Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Dom
Autor Wiadomość
Comein 
Pokręcona głowa!



Dołączyła: 30 Lip 2015
Posty: 377
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2016-03-06, 06:02   

Ostatnio spotkałam się z takim zdaniem ,,Leżę w moim łóżku, w moim pokoju, a jedyne czego pragnę, to wrócić do domu''. Niestety, czasem brakuje ,,domu'' jako poczucia bezpieczeństwa. Tak właśnie mam.



Be the overflow
Pockets full of stones
 
 
Dom
PhiPhiK 
Ból i Anahatha



Wiek: 30
Dołączył: 13 Sty 2016
Posty: 338
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2016-03-07, 03:02   

Cytat:

Czym dla Was jest dom (nie mam na myśli budynku)? Macie takie miejsce? Czujecie się gdzieś jak w domu? A może czujecie się bardziej bezdomni? Macie takie miejsce i takich ludzi, którzy zawsze Was przyjmą z otwartymi ramionami?


Dom. Miejsce, w którym czeka ukochana osoba. Gdzie mogę znaleźć wsparcie, a nie tylko uciekać przed problemami. Miejsce, w którym atmosferę tworzą uczucia, a nie tylko temperatura i wilgotność powietrza. Miejsce... Z sercem i miłością...
Kiedyś myślałem, że było takie miejsce dla mnie. Myliłem się i teraz szukam dalej. Może kiedyś tam dojdę.




Jam blask wulkanów — a w błotnych nizinach,
Idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą.
Na harfach morze gra, Kłębi się rajów pożoga,
I słońce — mój wróg słońce!... Wschodzi, wielbiąc Boga.
 
 
 
Dom
Mamona 



Wiek: 27
Dołączyła: 16 Kwi 2016
Posty: 61
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2016-04-29, 18:20   

Mam wrażenie, że w "domu" przebywam tylko po to, żeby odespać (a i to nie przychodzi mi tu łatwo). Brakuje mi trochę poczucia bezpieczeństwa. Kontaktów z pozostałymi domownikami unikam jak ognia, no, może poza moją siostrą. Gdyby to było możliwe, już dawno byłabym daleko stąd, w miejscu, które byłoby moim prawdziwym domem, takim, w którym człowiek nie podrywa się na dźwięk kroków, nie musi układać poduszek wokół siebie, żeby nikt nie widział na jaką stronę internetową wchodzi i co pisze... Czasem myślę, że gdybym mieszkała gdzieś indziej, nie miałabym takich problemów ze sobą.



 
 
