Coraz częściej zastanawiam się nad diagnozą (ku uspokojeniu bez względu na wynik) w kierunku spektrum autyzmu.
W moim mieście jest fundacja wykonująca diagnozę u dzieci i dorosłych - KLIK.
Zastanawiam się czy się nie przetestować, ale nie, wiem czy ta fundacja jest ok...
Odkąd pamiętam jestem miłośniczką różnego rodzaju rutyn. Odnośnie przedmiotów, ustawień sprzętów, określonego porzedku, określonych schematów zachowań domowników, wyjść na zewnątrz, muzyki, filmów, książek... Ciężko wszystko wymienić.
To że mam jakieś przyzwyczajenia (rutyny) nie jest samo w sobie problemem.
Problemem jest to, że mieszkając z ludźmi (dzieci, partner) odczuwam przez większość czasu frustrację, bo mi wszystko przestawiają, robią nie tak jak chcę, ja z kolei nie chcę tym epatowac i powstrzymuję się od mówienia, że to mi sprawia kłopot i kółko się zamyka.
Muszę mieć pod ręką słuchawki z muzyką, wieżę z płytą, zatyczki, a gdy jestem już na skraju, idę na spacer.
Może na ten moment tyle.
Chętnie przeczytam o Waszych doświadczeniach w tym temacie. (u siebie czy u bliskich)
Mam córeczkę w spektrum autyzmu (autyzm wczesnodziecięcy) i cieszę się, że świadomość o autyzmie tak bardzo się szerzy, bo po pierwsze: prawdopodobnie dzięki temu udało mi się tak szybko wykryć nieprawidłowości, a po drugie: mam nadzieję, że za kilka lat społeczeństwo będzie bardziej tolerancyjne dla potrzeb osób w spektrum, ludzie nie będą ich oceniać ani się z nich śmiać i będą mogli sobie komfortowo funkcjonować w świecie.
takajakinne, co Cię powstrzymuje przed rozpoczęciem procesu diagnozy?
Maze, powiedziałabym kilka dni temu, że pieniądze, teraz lęk czy uda mi się zadzwonić i umówić do fundacji. Są kolejki, ale podobno jest to bezpłatne. Obawiam się, że to nieprawda, a jeśli prawda, to nie wiem na ile rzetelna byłaby diagnoza tam..
Mam spore obawy, ponieważ, różne diagnozy miałam (mam), a w sumie średnio pasują...
Po 10 latach namyślania się (i zrobieniu researchu połowy internetu po kilka razy) zebrałam odwagę i hajs i poszłam na ADOS-2 (test w sumie o najwyższej skuteczności). Chociaż niektórzy gadają, że u kobiet nie zawsze on jest miarodajny i potrafią być wyniki fałszywie negatywne (z uwagi na mocne maskowanie), to nie była to prawda w moim przypadku. Na tyle "widoczna" jest moja neuroatypowość, że diagnoza jest pewna.
Nie idę do psychiatry po oficjalne F84.5 do wpisania do kartoteki, bo mi nie po drodze. Właściwie biorę teraz od lekarza tylko roczne abonamenty SMS-em (recepty na ileś tam opakowań) na antydepresanty i się nie widujemy. Załatwię przy okazji. W sumie mi to zbędne, bo nie potrzebuję orzeczenia, ani dla dorosłych nie ma jakiegoś profitu z tego (bezpłatnej terapii itp.)
Co mi to dało? Przestałam się zastanawiać po 10 latach. Wytłumaczyło mi to wiele moich zachowań, upodobań, podejście do życia itp. Mogę teraz zwrócić baczniejszą uwagę na mój profil sensoryczny i lepiej o siebie zadbać (np. kupiłam dyskretne zatyczki do uszu i okazało się, że chodzę na mniejszym nerwie). Mam też teraz słowa na rzeczy, które mi się przydarzały: meltdowny, shutdowny, wypalenie autystyczne, przebodźcowanie, stimy, hiperleksja, zaburzenia funkcji wykonawczych, afazja, fiksacje...
Wyjaśniło się też dlaczego co chwilę mam depresję. Nie zawsze jest to depresja - czasem wypalenie, ale generalnie nie jestem dostosowana do tego neurotypowego świata i trudno mi nie mieć depresji/wypalenia.
Jak ktoś ma zbędne pieniądze to polecam dla spokoju ducha iść na ten test.
Ja się zastanawiałem jeszcze czy prócz adhd nie mam jeszcze jakiś bonusów ze spektrum, ale w zasadzie:
Szara Eminencja napisał/a:
Przestałam się zastanawiać po 10 latach.
Już sama diagnoza ADHD, dała mi właśnie to. Po prostu, mam inny mózg, kabelki w moim mózgu są po podłączane w inny niż typowy sposób.
Szara Eminencja napisał/a:
Jak ktoś ma zbędne pieniądze to polecam dla spokoju ducha iść na ten test.
Może kiedyś się wybiorę sprawdzić gdzie jeszcze te kabelki są inaczej podłączone. Ale póki co mam inne wydatki.
Ale doskonale rozumiem to o czym piszesz Szara Eminencja pisząc o tym co daje diagnoza neuroatypowości, znosi z nas ciężar odpowiedzialności dlaczego nie zawsze radzimy sobie w neurotypowym świecie, a daje jakieś narzędzia by jednak sobie móc jakoś radzić i dbać o siebie. Cieszy mnie gdy czytam takie rzeczy.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Szara Eminencja, mogłabym napisać niemal słowo w słowo to, co Ty, przy czym jeszcze nie zdecydowałam się na oficjalne badanie ADOS-2. Ale nieoficjalnie mam ustne opinie trzech znających mnie psychologów, że jestem w spektrum. Szukam jakiegoś miejsca w Warszawie albo okolicach, gdzie rzetelnie diagnozują kobiety.
Właśnie, może ktoś coś może polecić?