A wypada podejść do ludzi, którzy są z grupą znajomych? Ja jestem zwykle sama, ale mało kto przychodzi sam na koncert.
Jasne, że wypada, choć pewnie wymaga trochę więcej odwagi niż podejście do pojedynczej osoby. Mi zdarzyło się nie raz zagadać do jakiejś grupy i spytać, czy mogę się dołączyć, bo przyszłam sama.
mistral napisał/a:
Tak mi głupio, jak sobie pomyślę, że np za koncercie za tydzień podeszłabym do jakiegoś chłopaka, a on z litości zamieniłby kilka słów, potem zwiał gdzieś w tłum i żaliłby się kumplom, że jakaś tłusta locha za nim łazi i że chciałby, aby ten kaszalot przestał przychodzić na te same koncerty co on i przeszkadzać mu w odbiorze muzyki.
Z mojego doświadczenia wynika, że takie sytuacje zdarzają się baaardzo rzadko - o wiele bardziej prawdopodobne jest, że będzie mu miło, że jakaś dziewczyna odważyła się zagadać i umilić mu towarzystwo, skoro przyszedł na koncert sam.
Może nieprecyzyjnie powiedziałam, ale chodziło mi o to, że oni zawsze mają jakieś towarzystwo i to nie będzie umilenie czasu samotnemu słuchaczowi, a raczej wchrzanienie się komuś, kto spędza czas ze znajomymi.
No nic, za tydzień koncert, na którym może uda mi się kogoś poznać, może przyjdzie ktoś z forum innego zespołu, który jest dosyć mocno powiązany z tamtym. Jeśli do tego czasu nie schrzani mi się stan psychiczny, to spróbuję zagadać. Może do jakiejś dziewczyny na początek, bo to pewnie łatwiejsze niż do faceta.
to nie będzie umilenie czasu samotnemu słuchaczowi, a raczej wchrzanienie się komuś, kto spędza czas ze znajomymi.
Dlatego napisałam, że o wiele łatwiej jest podejść i zagadać do kogoś, kto też przyszedł sam - choć nie ma nic złego w podejściu do grupy znajomych, to jednak jest to trudniejsze.
może przyjdzie ktoś z forum innego zespołu, który jest dosyć mocno powiązany z tamtym
Jesteś na jakimś forum tematycznym związanym z tymi koncertami? To może ogłoszenie "Nie mam z kim iść na ten koncert. Ktoś ze mną pójdzie?". Wtedy nie będzie wątpliwości, że ten ktoś chciał się spotkać.
Zastanawiałam się nad takim ogólnym ogłoszeniem, ale wtedy może się zgłosić każdy, na przykład jakiś stary dziad, którego wcale nie mam ochoty poznawać, a takich facetów jest tam całkiem sporo. Czekam raczej, aż ktoś inny napisze podobne ogłoszenie. Jedno już było i nawet wstępnie odpisałam, ale bez odzewu póki co.
A to muszę specjalnie podkreślać, czego oczekuję? Myślałam, że to dość oczywiste, że nie szukam jakiejś przygody na jedną noc Oczekuję tego, że pogadamy chwilę przed koncertem, a potem może będziemy stali obok siebie, więc chyba nie trzeba tego jakoś szczególnie zaznaczać. A jak zgłosi się dorosły facet, no to co mu powiem? Panu dziękuję, wolę sama tam iść niż z panem Głupio mi będzie odmówić, gdy sama poszukiwałam towarzysza.
A jak zgłosi się dorosły facet, no to co mu powiem? Panu dziękuję, wolę sama tam iść niż z panem Głupio mi będzie odmówić, gdy sama poszukiwałam towarzysza.
Wystarczy napisać w profilu, ile masz lat i że chętnie przeszłabyś się na koncert z kimś w podobnym wieku.