Dom
pannanikt 



Wiek: 32
Dołączyła: 11 Lut 2016
Posty: 116
Skąd: śląskie

Wysłany: 2016-04-30, 00:58   

Przez lata czułam się jakbym nie miała domu. Ojciec mieszkał w bloku, ale kiedy do niego przyjeżdżałam od razu miałam ochotę uciekać. Dziadkowie nie rozumieli moich problemów przez co nie mogłam do nich uciec. A w domu... W domu moja mama i jej kochany mąż wiedli życie, do którego ja nigdy nie należałam. Nie ze swojego wyboru. Mężczyzna, z którym moja mama postanowiła spędzić resztę swojego i mojego życia przez lata nie zaproponował mi, żebym jakkolwiek się do niego zwracała. Ja mówiłam na niego per pan a on nigdy nie powiedział "mów mi wujek" albo "mów mi po imieniu" albo "czy chciałabyś żebym był twoim tatą". Mama nigdy też nie wpadła na pomysł, żeby to jakoś uregulować. Niby miałam swój pokój ale czułam się tam jak uchodźca. Nigdzie nie byłam swoja. Do łazienki przemykałam jak cień a po ogrodzie chodziłam tylko wtedy kiedy nikogo nie było. Do tego facet miał spore problemy z zaakceptowaniem faktu że małżeństwo to jedność i nawet po ślubie kiedy coś mu się nie podobało kazał nam się wyprowadzać, dwa razy się na to nabrałam i pakowałam wszystkie swoje rzeczy by nad ranem dowiedzieć się że "już wszystko ok". Potem już się na to nie nabierałam. Z dnia na dzień było gorzej, mama zdawała się ufać bardziej jemu niż mnie, do tego wpadła przez niego w alkoholizm. Nie ma nic gorszego niż bogaty alkoholik. Alkohol nigdy się nie kończył. A jak się kończył, to nawet półprzytomni dzwonili na taxi, a facet za opłatą przywoził im kolejne flaszki. W sumie nawet nie musiałam chodzić do szkoły. Wystarczyło wstać o 14, ubrać się i udawać, że się właśnie wróciło bo spali cały dzień. Pewnego razu kiedy zrobiłam awanturę o alkohol usłyszałam słowa, które raz na zawsze ustanowiły kim tak naprawdę jestem i gdzie moje miejsce. "W tym domu nie mieszamy się w nie swoje sprawy. B. i jego dziewczyna mają swoje sprawy, G. i W. mają swoje, ja i twoja mama mamy swoje, a ty masz swoje. - To przelało czarę goryczy. Miałam wtedy 17 lat i wiedziałam, że gdy tylko wybije 18 znikam z tego domu.
Wyprowadziłam się do ojca. Był złym człowiekiem, ale nie aż tak jak mąż mojej mamy. Wolałam użerać się z jednym wariatem niż z dwoma do tego pijanymi.
Szybko zeszłam na ziemię, tata okazał się być takim świrem jakim opisywała go mama. Więc zamontowałam zamek w swoim pokoju i zaczęłam izolować się na nowo.
Podczas przygotowań do matury mama miała udar od pomieszania alkoholu i tabletek na uspokojenie i na sen. Jej mąż zadzwonił a ja pojechałam do szpitala. Zapytał mnie o to czy nie pomogłabym mu w domu kiedy mamy nie będzie. Nie wiele myśląc spakowałam się i wróciłam. Myślałam, że się opamiętał. Że będzie lepiej. Kiedy mama wróciła ze szpitala a on pierwsze co kupił jej flaszkę przestałam wierzyć i ufać. Potem już nigdy nie zaufałam. Zrobiłam awanturę a on - po tym jak przez 2 miesiące zamiast uczyć się do matury usługiwałam mu i jeździłam do szpitala na zmianę - wyrzucił mnie z domu. Powiedziałam wtedy kilka słów za dużo. Albo nie. Kilka słów za ostro. Jego nie śmiej obrazić. Nie ważne czy zasługuje. Jeśli obrazisz jego ego, nigdy ci tego nie zapomni. Własnej matce z alzheimerem nie wybaczył kiedy oskarżyła go o kradzież.
Kiedy - nie wiem jakim cudem bo nieobecności miałam w takich ilościach, że groziło mi nieklasyfikowanie z większości przedmiotów - w końcu zdałam maturę moją mamę i jej męża spotkała w sklepie moja koleżanka ze swoją mamą. Mama koleżanki pogratulowała mojej tego, że zdałam maturę a ona powiedziała "nie ma czego, pewnie kłamała, że zdała". Obcej kobiecie tak powiedziała. Kiedy koleżanka mi o tym opowiedziała zapadłam się pod ziemię. Poźniej okazało się, że mężuś wmówił jej, że napewno ją oszukałam żeby zebrać kasę za zaliczenie matury. Musiałam przesłać jej mailem kserokopię mojego świadectwa, żeby uwierzyła. Kiedy poszłam do pracy tata wyprowadził się z mieszkania i zostało moje. Moje bo spłaciłam go w połowie. Całe życie nic mi nie dał. Mieszkania też nie chciał mi dać.
Jest niby moje ale czuję się tu bardzo samotnie. 3 pokoje, 2 króliki, pies i ja. 2 spusty wiecznie zamknięte przed ludźmi. Czasem nie otwieram nawet kiedy ktoś puka do drzwi.




 
 
Dom
Mamona 



Wiek: 27
Dołączyła: 16 Kwi 2016
Posty: 61
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2016-04-30, 10:26   

pannanikt napisał/a:
3 pokoje, 2 króliki, pies i ja.


Ze zwierzętami mam lepszy kontakt, niż z ludźmi... A bez mojego psa to już bym dawno zwariowała.




