Jak będzie można wziąć ślub samemu ze sobą to wtedy być może się spełni
Krzysiu napisał/a:
Moim zdaniem nic w tym nie ma dziwnego, każde z nas ma w sobie coś z romantyka.
No nie wiem Gdy moi kumple brali swoje śluby to z rozmów wynikało, że niby jest to wyjątkowy dzień ale w sumie to trochę im wszystko jedno i równie dobrze mogłoby tego nie być. Biorą bo kobieta chciała i rodzina naciska. Więc z tym romantyzmem to różnie bywa
"Bo nie ma we mnie nic i nic nie jestem wart, a czerwień mojej krwi to tylko jakiś żart..."
Trzeba było wpisać ślub na listę tych marzeń, które nie mogą się nigdy spełnić.
Z takim podejściem to ciężko, żeby się cokolwiek spełniło... Przecież od razu można spisać na straty zanim zrobi się cokolwiek, żeby było inaczej. Warto dodać, że ślubują sobie zwykle dwie osoby i obie powinny chcieć PRACOWAĆ NAD RELACJĄ. Mi się wydaje, że to kwestia niedostrzegania problemu w sobie, czekania na gotowe i zrzucania pracy nad związkiem na drugą stronę... Ale co ja tam wiem .
needy napisał/a:
Życzę Ci, żeby się spełniło
Nie spełni się. Najpierw musiałby sznurek zainteresowanych, pięknych, seksownych kobiet biegać za Evenem i słać Mu się pod nogi. A tak serio to czasami wszystko zależy od tego jak się na pewne kwestie patrzy.
***
A skoro tak o ślubie... to zastanawiałam się ostatnio po sugestii pewnej osoby czy to, że nie planuję/nie chcę brać ślubu oznacza, że nie patrzę na związki przyszłościowo? Po prostu nie uważam, żeby wchodzenie w instytucję małżeństwa było czymś co jest niezbędne/konieczne/potrzebne, żeby relacja była udana, szczęśliwa, a związek trwały pełen miłości, szczerości, szacunku i szczęścia.
Co myślicie? Jak to u Was jest? Czy ślub to jednoznaczne określenie, że relacja będzie "na zawsze"/"na bardzo długo"?
Wiek: 34 Dołączyła: 08 Lut 2016 Posty: 286 Skąd: Polska
Wysłany: 2020-04-06, 10:32
agogika napisał/a:
Co myślicie? Jak to u Was jest? Czy ślub to jednoznaczne określenie, że relacja będzie "na zawsze"/"na bardzo długo"?
Czy będzie ,,na zawsze"- tego niestety nigdy nie można być pewnym. Ludzie się zmieniają, zmieniają się okoliczności. Nawet, jeśli dwoje ludzi wstępuje w związek małżeński z postanowieniem, że będą ze sobą do końca życia, to bywa, że pojawiają się zdrady, nałogi, brak zaangażowania i obojętność. ,,Na zawsze" może mieć bardzo krótką datę ważności.
Jestem narzeczoną od ponad 1,5 roku. Za 4 miesiące, po niemal 4 latach związku, wychodzę za mąż.
Mieszkamy razem z narzeczonym od 3 lat. Prowadzimy dom, mamy wspólne pieniądze, wydatki. Teoretycznie ślub- oprócz mojego podwójnego nazwiska- niewiele w naszym życiu zmieni.
Od początku było jednak jasne, że nasz związek ma prowadzić do małżeństwa (o ile oczywiście będzie nam ze sobą dobrze i będziemy razem szczęśliwi). Oboje mieliśmy już za sobą dłuższe relacje i wiedzieliśmy, że chcemy sformalizowanej relacji.
Zależy nam na tym, by być dla siebie mężem i żoną. By nasze wspólne sprawy były takimi także ,,na papierze". Chcemy mieć wspólny dom i zwierzęta. Dzieci nie planujemy.
Cieszy mnie możliwość przejścia życia i zestarzenia się przy boku mężczyzny, którego kocham. Chcę dbać i rozwijać naszą relację.
