Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2011-11-30, 11:30 ED a ćwiczenia fizyczne
Często w ED rekompensujemy sobie nadprogramowe kcal ćwiczeniami.
Ja, swego czasu, ćwiczyłam do upadłego byleby tylko przerzucić się z "kości na ości". Teraz odkąd mam nawrót bulimii, znowu ćwiczę bez opamiętania.
Niby to zdrowo ćwiczyć ale wszystko ma swoje granice.
A Wy jak do tego podchodzicie? Bo ja czasem mam wrażenie, że ćwiczenia, ćwiczeniami ale trzeba właśnie zachować umiar, bo niezdrowe podejście do tego może się źle skończyć.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Ostatnio zmieniony przez Ella 2016-03-21, 19:19, w całości zmieniany 1 raz
Nadmiar ćwiczeń, szczególnie przy niewystarczającej podaży wartości odżywczych, może być bardzo szkodliwy. Wiem, że osoby z ED potrafią przeginać, ale sądzę, że nie tylko one - mam tu na myśli niektórych nadmiernie pakujących na siłowni facetów... ogólnie co za dużo to niezdrowo.
Przykro mi, że masz nawrót.
Jeśli chodzi o ćwiczenia w ED, to robiłam to bardzo intensywnie, zwłaszcza po napadach bulimicznych. Codziennie seria intensywnych ćwiczeń chyba 45 minutowych (baardzo intensywnych, to interwały przeciągnięte w czasie) + bieganie + twister + skakanka i czasami basen. Po napadach robiłam zazwyczaj po kilka serii tych 45 minutówek, po każdej z nich przez 10 minut skakałam na skakance żeby trochę odpocząć. Później nie miałam siły podnieść się z podłogi i prawie mdlałam z przemęczenia, ale liczyło się to, że spaliłam kalorie.
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2011-12-01, 11:18
nutshell napisał/a:
Później nie miałam siły podnieść się z podłogi i prawie mdlałam z przemęczenia, ale liczyło się to, że spaliłam kalorie.
No właśnie o te chore podejście mi chodzi. Nie dość, że wykańczasz się fizycznie tak jak wspomniała Em (bo wiadomo, że nie osoba z ED nie je normalnych posiłków) to jeszcze sposób myślenia nie należy do godnych naśladowania, a od tego się wszystko zaczyna - głowa.
Jak sobie poradzić z takim destruktywnym myśleniem? Bo mnie już ręce opadają.
Wczoraj np. poszłam z sis do fastfooda oddalonego jakieś 30min marszem od naszego domu. Zjadłam niewiele ale i tak po wielkiej awanturze poszłyśmy na nogach z powrotem do domu i nie przeszkadzało mi, że siąpiło i było już późno, ważne były tylko kcal.
Czasem sama siebie przerażam i chociaż wmawiam sobie, że mam granicę kg, do jakiej chcę zejść, to dociera do mnie, że sama siebie okłamuję.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Wiek: 33 Dołączyła: 11 Sie 2011 Posty: 1841 Skąd: Europa
Wysłany: 2011-12-02, 11:52
Psychosis, rozumiem Cię,niestety. Z tym,że ja jestem skrajna. Albo robię bardzo wiele ćwiczeń i dobrze się z tym czuję (do tego stopnia,że pozwalam sobie np. na batona czekoladowego raz w tygodniu),albo nie ćwiczę w ogóle i czuję się dupnie.
Jesteś w stanie ćwiczyć intensywnie,ale raz na trzy dni na przykład?
Walczę! O swoją przeciętność, o wyrwanie się z błędnego koła chorobliwej perfekcji, o każdy swój dzień.
Psychosis, ja pamiętam, że zwyczajnie, ale to dopiero wtedy kiedy czułam się pewnie, wyznaczyłam sobie limit ćwiczeń, którego nie wolno było mi przekraczać.
Jak nie chciałam to nie, ale jeżeli zebrało mi się akurat to nie było możliwości 'nadrabiania' czy zwiększenia. Po prostu 'nie' i koniec. Skoro potrafimy utrzymywać nad sobą taką kontrolę, to może ona też służyć do innych, lepszych celów.
Ćwiczę. Lekarz u mnie określił to mianem natręctw. Potrafię ćwiczyć 8 godzin na dobę. Teraz jest już lepiej, ale swego czasu zażywałam pewną substancję po to tylko, żeby nie iść spać i przez całą noc (bez przerw) ćwiczyłam. Teraz już nie muszę niczego zażywać, a i tak co kilka dni/nocy mam takie odchyły, że tak dużo ćwiczę.
I właśnie dziś mam PROBLEM. Mam kontuzję. Bardzo bolesną. W sumie już kilka miesięcy, ale nie bolało dotychczas aż tak bardzo. Od 5 dni nie jestem w stanie już tyle biegać. I nie potrafię znaleźć sobie miejsca, nie umiem sobie z tym poradzić ;( Czuję, że muszę biegać, ale ból nie pozwala mi na kilkugodzinne bieganie. Z trudem udaje mi się godzina.
Przepraszam za chaos wypowiedzi, ale siedzę i ryczę jak ostatnia kretynka ;( Nie potrafię bez tego funkcjonować. Nie przemawia do mnie fakt, że przecież nie utyję bez ćwiczeń 10kg, po prostu intelektualnie to wiem, ale emocjonalnie zupełnie nie potrafię tego przyjąć. Nie wiem, co robić ;( Idę próbować dalej biegać.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Niedotykalna, Skoro już musisz ćwiczyć, to może rób coś innego zamiast biegania, żeby sobie bardziej nie zaszkodzić?
Tak też zrobię dzisiejszej nocy. Będę jeździć na rowerku i wykonywać inne ćwiczenia. Wprawdzie już dziś biegałam, ale więcej nie będę. Chociaż mam wyrzuty sumienia. Ale muszę jakoś przezwyciężyć to, bo nie chcę trwale uszkodzić sobie nogi.
Ever napisał/a:
Byłaś z tym u lekarza?
Nie byłam u lekarza. Ale się wybieram, mam już skierowanie.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10445 Skąd: świat
Wysłany: 2013-09-17, 10:23
Niedotykalna, a leczysz jakoś ten patologiczny przymus ćwiczeń? Nie uważasz, że 8 godzin na dobę to za dużo? Ja rozumiem, ćwiczenia, by utrzymać wagę, dobre samopoczucie, kondycję, ale to już przesada. Chyba, że jesteś zawodowcem.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.