 
 
Dom
pannanikt 



Wiek: 32
Dołączyła: 11 Lut 2016
Posty: 116
Skąd: śląskie

Wysłany: 2016-04-30, 15:40   

Mamona napisał/a:
Ze zwierzętami mam lepszy kontakt, niż z ludźmi... A bez mojego psa to już bym dawno zwariowała.


Też to sobie stale powtarzam. Prawdopodobnie gdyby nie mój pies już by mnie nie było na tym świecie. Kiedy miewałam myśli samobójcze patrzyłam na niego i zastanawiałam się kto go weźmie. Moja nieodpowiedzialna matka alkoholiczka? Jej mąż, który obecnie bardziej przypomina zapite warzywo? Babcia, która nienawidzi psów? Ojciec, z którym nie rozmawiałam już kilka lat? Trafi do schroniska? Śmiało więc mogę powiedzieć, że mój pies i jego wpatrzone we mnie oczy uratowały mi życie. Już nie mówiąc o tym, że kiedy płaczę zlizuje mi łzy z policzków 8) Kocham Cię Bazylu :D




 
 
Dom
Ijon
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-30, 17:27   

Alkohol to największe zło świata. Powinni robić testy psychologiczne czy ktoś się nadaje do picia czy nie. I ograniczyć podaż. Albo przynajmniej akcyza 2 razy wyższa.

Dom jest dla mnie więzieniem. Jedyny dom jaki mam.




 
 
Dom
pannanikt 



Wiek: 32
Dołączyła: 11 Lut 2016
Posty: 116
Skąd: śląskie

Wysłany: 2016-04-30, 18:57   

Makpawłowski napisał/a:
Alkohol to największe zło świata. Powinni robić testy psychologiczne czy ktoś się nadaje do picia czy nie. I ograniczyć podaż. Albo przynajmniej akcyza 2 razy wyższa.

Też tak uważam. W ogóle najgorsze jest to, że nie ważne ile wypijesz w niektórych sklepach pomimo informacji "nietrzeźwym alkoholu nie sprzedajemy" i tak sprzedadzą. Mąż mojej mamy miał bardzo ostre zapalenie wątroby. Praktycznie dawali mu kilka miesięcy życia ale bestia nadal żyje i gnębi moją mamę. Od zniszczonej wątroby zaczęła się mnożyć bilirubina, która zupełnie zlasowała mu mózg. Facet czasem nie wie jak ma na imię. Ogólnie nieźle sobie radzi ale z mózgiem już nigdy nie będzie jak kiedyś. Zmierzam do tego, że chodzi tylko do kibla albo na kanapę, mówi bardzo niewyraźnie w ogóle nie da się go zrozumieć. Z mamą widuję się 2 razy w tygodniu i podczas jednego z tych spotkań jej mąż poszedł o chodziki 2 kilometry po wódkę do sklepu. Nie wiem kto mu to sprzedał, ale kiedy zobaczyłabym człowieka który ledwie chodzi i ledwie mówi nie sprzedałabym mu alkoholu. A oni mu sprzedali. I on się upił. Podczas diety, która umożliwiała mu nie tylko jako taką regenerację wątroby ale głównie przeżycie. Upił się i nic mu nie było. Jak to mówią. Złego diabli nie biorą.




 
 
Dom
Ijon
[Usunięty]

Wysłany: 2016-04-30, 19:41   

pannanikt napisał/a:
ale kiedy zobaczyłabym człowieka który ledwie chodzi i ledwie

W takim stanie to i chyba sam bym się chciał upić, przecież to koniec życia.




 
 
Dom
pannanikt 



Wiek: 32
Dołączyła: 11 Lut 2016
Posty: 116
Skąd: śląskie

Wysłany: 2016-04-30, 20:08   

Makpawłowski napisał/a:
W takim stanie to i chyba sam bym się chciał upić, przecież to koniec życia.


W zasadzie były duże postępy, już ładnie chodził i wyraźniej mówił, więcej zaczynał kojarzyć i można powiedzieć, że było ok ale nażarł się śledzi, wątroba znowu zaszwankowała i się pogorszyło. Jak duże dziecko.




