspólnego.

escoria napisał/a:
jak sobie radzicie?


Mam swoje motto: To już inny rozdział, ale książka jest ta sama. Jeśli będziesz ruszał, nie zagoi ci się rana " I tak też próbuje żyć . Czuje jednak wielki żal do niej, czuje się jakby 4 lata mojego życia poszło się jeba* bo ostatnie 4 lata to wszędzie ona była. Staram się żyć, zajmować codziennymi obowiązkami, nie patrzeć na to co było, ale będzie, nie jest tak łatwo. Nie mam komu się zwierzyć, z kim porozmawiać, do kogo przytulić. Brakuje mi tej drugiej połówki, a łzy się pojawiają jak tylko pomyśle na jakim etapie związku ja takie coś usłyszałem...

Literówki + Ort. + Przed znakiem interpunkcyjnym nie stawiamy spacji | Nmh




Ostatnio zmieniony przez 2012-11-20, 13:23, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Rozpad wieloletniego związku
meme 
arytmia uczuć



Wiek: 33
Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 1841
Skąd: Europa

Wysłany: 2012-12-08, 22:50   

W maju zakończyłam swój trzyletni związek. Nie było żadnych kłótni, czy większych żali - obydwoje wiedzieliśmy, że to się musi skończyć, bo inaczej przestaniemy się do siebie odzywać. Zniszczyła związek moja choroba, a także odległość, która drążyła i drążyła - w końcu związek stał się pusty w środku.

Czy żałuję? Sama nie wiem. Na pewno odczułam ulgę, ale przykro mi, że znów nie zbudowałam sobie z kimś życia, mam wątpliwości, czy w ogóle potrafię kochać tak na serio. Poza tym.. lubię go. Po prostu go lubię. Ale to nie facet dla mnie, chociaż on chyba jeszcze tego nie pojął.




Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
 
 
Rozpad wieloletniego związku
SoSad 



Wiek: 30
Dołączyła: 23 Lip 2012
Posty: 550
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2012-12-09, 10:31   

ho napisał/a:

Czy żałuję? Sama nie wiem. Na pewno odczułam ulgę, ale przykro mi, że znów nie zbudowałam sobie z kimś życia, mam wątpliwości, czy w ogóle potrafię kochać tak na serio. Poza tym.. lubię go. Po prostu go lubię. Ale to nie facet dla mnie, chociaż on chyba jeszcze tego nie pojął.


Podpinam się pod Twoją powyższą wypowiedzią, jeśli mogę.

W listopadzie zakończyłam swój zaledwie roczny związek. Też odczułam ulgę i to kolejny raz kiedy to ja mówię komuś "To koniec". To przykre i również zastanawiam się nad tym czy w ogóle jest sens wiązać się z kimkolwiek w przyszłości. Boję się, że to nigdy nie będzie TO.
Od kilku dni non stop dostaję wiadomości, mam nieodebrane połączenia... Jakieś pretensje i żale, wyrzucanie, że wcale go nie kochałam. Aluzje, że teraz się pewnie świetnie bawię i na koniec... "Kocham Cie".
Nie wiem co robić, jak mu uświadomić, że to koniec.

Życie toczy się dalej, ale najgorsze jest poczucie, że w pewnym sensie zniszczyłam komuś życie.




 
 
 
Rozpad wieloletniego związku
SoSad 



Wiek: 30
Dołączyła: 23 Lip 2012
Posty: 550
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2012-12-09, 11:07   

Mercy napisał/a:
a ja czułam się winna

No właśnie! Ja w mojej obecnej sytuacji czuje się cholernie winna, mam straszne wyrzuty sumienia i czuję się jak suka, że go tak potraktowałam. Ale z drugiej strony wiem, że to była dobra decyzja. Niestety w takich sytuacjach człowiek musi być egoistą.

Mercy napisał/a:
Oczywiście też nie dał za wygraną

Rozumiem, że też Cię męczył? Długo?




 
 
 
Rozpad wieloletniego związku
SoSad 



Wiek: 30
Dołączyła: 23 Lip 2012
Posty: 550
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2012-12-09, 11:14   

U mnie na razie to wszystko ogranicza się do wiadomosci i telefonów. Właśnie dlatego uważam, że nie warto się z nikim wiązać, bo później różne kwiatki wychodzą i o. Jeden związek może mieć wpływ na całe życie drugiego człowieka.

Mercy napisał/a:
Dlatego uważam, ze jeśli się kogoś kocha to powinno się mu pozwolić odejść.

Może rozwinę i użyję tego argumentu, może wtedy da sobie spokój :roll:




Ostatnio zmieniony przez SoSad 2012-12-09, 11:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Rozpad wieloletniego związku
EvenIfICould 
żałosny śmieć



Wiek: 38
Dołączył: 23 Lis 2012
Posty: 619
Skąd: się biorą dzieci?

Wysłany: 2012-12-09, 18:52   

"Jeśli coś kochasz, puść to wolno... Jeśli wróci, jest twoje, jeśli nie, nigdy twoim nie było..."
Czy jakoś tak to było... ;)

Gdy moja partnerka odchodziła, pozwoliłem jej na to... Walczyłem krótko, wytłumaczyła mi, że to nie ma sensu, niczego nie zmieni... Kochałem ją i chciałem żeby była szczęśliwa nawet jeśli to szczęście miałoby oznaczać nasze rozstanie. Gdyby została nie byłbym szczęśliwy wiedząc, że jest ze mną z przymusu, w obawie przed zostawieniem mnie. Wiem, że jej też było przykro i bardzo to przeżyła, wiem, że nie chciała mnie skrzywdzić... Nie czuję do niej żalu, chociaż od tego momentu moje życie legło w gruzach tak naprawdę... Jeśli kiedyś odbiorę sobie życie nie chciałbym też żeby się obwiniała...

Ważne jest też w jaki sposób to zrobiła, nie napisała mi smsa ani nie zniknęła w tajemniczych okolicznościach. Spotkaliśmy się, długo rozmawialiśmy, padło wiele pięknych słów i wyznań, oboje płakaliśmy przez kilka godzin wtuleni w siebie...

Każde rozstanie jest trudne, nie da się zrobić tego tak aby nikt przy tym nie ucierpiał, ktoś ucierpi zawsze.




"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
 
 
Rozpad wieloletniego związku
meme 
arytmia uczuć



Wiek: 33
Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 1841
Skąd: Europa

Wysłany: 2012-12-09, 19:40   

SoSad, skoro on nie może czy nie potrafi postawić grubej linii, oddzielić swojego życia od "waszego", którego już nie ma, to.. Ty to musisz zrobić.

Ludziom zawsze potrzeba czasu, zawsze. Nie wszystkie sytuacje mają winnego.




Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
 
 
Rozpad wieloletniego związku
SoSad 



Wiek: 30
Dołączyła: 23 Lip 2012
Posty: 550
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2012-12-09, 20:48   

ho napisał/a:
skoro on nie może czy nie potrafi postawić grubej linii, oddzielić swojego życia od "waszego", którego już nie ma, to.. Ty to musisz zrobić.


Tylko w jaki sposób...?




 
 
 
Rozpad wieloletniego związku
meme 
arytmia uczuć



Wiek: 33
Dołączyła: 11 Sie 2011
Posty: 1841
Skąd: Europa

Wysłany: 2012-12-09, 21:00   

SoSad, odciąć się. Tak po prostu. Zerwać kontakt, na jakiś czas, informując go przed tym. Nie reagować na telefony i smsy.



Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
 
 
Rozpad wieloletniego związku
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,08 sekundy. Zapytań do SQL: 14