Nie uważam natomiast, że ślub jest koniecznym warunkiem ,,poważnego" związku. Można żyć razem, prowadzić wspólny dom i mieć dzieci bez ślubu - i być szczęśliwym w tej relacji. Jeśli oczywiście obie strony uznały, że taki stan rzeczy im odpowiada.
Jeżeli natomiast dwojgu ludziom nie jest po drodze a są ze sobą z przyzwyczajenia czy ze strachu przed samotnością to ślub niczego magicznie nie naprawi. To kwestia rozmowy, nie obrączki na palcu.
Tak chora...
Z tym sercem wciąż na torach...
Czy słyszysz?
Jestem chora!
Wiek: 37 Dołączyła: 08 Maj 2017 Posty: 834 Skąd: Polska
Wysłany: 2020-04-06, 21:58
agogika napisał/a:
Po prostu nie uważam, żeby wchodzenie w instytucję małżeństwa było czymś co jest niezbędne/konieczne/potrzebne, żeby relacja była udana, szczęśliwa, a związek trwały pełen miłości, szczerości, szacunku i szczęścia.
Żadna umowa cywilno-prawna nie jest do tego niezbędna, ani też nie jest żadnym gwarantem, ale... jak się prowadzi z kimś wspólne gospodarstwo domowe i jak spędza się z kimś kilka dekad, to jednak głupio tak w razie czegokolwiek niefajnego zostać "obcą osobą" i patrzeć jak ludzie, z którymi w niektórych przypadkach być może Twoja połówka nie rozmawiała od lat, mają możliwość podejmowania ważnych decyzji, dziedziczą Wasz majątek i właściwie to mogą się na Ciebie wypiąć... Mój ojciec nie wziął ślubu ze swoją partnerką, z którą był ostatecznie przez jakąś dekadę i efekt był taki, że nie było jej na pogrzebie, bo nikt jej nie powiadomił, a siostra ojca wyrzuciła ją z domu, w którym razem z ojcem mieszkali w dniu jego śmierci. Kobieta z dnia na dzień została na bruku jakby ostatnie 10 lat się nie wydarzyło. Ślub służy do tego, żeby takiej sytuacji uniknąć.
EvenIfICould napisał/a:
Gdy moi kumple brali swoje śluby to z rozmów wynikało, że niby jest to wyjątkowy dzień ale w sumie to trochę im wszystko jedno i równie dobrze mogłoby tego nie być. Biorą bo kobieta chciała i rodzina naciska.
Zmieniliby zdanie (zakładając, że chcieliby mieć dzieci), jakby partnerka zaszła w ciążę i nie wpisała ich do aktu urodzenia, a potem wyjechała w świat i szukaj wiatru w polu, walcz o ustalenie ojcostwa, włócz się po sądach i nie bądź dla własnego dziecka nawet "wujkiem".
Dla mnie ślub, to ukoronowanie związku (większy level to chyba tylko zostanie rodzicami dodatkowo) i deklaracja, że chce się z kimś spędzić życie i nie szuka się już innych opcji, oraz jest się przygotowanym na to, żeby pielęgnować relację, nie rezygnować przy pierwszych trudnościach i walczyć o związek jeśli będzie kiedyś trudno.
My planujemy za kilka lat wziąć ślub w jakimś egzotycznym miejscu, może zabierzemy świadków.
Wymarzona uroczystość - piękna okolica, my we dwoje, od razu odhaczona podróż poślubna. Żadnej szopki związanej z weselem i zapraszaniem setek gości.
Aż się rozmarzyłąm .
Pochwalę się...
Mamy już ustaloną datę ślubu - 30.06 😊 Tak się cieszę! Na razie ślub cywilny w gronie najbliższej rodziny, ale w tym roku zaczniemy szukać sali, fotografa itd Chcemy wziąć za 2 lata kościelny i wypadałoby w tym roku już ogarnąć zaliczki, znaleźć coś. Na razie to jestem podekscytowana tym ślubem cywilnym. Nawet wybraliśmy ważną dla nas datę - czwarta rocznica. ❤