Właśnie buszuję sobie po Allegro i pomyślałam, że spytam co sądzicie na pewien temat.
Jaki jest Wasz stosunek do utrzymywania kobiety przez jej faceta? I podkreślam,że absolutnie nie mam tu na myśli małżeństw.
Bo np Ja znam parę, w której facet utrzymuje całkowicie laskę, chociaż ona ma rodziców z którymi mieszka, jest studentką, dorabia sobie czasem, ale on i tak funduje jej totalnie wszystko-od butów,poprzez gadżety,doładowania do telefonu,na wakacjach skończywszy. Jego to wkurza, a ona robi mu wyrzuty że nie zabrał jej na zagraniczne wojaże, skoro zdołał odłożyc trochę kasy,którą sam ciężko zarobił
W ogóle z tego co zaobserwowałam, to chyba dużo mężczyzn funduje różne rzeczy swoim laskom. Bo u mnie to tak nie jest, każdy sobie.
Co myślicie na ten temat? Jak to u Was wygląda?
,,Wenn sie war Gott und sie konnte den freien Platz auf der Welt, wahrscheinlich auswählen Paris."
Ostatnio zmieniony przez Skorpion 2010-12-17, 20:11, w całości zmieniany 1 raz
Wysłany: 2010-12-18, 11:19 Re: Pieniądze w związku
Skorpion napisał/a:
Jego to wkurza, a ona robi mu wyrzuty że nie zabrał jej na zagraniczne wojaże, skoro zdołał odłożyc trochę kasy,którą sam ciężko zarobił
Frajej pozwolił lasce wejść sobie na głowę. No chyba, że zarabia srylion miesięcznie i nie robi to dla niego specjalnej różnicy.
Skorpion napisał/a:
W ogóle z tego co zaobserwowałam, to chyba dużo mężczyzn funduje różne rzeczy swoim laskom.
Dużo funduje różne rzeczy, ale mniej utrzymuje.
Skorpion napisał/a:
Bo u mnie to tak nie jest, każdy sobie.
Nie odpowiada Ci to? Zastanów sie czego oczekujesz od życia? Jakie masz ambicje? Czy chcesz coś samodzielnie osiągnąć czy wystarczy Ci być utrzymanką zamożnego faceta?
Ależ Ja nie mówię tu o sobie, tylko tak pytam...
Jeśli o mnie chodzi, to owszem, miło jest dostac coś od chłopaka ale nie wymagam przecież żeby fundował mi wszystkie rzeczy.
,,Wenn sie war Gott und sie konnte den freien Platz auf der Welt, wahrscheinlich auswählen Paris."
jasne, a jak rodzice nie maja pieniędzy? takie stwierdzenie jest w wielu przypadkach sprzeczne z prawda.
ja w wielu przypadkach stawiam cos mojemu facetowi bo po prostu mam trochę więcej pieniędzy.
a co do samego tematu jeszcze - nie dajmy sie zwariowac ani w jedna ani w druga stronę. ani w tę, że facet ktory sam nie ma duzo kasy wszystko stawia swojej dziewczynie; ani w tę, że nie może jej nic postawić bo to już jest nie halo...
Chłopak i dziewczyna są biedni, mieszkają od siebie daleko i rodzice obojga stron nie są za tym, by byli razem.
Czy na taką sytuację da się coś poradzić, czy nie za bardzo?
Ostatnio zmieniony przez 2014-07-23, 13:42, w całości zmieniany 1 raz
Chłopak i dziewczyna są biedni, mieszkają od siebie daleko i rodzice obojga stron nie są za tym, by byli razem. Czy na taką sytuację da się coś poradzić, czy nie za bardzo?
Jeśli ci ludzie kochają się, są dorośli i dojrzali, to nawet rodzice nie będą stali im na przeszkodzie.
Ja myślę, że każdy sam powinien sobie stawiać. Chociaż raz na jakiś czas jak facet postawi to nie zaszkodzi
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
W sumie to zależy od pary. Jak nie mieszkalam z chłopakiem to zazwyczaj każdy płacił za siebie, ale bywało, że coś mi kupował. Odkąd mieszkamy razem to razem dysponujemy pieniędzmi, po prostu jest nam tak łatwiej z zakupami itd.
Najczęściej dojeżdżałam na swój koszt ale jak trzeba było to dał mi na bilety, raz kupię coś ja, raz on. Głupio mi bo pożyczył mi na książeczkę sandinowską ale w grudniu będę mogła mu oddać (w końcu). Szczerze to wolę gdy ja coś stawiam.
Pieniądze często są problemem w związku. Zwłaszcza po rozwodzie i kiedy nie podpisało się intercyzy. Zasłyszane. Dla mnie pieniądze są tematem tabu. Lubię płacić za siebie. I ciężko mi godzić się, gdy mężczyzna za mnie płaci.
You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
Jeżeli chodzi o wspólne życie, to jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, że każde z nas wnosi część do wspólnego budżetu, który przeznaczony jest na życie, jedzenie, opłaty itp. Natomiast każde posiada też swój budżet na swoje potrzeby i zachcianki. Nie mam problemu z ponoszeniem większych kosztów, płacenia nadprogramowo za różne rzeczy, ale nie zgodziłbym się by druga połowa nie pracowała i żebym miał ją utrzymywać (nie mówię, tu o sytuacji utraty pracy itp. tylko świadomej rezygnacji z podejmowania pracy). Kłóciłoby się to z moją wizją partnerstwa, wprowadziłoby to dziwną zależność.
To object to this inseparability of pleasure and pain, life and death, is simply to object to existence. But, of course, we cannot help objecting when the time comes. Objecting to pain is pain.