Spotkałam się z tym systemem w trzech pracach. Najgorzej było w mBanku, tam wyniki przekładały się na potencjalne zwolnienie. I ogłaszane to było publicznie.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2021-04-30, 20:08
Kamery u mnie w pracy mają włączony podsłuch odkąd są moje myśli prześladowcze poleciały strasznie do góry a o urojeniach rozmawiałam ostatnio na terapii bo czasem nie wiem co jest prawdą a co nie.
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3497 Skąd: Polska
Wysłany: 2021-05-04, 17:23
Ukryta Wiadomość:
Zaloguj się, aby zobaczyć tą wiadomość --- Log in to see the message ---
Ale mamuśka się w naszej managerce obudziła. Mój ulubiony kawałek: "traktujemy jak równego".
Dostałam dziś kwitek od psychiatry, że mogę wracać do pracy. Trochę się boję, ale z drugiej strony – w końcu będę miała okazję posmakować nowych pierogów wegańskich!
Spotkałam się w piątek z koleżanką z pracy. Siedziałyśmy, rozmawiałyśmy, zaskoczyła mnie stwierdzeniem, że ma wrażenie, jakbym w firmie była od zawsze. Na myśli miała ilość różnych sytuacji, mniej lub bardziej paskudnych, zmian i zawirowań, bo rzeczywiście jakby się przyjrzeć innym na podobnych stanowiskach to takich przygód nie mają.
Odkąd jestem w tej fabryce trzy razy zmienił się mój bezpośredni przełożony, aktualny jest czwartym. Bezpośrednio na moim stanowisku były dwie inne osoby, ja jestem trzecia. Trzy razy przez miesiąc byłam sama na stanowisku, które nawet razem z zastępcą obecnym dzień w dzień jest bardzo wymagające. Miałam do czynienia z trzema mocno niezrównoważonymi osobami. Kadra, którą mam pod sobą zmieniła się prawie w całości - z czego piętnaście osób w jednym roku. Miałam do czynienia z dwiema komisjami antymobbingowymi, a o trzecią się otarłam. I w perspektywie około roku pewnie znów będę szkolić zastępcę, bo obecny planuje zakładanie rodziny.
I nic dziwnego, że czuję się stara i zmęczona, jeśli w tak krótkim czasie kondensują się u mnie wydarzenia, które innym rozciągają się na długie lata albo nie wydarzają i nigdy. A mówię tu tylko o pracy.
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3497 Skąd: Polska
Wysłany: 2021-05-29, 20:42
Pierwszy dzień po powrocie do pracy – totalna porażka. Cała się trzęsłam i ryczałam nad tymi pierogami, w którymś momencie nie wytrzymałam i wybiegłam na dwór. Zaczęłam walić głową o kosze na śmieci. Nie daję rady. Zbyt mnie przytłacza stres i tempo na kuchni. Menagerka spokojnie ze mną porozmawiała i wysłała do domu. Daje mi dużą szansę, bo przeniosą mnie na inne, spokojniejsze stanowisko.
Czuję się paskudnie. Nieważne do jakiej pracy pójdę, zawsze kończy się dramą i nie wyrabiam psychicznie. Mam ochotę skończyć ze sobą, żeby ulżyć rodzicom finansowo. Nie chcę być takim bezużytecznym pasożytem. Boję się, jak poradzę sobie w przyszłości. Mam nadzieję, że odnajdę się na nowym stanowisku.
chiroptera, trzymam za ciebie kciuki.
A w temacie...w sumie nic ciekawego. Szukam nowej pracy, ale raczej nie mam szans. Do niczego sié nie nadaję. Mam ochoté się pociąć za to, że taka jestem.
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2021-06-11, 15:01
Mówię "nie ciumam dziś".
(Już ch.. że chciałam powiedzieć "kumam")
Odwracam głowę i widzę szefową, która jest tak zawieszona, że człowiek by to mógł opisać jak Orzeszkowa "Nad Niemnem". I skończyłby nie widząc żadnych zmian, po czym słyszę "No".
Dzięki Bogom, dzisiaj piąteczek.
z cyklu "księgowość i kadry"
odcinek nr... błagam, nie dzisiaj.
<<< Dodano: 2021-06-16, 08:52 >>>
Na dzień dobry opowiedziałam w pracy, że gdy siedziałam na balkonie by sobie zakurzyć widziałam dziwnego pająka.
Że miał wielką, białą, dupę niczym Kardashianka, mały szary łepek i cienkie nie-włochate nóżki i zapierdzielał po pajęczynie jak bolid F1 i chyba próbował się przede mną schować, ale mu nie wyszło, bo zza winkla to dupsko mu wstawało.
To patrząc na mnie litościwie zapytali, czy ja na pewno papierosy palę.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Pewnie pisałam już, że poszukuje nowej pracy... Miałam jednak nadzieje, że jakoś czy coś się poprawi w mojej pracy. Mój zwierzchnik bierze moją stronę, ale może od początku zacznę. Byłam sama w swoim dziale, oczywiście nikogo do pomocy nie przysłano. Było na zasadzie, że mam sobie poradzić. Nie było żadnego klienta, zamknęłam obsługę, wywiesiłam kartkę "zaraz wracam" i poszłam na przerwę śniadaniową. Czy było to zgodne regulaminem pracy czy jakkolwiek to nazwać nie wiem, w tamtym momencie nie obchodziło mnie bo po pierwsze mam prawo do przerwy a po drugie nikogo nie przysłali/czy oddelegowali do mnie bym mogła na tę przerwę iść. W zegarkiem ręce: nie było mnie 15 minut. I czego dowiaduje się po kilku dniach, że jedna osoba w mojej pracy (jest ona na stanowisku kierowniczym, ale nie jest moim bezpośrednim przełożonym), poszła do mojego zwierzchnika z informacją, że opuściłam stanowisko pracy na godzinę nie zostawiając żadnej informacji i musieli "obsługę", pomieszczenie w którym pracuje otwierać zapasowym kluczem. I moje zakłopotanie gdy tłumaczyłam przełożonemu, że tak sytuacja nie wygląda, do teraz czuje wstyd, że musiałam się tłumaczyć z tego, że chciałam coś zjeść czy iść do ubikacji. Tyle dobrego, że przełożony mi uwierzył, ale i tak plotkują o mnie teraz w pracy... Ja nie wiem co się wyrabia w firmie, w której pracuje... tego nawet cyrkiem nie można nazwać. Nawet przez myśl mi przechodzi by po prostu się zwolnić i uciec z tego miejsca.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.