 
 
Dom
Justyna1234 


Dołączyła: 14 Wrz 2016
Posty: 128
Skąd: pomorskie

Wysłany: 2016-12-05, 22:40   

Na całe szczęście tak! Dom, w którym obecnie mieszka już tylko moja mama, to miejsce, do którego wiem, że zawsze mogę wrócić i zostanę przyjęta. ;)



Justyna ;)
Ostatnio zmieniony przez Morcades 2016-12-06, 00:54, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Dom
Nekomimi 
Neko-chan



Wiek: 22
Dołączyła: 13 Sie 2016
Posty: 403
Skąd: dolnośląskie

Wysłany: 2019-09-15, 02:24   

Nie mam w rzeczywistości miejsca, gdzie zawsze mnie zaakceptują, a nie byłabym sama. W internecie, jak właśnie się okazuje, też już nie. W snach nawet nie ma o tym mowy, bo nie umiem jeszcze ich kontrolować. Tylko w marzeniach mogę mieszkać.

I chociaż z domu (miejsca mieszkalnego w rzeczywistości) nie lubię wychodzić, to i tak nie czuję się w nim tak dobrze, jak powinno się w domu czuć.
Z jednej strony bezpieczne miejsce, bo izolowane od świata zewnętrznego, a z drugiej więzienie, bo nie mam w nim pełnej wolności. Ciągle jestem ograniczana.




 
 
Dom
Arsonix 
D001883



Wiek: 26
Dołączył: 02 Sty 2014
Posty: 188
Skąd: śląskie

Wysłany: 2019-09-15, 12:58   

Cytat:
W snach nawet nie ma o tym mowy, bo nie umiem jeszcze ich kontrolować.

Jeśli chcesz się nauczyć, to pamiętaj, że z czasem będziesz chciała więcej i więcej. Także proszę uważaj, żebyś nie wpadła w stan, gdzie to prawdziwe życie w Twoim umyśle będzie sen, z którego będziesz się chciała obudzić




Ty nie chcesz się zabić, bo nie chcesz żyć. Ty się chcesz zabić, bo nie wiesz jak żyć dalej
 
 
Dom
Nekomimi 
Neko-chan



Wiek: 22
Dołączyła: 13 Sie 2016
Posty: 403
Skąd: dolnośląskie

Wysłany: 2020-07-30, 22:55   

Jeśli tak by się dało, poproszę. Byleby się nie okazało, że poza snem jest jeszcze gorzej.



 
 
Dom
Zakręcona 
Nikt ważny



Dołączyła: 01 Paź 2014
Posty: 629
Skąd: Polska

Wysłany: 2021-07-12, 21:42   

Ten budynek, którym mieszkam ten zwany dom, to dla mnie tylko cztery ściany. Nie czuję się w nim w pełni bezpiecznie, nie czuję, że tu należę. Bardziej odczuwam to, że moje zdanie się w nim nie liczy. Niby wszystkie imprezy rodzinne czy wigilia jest tutaj organizowana (mieszkam w domu rodzinnym), ale to dla mnie udręka, a później i tak ze sprzątnięciem zostaje matka i ja po tym bo reszta sobie idzie. Najgorsze, że chyba emocjonalnie nie dorosłam by to "więzienie" opuścić. A teraz doszedł jeszcze strach (matka niedawno wylądowała w szpitalu) gdzie ja się podzieje gdy już matki nie będzie: czy rodzeństwo mnie nie wyrzuci z domu lub tak nie obrzydzi mieszkania w nim, czy nagle nie zwalą się na "kwadrat" bo mogą. Matka nie chce słyszeć o spisaniu testamentu... Boże co za patologie w domu mam (ja się w nią wliczam) bo obawiam się co rodzeństwo ze mną zrobi i to, że namawiam matkę do spisania testamentu bym przynajmniej do końca życia mogła w mojej klatce, przepraszam domu mogła mieszkać. Czemu jak tylko zaczęłam pracować nie wyniosłam się jak najdalej... tego nawet ja nie wiem...



Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
 
 
Dom
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,12 sekundy. Zapytań do SQL: 12