You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2022-07-31, 16:24
takajakinne, stres komplikuje i utrudnia moje życie ale myślę, że żadna terapia nic tu nie pomoże. Wizyty u lekarza, badania, nowa praca to rzeczy które stresować będą zawsze, chyba nie ma osoby która nie będzie zestresowana idąc wyrwać zęba.
Nie zamierzam kontynuować terapii u innej osoby. Nie w tym momencie. Trochę za wcześnie. Czuję, że każda sesja byłaby przeze mnie porównywana do sesji z poprzednim terapeutą. Dlatego dam sobie czas na przeżycie końca terapii i na próbę poradzenia sobie sama. Kiedy będzie tak źle, że nie dam rady poszukam pomocy.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2022-08-02, 21:25
Imperfect, nigdy o tym nie słyszałam. Terapię zaczęłam w liceum u jednego terapeuty, potem był kolejny, kolejny i jeszcze jeden a potem wróciłam do poprzedniego bez robienia sobie przerwy. Jak będę potrzebować terapii to na nią pójdę, bez względu ile czasu minie
Tarenka887, proste pytanie, na które można odpowiedzieć na różny sposób. Ale odpowiem krótko. Terapia z osoby wyłączonej z funkcjonowania w społeczeństwie pozwoliła się stać osobą, która ma rodzinę, stabilną pracę, hobby itp.
To duża generalizacja oczywiście i droga nie była jednostajna, ani tym bardziej nie była kompletna i usłana sukcesami. Niemniej, jakoś idzie do tej pory.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Wiek: 28 Dołączył: 17 Cze 2022 Posty: 390 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-12-15, 17:40
Czy ktoś z was spotkał się z niezdrową fascynacją i zauroczeniem we własnym terapeucie/terapeutce?
Kiedy powinno zapalić się czerwone światło, żeby przerwać terapię i szukać nowego specjalisty?
Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.
Czy ktoś z was spotkał się z niezdrową fascynacją i zauroczeniem we własnym terapeucie/terapeutce?
Kiedy powinno zapalić się czerwone światło, żeby przerwać terapię i szukać nowego specjalisty?
Znajomy coś takiego miał, ale i tak był w trakcie przeprowadzki i zmiany lekarza. Z pierwszej ręki tematu nie znam, także napiszę tylko to, co mi się wydaje.
Z jednej strony może moment pojawienia się takiego pytania w głowie to sygnał, że to właśnie taki moment, by coś z tym zrobić. Z drugiej - pytanie jaki ma to na danym etapie potencjalnie niekorzystny wpływ. Może utrudnia otworzenie się w pełni i całkowitą szczerość w rozmowie z takim terapeutą. A może właśnie na ten konkretny temat nie będzie jak porozmawiać jeśli i on stanie się jakimś problemem. Z trzeciej strony może nic takiego wcale nie ma jeszcze miejsca.
Fajnie gdyby wypowiedział się ktoś z większym doświadczeniem z terapeutami czy większą znajomością takiego przypadku.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10440 Skąd: świat
Wysłany: 2022-12-16, 09:35
wiedźma napisał/a:
Kiedy powinno zapalić się czerwone światło, żeby przerwać terapię i szukać nowego specjalisty
Od razu jak tylko pacjent zaczyna myśleć w innych sposób niż " jestem pacjentem, on/ona terapeutą".
I obojętnie czy idzie to w kierunku romantycznych relacji, czy przyjaźni lub kumpelstwa.
Tak jak w przypadku lekarza POZ u którego leczymy od lat katar, doradca finansowy, co ogarnia nam kolejny kredyt, księgowy co od lat prowadzi nam księgowość, kierowca autobusu, którym od lat jeździmy do roboty i sprzedawca w osiedlowej piekarni - to że są mili/znamy od lat/pomagają nie znaczy że jest to coś więcej niż wykonywana praca.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wiek: 28 Dołączył: 17 Cze 2022 Posty: 390 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-12-17, 16:13
kova84 napisał/a:
Może utrudnia otworzenie się w pełni i całkowitą szczerość w rozmowie z takim terapeutą
Właśnie jest na odwrót. Taka osoba chce rozmawiać z terapeutą, tylko boi się całkowitej szczerości. No bo jak można nazwać nawet stalkowanie przez internet? Może stalkowanie to złe określenie, ale ciągłe przeglądanie jej instagramu/facebooka itd patrzenie, czy nie dodała nowego zdjęcia? To, wydaje mi się, jest już bardzo niezdrowe.
Euphoriall napisał/a:
Od razu jak tylko pacjent zaczyna myśleć w innych sposób niż " jestem pacjentem, on/ona terapeutą".
Nawet jak ta osoba ma tego świadomość i wie, że raczej nie wypali z takim idiotyzmem. Że zdaje sobie sprawę z tej granicy pacjent/terapeutka. Tylko, że po prostu trochę zbyt bardzo lubi własnego terapeutę?
Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.
Taka osoba chce rozmawiać z terapeutą, tylko boi się całkowitej szczerości.
Właśnie trochę to miałem na myśli. W sensie takim, że jak kogoś lubimy, to może nawet podświadomie chcemy pokazać się z trochę lepszej strony, nie odsłonić z najbardziej kompromitującymi problemami. Coś jak instynkt pod tytułem "chcę, żeby też mnie chciał(a), a jak ciągle będę mówić jak to jest źle, to kto by mnie chciał". Tak gdybam.
Taka osoba chce rozmawiać z terapeutą, tylko boi się całkowitej szczerości.
Szczerość jest ważna w terapii, pomaga iść naprzód i wyjaśnić nurtujące kwestie albo szukać innych opcji.
Psychoterapeuci (tacy po odpowiednim przygotowaniu i własnej psychoterapii) są przygotowaniu do fascynacji pacjenta ich osobą. W końcu pracują z osobami, które często nie zaznały bliskości, ciepła, zainteresowania.