korba:
czyli specyfiki które pobudzaja, otumaniają i prowadza do grobu... Czy ktoś brał, bierze, ma zamiar brać? Co czujesz kiedy to robisz i dlaczego?
Tracy:
Nazw chyba nie można podać? Ominę na wszelki wypadek. Nie mam zamiaru nikogo zachęcać, żeby było jasne.
Brałam. Twardy narkotyk "poszerzający zdolności umysłowe", szeroko rozpowszechniony wśród braci studenckiej i innych społeczności zajmującej się pracą intelektualną. Wiecie o co mi chodzi. Wpadłam kiedyś w ciąg. Praktycznie nie spałam, bo czy godzinę dziennie można nazwać spaniem? Owszem, pomagało mi, do dziś czasami tęsknię za tym uczuciem czystego umysłu na najwyższych obrotach. Ale zjazd był fatalny. Myślałam, że umrę.
Nie polecam, bo wiem jakie spustoszenie sieje w korze mózgowej. Aczkolwiek wtedy miałam dla siebie usprawiedliwienie - nie wyrabiałam z nauką, przez problemy emocjonalne.
Mam też doświadczenia z księżniczką narkotyków rodem z ameryki południowej. Pojedyncze. To był raj na ziemi. Dlatego nie polecam. Jak się raz spróbuje, nigdy się nie zapomni.
Brałam też medykament, w którym Eminem nawiązuje w kawałku "My mom". Żeby odpocząć, odpłynąć, nie myśleć, niczym się nie przejmować. Przez to teraz nie działa na mnie znieczulenie miejscowe. Wykształciła się tolerancja.
No i jeden z opioidów. Raz. Dobrze, że nie mam dostępu. Ciągnie. Gdybym mogła... to chyba całe życie bym miała ochotę na tym przeżyć.
Dlaczego?
To wszystko była ucieczka przed problemami. i to marna. Jestem strasznie podatna na nałogi. Sama się sobie dziwię, że nie biorę aktualnie.
Inesse:
Kiedyś brałam, ale nie uzależniłam się. Za to mój brat miał z tym same problemy. Udało mi się go wyciagnąć z tego bagna.
A Wy mieliście kogoś bliskiego, którego trzeba było z sideł narkotyków wyciągać?
Tracy:
Hehehehe... Wiecie jak to głęboko w człowieku zostaje?
Dziś miałam wyjść z domu i w progu pomyślałam... "ech, a gdyby tak wziąć ######... w sumie niezła myśl!" i raz dwa głupia Tracy do swojej "apteczki"! Już otwierałam pudełko, gdy pomyślałam, że chyba mnie chwilowo pogięło...
To było podobne do tego nagłego bezmyślnego kupna fajek, o którym pisałam.
Czyżby jednak (choćby i szczątkowe) uzależnienie psychiczne?
Inesse napisał/a:
A Wy mieliście kogoś bliskiego, którego trzeba było z sideł narkotyków wyciągać?
Znam kilka osób, ale nie są one "bliskie". Z trudem, ale jakoś funkcjonują. Ślizgają się na krawędzi.
Cytat:
Visek 18:
Twardy miękki narkotyk nie istnieje. Każdy pozostawia po sobie wspomnienie, a także uzależnia. Brałam dużo pierdół. I okazały się wcale nie takie słabe. Co czułam jak to robiłam?! Zawsze to samo, że nie mogę już z czymś dać rady, bądź z kimś, taka ucieczka z sytuacji. Chciałam, by każdy dał mi spokój chociaż na chwilę. Wiedziałam, że na drugi dzień będę się czuć do dupy, i że uzależnia, ale miałam to gdzieś. A co gorsza, zmienia człowieka w inną osobę.
Ostatnio zmieniony przez Ella 2016-01-30, 19:53, w całości zmieniany 2 razy
[ Dodano: 2010-05-30, 14:54 ]
przeszłam kolejną próbę - wczoraj dostałam duuużo do wybory... ziółko, białe, hasz... i nic. Czysta! Od roku, pięciu miesięcy i 29 dni (rawie półtorej roku)
Niby tak, ale taki wniosek nasuwa mi się jedynie, gdy myślę o dorosłych.
Nastolatkowie po legalizacji takowej, będą wracać do domu, tyle że zamiast ukrywać wypicie alkoholu zajmą się ukrywaniem zapalenia jointa.
myślisz że w przypadku legalnego narkotyku, już tak nie będzie przyciągało?
Ja myślę, że właśnie wtedy wzrośnie liczna osób, zażywających narkotyki.
Raz, że będą łatwiej dostępne, dwa, nikt ich się nie będzie czepiał, trzy - nie będą musieli się z tym aż tak kryć...
Nie wspominając już o nieletnich - jak pełnoletni będą mieli swobodny dostęp do narkotyku, to ci poniżej 18stki w sumie też.
I nie zapominając o tym, że to uzależnia, przechodząc od "legalnych" do "nielegalnych"... Jak dla mnie, liczba uzależnionych wzrośnie, a nie zmaleje...