Ja też nie umiem, od tego mam kalkulator. Matematyka jest zupełnie logiczna. Umiesz myśleć - umiesz matmę. Nie będę Cię zmuszać. Ale jakbyś zmieniła zdanie, to wiesz, gdzie mnie znaleźć.
ok, wiem .. dziękuję Ci bardzo ;*
[ Dodano: 2010-01-13, 17:44 ]
Tracy .. ja to wszystko wiem, ale jak mówiłam chodziłam na korki, tłumaczyli .. matematyka jest taka, że się jej nie nauczysz czytając podręcznik ..
Nolcia Spróbuj nie robić sobie tej blokady typu: "Nigdy się tego nie nauczę"... Niepotrzebna autosugestia.
A matma jest obowiązkowa i nie zanosi się raczej na żadne zmiany, dlatego musisz się za nią porządnie wziąć...
Nolcia Spróbuj nie robić sobie tej blokady typu: "Nigdy się tego nie nauczę"... Niepotrzebna autosugestia.
A matma jest obowiązkowa i nie zanosi się raczej na żadne zmiany, dlatego musisz się za nią porządnie wziąć...
ale ja nie robię tej blokady .. dopiero od niedawna "skojarzyłam fakty" (czytaj, na dzisiejszym egzaminie .. kiedy to nie umiałam zrobić żądnego zadania otwartego z matmy) i wiem, że mi nie idzie ... że jestem najgorsza z klasy, bo taka jest prawda ... może coś tam umiem, ale nie wystarczająco dużo, mam tak że jak widzę treść zadania, po prostu nie wiem za co się zabrać i co zrobić ... jak to zrobić, czemu to dodać to itp
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10440 Skąd: świat
Wysłany: 2010-01-14, 09:44
nolcia886, chrzanisz.
Skoro jak sama twierdzisz "coś tam umiesz" to brnij w tą stronę dalej. Znajdź sobie jakiegoś korepetytora ale z przygotowaniem pedagogiczno-psychologicznym skoro masz takie problemy a nie koleżankę czy studentkę, którzy nie mają takich podstaw.
Problemy są po to aby je rozwiązywać a nie rozpaczać i się poddawać bo w ten sposób to zapomnisz jak się niedługo dodaje no bo "przecież masz dyskalkulię" to masz prawo tak?
Gówno prawda, to że gorzej Ci idzie niż innym to tylko sprawia że powinnaś siedzieć nad tym 3 razu dłużej. Do krwi, bólu i płaczu.
I bez tekstów "nigdy się nie nauczę", "i tak mi się nie uda" bo to jest dobre dla mięczaków bez ambicji, którym największą życiową frajdę sprawia machanie łopatą lub miotłą.
No chyba, że tego chcesz w takim razie powodzenia, bo jeżeli nie zrobisz nic, to to cię właśnie czeka.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
No kurczę. Zdenerwowałam się. Dyskalkulia, dysgrafia, dysortografia i te wszystkie pieprzone dysfunkcje to tylko orzeczenie, że jest trudniej. Mając któraś z nich stwierdzoną nie można podchodzić do tego tak, że skoro już mam dysfunkcję, to znaczy, że nic nie umiem, nie nauczę się i w ogóle klops! Jeśli tylko człowiek pracuje nad sobą, to da radę przezwyciężyć. Ale nie tak od razu, że prosto przechodzić do całkowania czy rachunku prawdopodobieństwa. Zaczynać od podstaw, prostych rzeczy. Powtórzyć to, co się wie i brnąć dalej, małymi kroczkami, bo jak będzie się chciało przebiec od razu maraton, to się padnie.
A ja zamiast się uczyć siedzę na forum. Czekam na tatę, który ma iść ze mną na zakupy. Pojechał ponad godzinę temu do pobrania krwi i jeszcze nie wrócił. Zdążyłabym sporo materiału już przerobić, ale teraz coraz bardziej się martwię.
Dyskalkulia, dysgrafia, dysortografia i te wszystkie pieprzone dysfunkcje to tylko orzeczenie, że jest trudniej.
Cały czas o tym mówię.
Wkurza mnie to, że gdy się dostaje takie orzeczenie to wiele osób macha ręką i twierdzi, że orzeczenie stanowi o braku jakichkolwiek zdolności do nauczenia się ile to jest 2+2 np.
Miałam koleżanki, jedną z dysleksją, drugą z dyskalkulią. Z tą drugą siedziałam po siedem godzin dziennie, jak było coś ważnego. Ona już ryczała, bo nie mogła. Tłumaczyłam jej matmę na wszelkie możliwe sposoby. I się udało.
Wiele osób nie lubi fizyki i nie rozumie jej, ale jeszcze nikomu zaświadczeń o dysfizyczności nie wystawiają. I oni klną, wyzywają nauczycieli, leją im morfinę do kawy, ale i tak wiedzą, że muszą zaliczyć minimum, żeby skończyć liceum i mieć to średnie wykształcenie. potem sobie wybiorą to co ich interesuje i żegnaj, fizyko.
Co racja to racja. Ja mam stwierdzoną dysleksję i co? Walę błędy ortograficzne, interpunkcyjne i stylistyczne na każdym kroku, co nie? Jestem zmorą moderatorów
Poza tym dla mnie te dys... wszystkie są ściemą. Owszem, są ludzie, którzy faktycznie to mają, ale to tylko mały odsetek społeczeństwa. O.
Moja nauka nie istnieje prawie, uczę się na zajęciach, a do kolosów tylko powtarzam... Albo i nie. Teraz zaś czeka mnie niestety kapecke* zakuwania na Literaturoznawstwo i Gramatykę Opisową Języka Polskiego (duże litery zamierzone). Bu,
wiecie, co .. teraz to Wy mnie trochę wkurzyłyście ..
nie mówicie mi jak jest, bo ja wiem lepiej jak u mnie idzie z matmą .. mówicie, że mam siedzieć 3 razy dłużej, matma to niestety nie jest taki przedmiot jak fizyka itp ..jej niestety się nie nauczysz czytając podręcznik. Wiem z jakimi osobami miałam korepetycje, miałam też z babką, która uczy matmy i uczyła właśnie osoby, które se z nią nie radzą .. wszyscy tłumaczyli jak dziecku ... więc nie wmawiajcie czegoś takiego ..
------------------------------------------------------------------------------------
P.S. 1 na semestr z matmy, zajefajnie
A szkoła pozytywnie. Matmę udało sie na dwójkę zaliczyć. Przed mną egzamin z angielskiego ustny i pisemny, ale pytania dostałam i jest to banalnie proste. Także jestem dobrej myśli