Wiek: 28 Dołączył: 17 Cze 2022 Posty: 390 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-06-22, 19:59 Wewnętrzny Krytyk
Terapia między innymi nauczyła mnie rozróżniać moje myśli od myśli "Wewnętrznego Krytyka". Kim jest owy Wewnętrzny Krytyk? To twój głosik w głowie, który podpowiada ci wszystko, co złe. Nie dasz rady, jesteś zepsuty, wszystko jest pozbawione sensu, jesteś głupi, gruby i wszystko wiecznie komplikuje (chociaż on ci powie, że to wszystko twoja wina).
Dostałam zadanie by napisać list do Krytyka i to, czego od niego chcę. Kazałam mu wy....ć z mojego umysłu tak prostacko i prymitywnie mówiąc. Oczywiście list był nieco dłuższy i bardziej konkretny. Przez Wewnętrznego Krytyka mój umysł przypomina poskręcane lampki choinkowe, a moja terapeutka jest osobą, która je rozplata. Każda lampka która wisi na kabelku to inna emocja i inna myśl. Dzięki terapii nauczyłam się rozróżniać myśli moje od tych negatywnych naszego tytułowego "bohatera".
Mam do was tylko pytanie: Co wy chcielibyście przekazać takiemu swojemu Wewnętrznemu Krytykowi? Jak radzicie sobie z takimi negatywnymi myślami i emocjami, które wywołuje? Kto (co) wam pomaga ignorować jego natrętne myśli?
A może sami na terapii napisaliście taki właśnie list, co w nim zawarliście? Oczywiście to luźna rozmowa i traktuje dość poważnych i intymnych rzeczy więc nie zmuszam, aczkolwiek zachęcam.
Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.
Ja kiedyś po prostu krytyka przytuliłem. Wewnętrzny Krytyk to bardzo smutna osoba i zwyczajnie zrobiło mi się po jakimś czasie go żal. Niech sobie mówi co chce, jeśli ma to sprawić, że poczuje się lepiej. Nie rozczulam się też nad nim nadto. Po prostu widzę w nim osobę, która sama ma problem.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.
Wiek: 28 Dołączył: 17 Cze 2022 Posty: 390 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-06-22, 20:16
Michał napisał/a:
Ja kiedyś po prostu krytyka przytuliłem
O, również ciekawy sposób na "poskromienie złoczyńcy". Na to nie wpadłam.
Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.
Wiek: 24 Dołączył: 05 Sty 2018 Posty: 310 Skąd: Miejsce na ziemi
Wysłany: 2022-06-23, 01:36
Teraz po przeczytaniu tego postu zdałem sobie sprawę, że mój krytyk dawno mnie nie odwiedzał. Złe samopoczucie oraz rezygnacja pojawiają się zwykle z innych powodów, ale kiedyś to głównie te 'głosy' mnie dobijały. Gdy to przeczytałem przypomniał mi się kolaż który niegdyś zrobiłem.
Nie wiem,czy tak macie, ale ja
przestaje czuć
szczęście
(zdjęcie zarysu postaci z podpisem "A to mój kolega")
Największe cienie w naszym życiu
"My"
Oni po prostu nie widzą świata.
To mi też tak dało do zrozumienia, że dlaczego mam słuchać się 'głosu', który jest obecny tylko w mojej głowie i nie przeżywa, czuje, widzi świata w pełnej jego okazałości. Nadal jestem wstanie przywołać krytyka jednak stoi on przyparty do muru będąc tą drugoplanową postacią, jak nawet nie zwykłym tłumem. No i dodatkowo skoro ja sam czasem mam poczucie oglądania swojego życia z boku, z punktu trzeciej osoby, to on już kompletnie nie rozumie tego co się dzieje. Dlaczego zatem mam go słuchać? No i jakoś mi tak samo przeszło.
Terapia między innymi nauczyła mnie rozróżniać moje myśli od myśli "Wewnętrznego Krytyka". Kim jest owy Wewnętrzny Krytyk? To twój głosik w głowie, który podpowiada ci wszystko, co złe.
Mamy jakieś głosiki w głowie? To są nasze myśli. Czy pozbywając się tego "wewnętrznego krytyka" nie staniemy się bezkrytyczni wobec siebie? Wszystko co robię jest dobre, jestem mądry, wszystko ma sens? Jeśli coś jest nie tak to nie moja wina?
Czy pozbywając się tego "wewnętrznego krytyka" nie staniemy się bezkrytyczni wobec siebie? Wszystko co robię jest dobre, jestem mądry, wszystko ma sens? Jeśli coś jest nie tak to nie moja wina?
Nie. Wewnętrzny krytyk zawsze wszystko krytykuje, czego się nie zrobi albo zrobi jest to do kitu i bezsensu.
Trzeba zmienić wroga w sprzymierzeńca, a nie popadać z jednej skrajności w drugą, czyli w samouwielbienie.
Odnaleźć balans i równowagę.
Mi się wydaje, że tego wewnętrznego krytyka można czasem powiązać z wewnętrznym dzieckiem, a skojarzyło mi się to z tym co napisał Michał, o przytuleniu wewnętrznego krytyka...
Wiek: 28 Dołączył: 17 Cze 2022 Posty: 390 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-06-23, 20:50
R. de Valentin napisał/a:
Mamy jakieś głosiki w głowie? To są nasze myśli. Czy pozbywając się tego "wewnętrznego krytyka" nie staniemy się bezkrytyczni wobec siebie? Wszystko co robię jest dobre, jestem mądry, wszystko ma sens? Jeśli coś jest nie tak to nie moja wina?
Nie, trzeba umieć odróżnić to, co wiemy, co jest prawdą (nad czym mamy kontrolę), a co tym negatywnym głosikiem w głowie, nad którym kontroli nie mamy. Nie jest to samouwielbienie, a raczej realne spojrzenie na sprawę, by uwierzyć w końcu siebie i nie być w stosunku do siebie... krytycznym.
Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3492 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-06-23, 21:43
Cześć, Wewnętrzny Krytyku, moje surowe superego, Wewnętrzny Rodzicu. Porozmawialiśmy sobie już kiedyś i wiem, że tak naprawdę chcesz dla mnie dobrze. Nie chcesz, żebym się ośmieszyła, chcesz, żebym była akceptowana przez ludzi wokół, pracowała nad zwalczaniem wad i rozbudowywaniem zalet. Problem w tym, że strasznie mnie ciśniesz i zamiast mnie motywować, miażdżysz. A przecież chcemy tego samego, stoimy po tej samej stronie. Chciałabym, żebyś był dla mnie łagodniejszy, to razem osiągniemy lepsze rezultaty.
– Where did you go, psycho boy?
– I felt like destroying something beautiful.
Wiek: 28 Dołączył: 17 Cze 2022 Posty: 390 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-07-24, 15:41
Wczoraj odezwał się we mnie taki Wewnętrzny Krytyk i trzyma do teraz. Czuję się taka bezużyteczna, jestem ciężarem dla innych, zasługuję jedynie na śmierć. Oczywiście pojawiły się myśli autoagresywne, ale nie zrobię tego. Nie chcę. Nie mogę.
Może ja nie pasuję do tych ludzi. Jeżeli ja mam znowu wyjść z tej swojej skorupy, wystawić tę rękę na zewnątrz i od razu mi odetną, to mi się nie chce, to ja się boję.