Wiek: 32 Dołączyła: 17 Mar 2015 Posty: 514 Skąd: pomorskie
Wysłany: 2015-06-03, 12:29
poetka napisał/a:
Zawsze,gdy poznaję kogoś nowego, jestem sztucznie miła,żeby tego kogoś nie zrazić do siebie. Ale zawsze gdy ktoś do mnie zagada czy napiszę to widzę w tym jakiś podstęp,że chce sięo mnie coś dowiedzieć,a później wykorzystać przeciwko mnie ;d
Masz identycznie jak ja. Brak zaufania , podejrzliwość.
Tak strasznie się obwiniam Przyjacielu, że musiałeś umrzeć bym sobie o Tobie przypomniała!
Ja tak rzadko poznaję nowych ludzi, że ciężko mi coś powiedzieć na ten temat. Raczej nieufność, mały kontakt, trzymam na dystans. Generalnie przez moje zachowanie baza znajomych jest dość ograniczona.
Ale co ciekawe w mojej pracy MUSZĘ poznawać innych i z nimi bez oporu rozmawiać i naginać ich wolę do mojej, co przychodzi mi już dużą łatwością.
To jest takie ciekawe, bo wtedy zupełnie inaczej na nich patrzę i nie mam już problemu z poprowadzeniem rozmowy. Takie niezobowiązujące znajomości na 30 minut które już nie wrócą i je wypieram, bo fakt że nawet nie pamiętam po tygodniu kto to był, nawet jeśli ta osoba znowu się pojawiła .
Siedzę sama w pokoju przez większość czasu. No i mam daleko do miasta więc raczej nikogo nie poznaje. Raz koleżanka przedstawiła mnie swojemu koledze. Po pierwsze byłam spięta mimo, że nie wyglądałam. Zazwyczaj jestem nieufna. Źle się czuję psychicznie. Mam ochotę uciec do domu.
Mi poznawanie nowych ludzi nie idzie źle, gorzej z utrzymywaniem kontaktu z tymi osobami. Zazwyczaj jakoś staram się znaleźć wspólny temat i być miła. Ewentualnie gadam bardzo dużo. Choć jak mi się wydaje, że osoba nie chce ze mną rozmawiać albo mnie nie polubiła (a czasami naprawdę tylko mi się wydaje) to nawet nie próbuję. Najgorzej jak później tą osobę często widzę, już mi głupio zagadać.
Mnie się wydaję, że w dzisiejszych czasach naprawdę ciężko o nowe znajomości. Jak zagadać do chłopaka, który jest nieziemsko przystojny i przyciąga Cie jak magnes podczas jazdy autobusem, ale siedzi w słuchawkach i słucha muzyki? Przecież go nie szturchnę.
Z drugiej strony, wszyscy siedzą z tabletami, smartfonami... Każdy sprawia wrażenie osoby "niedostępnej", że w sumie nie masz nawet ochoty do nich zagadywać. Najgorsze jest chyba to, że coraz częściej na Twoją życzliwość ludzie odpowiadają chamstwem i nieuprzejmością.
Ostania szansa to po prostu próbować utrzymywać jakieś relacje w pracy czy na uczelni.
Jeśli człowiek nigdzie nie pracuje, nie należy do żadnej organizacji lub społeczności myślę, że ma marne szanse na zawarcie jakiejś znajomości - no chyba, że na imprezie, to niezawodny sposób, o którym nic nie mówię, bo wydaje mi się oczywisty.
SoSad, ja chyba mam talent do poznawania nowych ludzi w dziwny sposób. Ostatnio nawiązałam znajomość z Panem, który chodził po starówce i oferował jakąś usługe. Mojego dobrego znajomego poznałam w pociągu, wiele znajomości, które przeniosły sie do reala nawiązałam przez internet.
Uważam, że nie jest aż tak trudno jak piszesz. Osoby ze wzrokiem utkwionym w smartfonie sprawiają wrażenie niedostepnych, ale niekoniecznie tacy są. Przy odrobinie spontaniczności da sie zrobić bardzo dużo.