Wychodzi na to, że ja będę sama w domu teścia i szwagra, kiedy będzie chodzić ksiądz po kolędzie.
Wiem, że chcieliby nawet ją przyjąć, mają wszystko przygotowane, no ale... to oni. Nawet zadzwonić do nich jak nie mam, bo w pracy telefonów nie odbierają.
Od zawsze się tego bałam, chowałam się ale rodzice kazali uczestniczyć.
Strach zawsze potęgowało to, że jestem jedynaczką i cała uwaga koncentrowała się na mnie czego szczerze nienawidzę.
Raz upomniał mamę, że nie schowaliśmy kota na czas kolędy...
Następnym razem dowiedziałam się, że jestem mało rozmowna.
Od dwóch lat już nie uczestniczę w tym przedstawieniu. Odkąd jestem pełnoletnia mama dała mi dowolność.
Wiek: 22 Dołączyła: 13 Sie 2016 Posty: 403 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2018-01-28, 20:32
Przemek26, a za ile tę łaskę robi? : D
Pierwszy raz od bardzo dawna nie przyjmowano kolędy u mnie w domu, bo ksiądz był za wcześnie. Ja się cieszę, bo chociaż w parafii mam normalnych księży, nie jest to przyjemne. Czuję się wtedy gorzej niż Koreańczycy z północy na przesłuchaniu w sprawie pomagania Amerykanom. No dobra, nie gorzej, ale podobnie.
A poza tym nikt nie oczekiwał koperty. Raz był taki, że sprawdził zawartość jeszcze przed wyjściem, ale w Polsce to chyba normalne.
U mnie w sumie był w tym roku, ale jakoś tak wyszło, że w zasadzie nawet nie wyjrzałam z pokoju, ponieważ akurat byłam w bardzo złym, a raczej chyba należałoby powiedzieć smutnym nastroju, aczkolwiek później dowiedziałam się, że ponoć o mnie pytał. Ciekawe, co Go tak interesowało w mojej osobie...
W tym roku... Masakra. Gadał poł godziny i to jeszcze takie głupoty. No i oczywiście całą uwagę skupił na mnie bo nie bierzmowana, coś o internecie zaczął piep**yć. Na następny rok to ja nie wychodzę z pokoju.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10447 Skąd: świat
Wysłany: 2018-01-31, 14:48
U mnie ksiądz był góra 5 minut. Zapytał, czy mamy jakieś uwagi do parafii, sprawdził stan rodziny z kartoteką i poszedł.
Ale nie dziwie się, że był mało rozmowny, bo tego samego dnia pochowali jednego z księży z naszej parafii, który był bardzo lubiany. Smutne, bo z tym co zmarł, chciałam porozmawiać.
To jest, mówię Wam, ból - gdy chcesz z człowiekiem pogadać o swoich rozterkach, a tu się okazuje, że już nie ma z kim. A chyba pierwszy raz tak miałam, że byłam już prawie w kancelarii parafialnej by pogadać tak od serca z jakimś księdzem. A tu no... :<
Trochę nie na temat napisałam, ale chciałam to z siebie wyrzucić.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wiek: 29 Dołączyła: 12 Cze 2017 Posty: 341 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-02-01, 14:54
U mnie w tym roku trochę posiedział. Przeprowadziłam się na wieś, więc ksiądz zrobił 'mały' wywiad. u Nas kopert nie daje się od razu księdzu, tylko jest msza zbiorowa za domy, które przyjęły kolędę i wtedy wrzuca się do koszyczka kopertę.
Ja ostatni raz uczestniczyłam w kolędzie będąc w gimnazjum, czyli niecałe 10 lat temu. Pózniej mieszkając jeszcze z rodzicami nie wychodziłam do pokoju, gdzie był ksiądz. A gdy przeprowadziłam się do innego miasta, to nie przyjmowałam jeszcze księdza. Może kiedyś. Na razie nie mam ochoty wysłuchiwać pytań czemu miałam ślub cywilny, czemu się rozwiodłam, czemu mieszkam z chłopakiem bez ślubu i takie tam.