Starał się ktoś o mieszkania z urzędu? Bo ostatnio się dowiedziałam, że skoro leci mi czwarty rok zameldowania tymczasowego u mojej siostry, to mogę zacząć się starać o takie lokum.
Ktoś tak robił? Znacie może procedury, potrzebne dokumenty?
W każdej gminie są inne zasady co do tego. Jeśli u Ciebie w gminie tzw zasada domicylu (czyli czasu zamieszkiwania na terenie tej gminy) wynosi 4 lata, to ten warunek masz spełniony. Są też kryteria dochodowe i inne. Musisz sie dowiedzieć już sama, jak to jest w Twojej gminie.
Nusquam, ktoś podpowiedział mi, żebym poszła do mecenasa i żeby on mi napisał podanie itp. Myślisz, że to dobry pomysł?
Wiesz, jeśli masz pieniądze to możesz iść Nie wiem ile bierze prawnik za taki jeden wniosek. Ale tak jak pisze Mercy, nie jest tak łatwo dostać mieszkanie.
Moja siostra czekała 2 lata. Wujek K. chyba rok... Więc u nas nie ma takiej tragedii... Mamy ogółem strasznie dobrego burmistrza, gość jest magiczny.
Co do stanu... Remont to raczej nie problem. Weźmiemy z K. kredyt i powoli się go spłaci. Znajoma płaci za takie mieszkanie niecałe 200 zł komornego, do tego z wodą więc osobno zostaje gaz i prąd... Więc z kasą myślę, że się wyrobimy nawet na raty.
A zabawa w mecenasa podobno kosztuje 30 zł od wniosku, przynajmniej u tego, co został nam polecony...
Ostatnio zmieniony przez Naamah 2012-11-28, 12:28, w całości zmieniany 1 raz
U mnie w Rybniku znajoma czekała około roku, dostała mieszkanie do malowania, z nowymi oknami i podłogami. Meble musiała mieć swoje.
Dwa pokoje, kuchnie i łazienka. Opłat ma nie całe 300 zł.
Tylko, że ona była sama z dzieckiem a to daje pierwszeństwo (przynajmniej u nas).
Czuczi, u nas też... Z tym, że na wiosnę dla tych z mieszkań będą oddane mieszkania w blokach. Czyli sporo tych takich domków się zwolni... Dlatego mam nadzieję.
W podaniu napiszę o sytuacji z siostrą itp. i będę w urzędzie częstym gościem.
Odgrzebię ten temat. Wiem, że to nie pora na takie myślenie, ale... Skoro i tak będę czekać, a może ktoś się zna...
Dokładnie mówiąc, obawiam się stabilności mojej pracy, więc obawiam się też o przyszłe utrzymanie. A że nigdy nie musiałam bawić się w zasiłki, dotacje itp. bo potrafiłam się utrzymać, to jestem w tym zupełnie zielona. Wie ktoś jak to teraz wygląda? Czy są jakieś ogólne zasady dostania takiego mieszkania? Tym bardziej, że mieszkałabym sama. Z takich bardziej klarownych, rzuciło mi się tylko, że trzeba nie przekraczać x zarobków. Nie jestem wymagająca, ale boję się, że np. w moim mieście jest dzielnica, w której strach nawet za dnia wyjść na ulicę (tak naprawdę naprawdę) i to właśnie stamtąd pochodzą prawie wszystkie mieszkania.
Pomyślałam też o ewentualnym dodatku na czynsz, które proponuje państwo.
"Człowiek w ogóle tak potrafi: zastąpić realne iluzją. I żyć w całkowicie wymyślonym świecie.
To w zasadzie przydatna cecha"
Właśnie sama próbowałam się rozeznać, ale na stronie mojej gminy rzucano tylko ogólnikami, bez żadnych skonkretyzowanych kryteriów.
Myślałam też, że liczy się tylko moja gmina, a jak mówisz, że wystarczy czasem miejsce pracy... Choć skoro czeka się np. rok, praca może mi się zmienić. Hmm...
"Człowiek w ogóle tak potrafi: zastąpić realne iluzją. I żyć w całkowicie wymyślonym świecie.
To w zasadzie przydatna cecha"