Mi lekarz jakiś czas temu powiedział, że jestem już zdrowa, ale teraz minęło kilka miesięcy i już nie czuje się tak super jak wcześniej. I teraz nie wiem: to przejściowe? Nie panikować i próbować żyć sobie dalej czy iść z powrotem do psychiatry..
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-04-06, 19:36
Chyba coś się dzieje. Mam straszny problem z koncentracją, pamięcią. Do tego nieustanna huśtawka, raz Mount Everest a raz rów Mariański. Jak mam mega dużo energii to robię rzeczy, których inni nie robią bo wydają im się zbędne, wydaję wtedy dużo kasy na pierdoły i nie kontroluję tego nie mogę usiedzieć w jednym miejscu. Nosi mnie.
A z nowu jak mam "doła" to mam koszmarne myśli samobójcze, natrętne myśli, tak jak teraz, że mam wrażenie że inni czytają mi w myślach, myślę o tym dzień i noc i nie mogę przestać. Jak mija mi dół, to mija wszystko ale wraca ten dziwny stan w którym mogę wszystko a potem znów dół i tak w kółko. Idę w środę do psychiatry i nie wiem co mam powiedzieć, boję się, że wyjdę na idiotkę albo, że dostanę zupełnie inną diagnozę i leki, które mnie przerażają.
Witam z powrotem moją paranoję i myśli samobójcze. Od nowa: boje się wychodzić w pokoju, nie chodzę nigdzie po zmroku (chyba, że jest to konieczne), ciągle wydaje mi się, że ktoś mnie obserwuje/jest za mną. A tak to rozmyślam czy nie połknąć butelkę tabletek. Zostaje to przeczekać...
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Chciałoby się napisać "witaj z powrotem", choć to powrót dość nieoczywisty i wymagający dalszej konsultacji. Może wystarczy odstawić/zmienić jeden lek, by mój nastrój wrócił do stabilizacji, bo z miesiąca na miesiąc coraz bardziej szoruję po dnie. Albo z każdym miesiącem grzęznę coraz bardziej w błocie zastanawiając się co się ze mną dzieje. Póki co, wizytę konsultacyjną dotycząca leku, który biorę mam dopiero za miesiąc, a w poniedziałek moja pierwsza wizyta u psychologa od wielu lat, może wystarczy się tylko wygadać komuś obcemu by zrzucić cały gromadzony balast... Chociaż drogie to wygadanie się.
kazuya, ile by nie było, niewiele to mówi dla innej osoby, bo składają się na to miesięczne zarobki/wydatki i "co miasto to inna cena". Dla mnie sto pięćdziesiąt zeta piechotą nie chodzi.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Gru 2013 Posty: 1083 Skąd: Polska
Wysłany: 2022-07-13, 09:48
Epizodów depresji miałam w życiu kilka. Przez to bardzo mocno się obserwuję i przy każdym pogorszeniu nastroju zastanawiam się, czy to znowu to, czy jeszcze nie. Zauważyłam, że wystarczy mi źle przespana noc żeby czuć się jakby to znowu była depresja. Różnica polega na tym, że wystarczy odpoczynek, porządny sen i wszystko się normuje.
Problem pojawia się, kiedy mam jakiś bardziej intensywny okres w życiu i niezbyt mogę sobie pozwolić na odpoczynek... a nawet jeśli mogę, to trudno mi odpocząć, mając z tyłu głowy, że są obowiązki do zrobienia. I tak napędza się błędne koło, a ja wpadam w panikę, że znowu mam epizod...
Czuję nawrót. Od jakiegoś czasu jest coraz gorzej.. zmęczenie, apatia, nie umiem nawet zebrać myśli. Boję się, że znowu się zacznie. Tak jak było na początku. Jest inaczej, ale tak jak wtedy. Dziwne to uczucie.