Sprawę, że tak powiem załatwiłaby zwykła rozmowa w odpowiednim momencie. Sprawa rozeszła się po kościach, znaczy spotkaliśmy się w innym terminie i obyło się bez żadnych niespodzianek.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Nie potrafię mówić o swoich problemach, nawet mową ciała mimowolnie fałszuję to jak się czuję. Bardzo rzadko mogę komuś o tym powiedzieć, nawet członkom rodziny, którzy o wszystkim wiedzą, a co dopiero przyjacielowi. I.. boję się, że pogarsza mi się umiejętność komunikacji o tych rzeczach, a także o wszystkim co jest głębsze i dotyczy spraw "niecodziennych". Przez to jeszcze bardziej się zniechęcam do kontaktów i z braku nadziei zamykam się nawet na tych, którzy jeszcze są.