Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Szpital psychiatryczny
Autor Wiadomość
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2019-05-02, 20:10   

Exmit, w szpitalu ciężko wypełniać czymś innym. ;)
A jak Ci idą kontakty z innymi? W szpitalu poznałeś jakieś osoby, z którymi masz zamiar utrzymywać kontakt po hospitalizacji?

A terapia- idziesz na dzienny czy stacjonarnie?




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Szpital psychiatryczny
Exmit
[Usunięty]

Wysłany: 2019-05-02, 20:42   

Szamanka, W ogóle.. w całym życiu, racja. Kontakty.. tu mam bardzo bardzo duże braki i problemy, to wszystko się nawzajem umacnia, a mnie zamyka i rozrywa jednocześnie.
Na oddziale byli głównie ludzie starsi.. o wiele starsi, więc raczej kontakt był z nimi średni, wiem że to moja wina, ale jest mi z tym tak trudno. I przez to jeszcze gorzej się czuję...ehh
Terapia w poradni, sprzężona z leczeniem.




 
 
Szpital psychiatryczny
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2019-05-02, 20:53   

Exmit napisał/a:
Terapia w poradni, sprzężona z leczeniem.

Dobrze, że nie zostajesz bez leczenia.
A pytam, bo dobrą opcją po szpitalu jest oddział dzienny. To takie domknięcie leczenia (wyżej patrzę, wkradł mi się błąd, miałam zapytać czy ambulatoryjnie). Nie proponowano Ci?




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Szpital psychiatryczny
Exmit
[Usunięty]

Wysłany: 2019-05-02, 21:03   

Tzn. moja pani psychiatra z poradni, pracuje w tym samym szpitalu, więc dość dobrze zna mój wywiad itd. Ufa mi że nic sobie nie zrobię, obiecałem. To muszę jakoś się trzymać. Nie no... Jest słabo, po prostu słabo. Czuję się nierozumiany, czuję się okropnie i źle. Ale to mi przejdzie, i wróci i tak bez końca. No ale obiecałem...
Z jednej strony jakby lęki się zmniejszyły... Ale deprecha coraz gorsza. Już mi wszystko zobojętnieniało... Przepraszam, że zawalam temat, muszę się wyżalić.




 
 
Szpital psychiatryczny
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2019-05-03, 08:08   

Exmit, nie przepraszaj! Bo Cię oskalpuję. ;)

Skąd ta deprecha? Bo nie wiem, miałeś epizod psychotyczny zanim poszedłeś do szpitala? Byłeś w manii?
Pytam, bo zazwyczaj tak się dzieje, po tych 2 rzeczach.




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Szpital psychiatryczny
Exmit
[Usunięty]

Wysłany: 2019-05-03, 09:56   

Wydaje mi się że zawsze taki byłem, ale jedno tragiczne zdarzenie w moim życiu było takim punktem zapalnym. I od tego czasu (4 lat) ciągle mi się pogarsza. To pewnie bardzo złożone, farmakologia.. no cóż od 2 lat na mnie eksperymentują i nie czuję się dobrze. Terapia to już też któraś z kolei. Nie wiem, teraz jestem przygnębiony, potem wpadnę w panikę, nastrój się waha jak nienormalny. Chcę.. czego ja chcę? Chcę żeby coś się zmieniło, ale wiem że sam sobie nie dam rady. Bo teraz moje życie to żałosna wegetacja. Jest mi z sobą okropnie.



 
 
Szpital psychiatryczny
Xysaim 



Wiek: 23
Dołączyła: 18 Gru 2018
Posty: 162
Skąd: lubelskie

Wysłany: 2019-07-16, 07:46   

Sama nie wiem, czy krótki pobyt w szpitalu psychiatrycznym przyniósłby więcej pożytku czy szkód? :/



"... niektóre marzenia się nie spełniają
I niektórych burz nie da się przetrwać."
 
 
 
Szpital psychiatryczny
DiSoRdEr_
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-27, 16:56   

Spędziłam ostatnie pół roku w szpitalach psychiatrycznych z powodu próby samobójczej i fatalnego samopoczucia. Po tych 6 miesiącach rodzice mieli dość na tyle całej sytuacji i ukrywania tego przed swoimi znajomymi, że wypisali mnie na żądanie. Nie miałam siły się przeciwstawić. Zresztą w tamtym momencie raczej nie chciałam. Wraz ze zmianami etapów leczenia zmieniało się także moje nastawienie do niego. Koniec końców zupełnie nic się nie zmieniło w moim samopoczuciu. W niektórych kwestiach jest jeszcze znacznie znacznie gorzej. Jedyne co się zmieniło to kilka dodatkowych literek ('depresja') w papierach. To nie jest tak, że oczekiwałam niewiadomo czego, ale będąc pod nazwijmy to ich opieką miałam jakąś tam nadzieję. Na cokolwiek. Nie wiem sama, może chociaż na dobranie znośnych leków czy na to, że ta nadzieja nie zniknie po wyjściu stamtąd. A teraz jestem, wypruta z uczuć, z ludzkiej godności po niektórych wydarzeniach, z relacjami z rodzicami znacznie bardziej cięższymi do strawienia niż dawniej, z rozwaloną rodziną, ogromnymi lękami, bezsennością, tak samo za wszelką cenę chęcią niebycia. I bez nikogo, zupełnie bez nikogo. Wszyscy odeszli, została tylko jedna osoba, z którą kontakt słabnie z każdym dniem, bo towarzyszy mi strach przed znajomościami tak silny, że nie mogę się przemóc, by do niej napisać, a jestem jej tak bardzo wdzięczna za wszystko. Jedyne wsparcie, jakie uzyskuję jest od niego, ale on za niedługo odejdzie, mimo tego, że zapewnia, że tego nie zrobi. Chodzę do psychologa i do psychiatry, co jest możliwe tylko dlatego, że moi rodzice mają taki nakaz, i to jest właśnie inne porównując do czasów przed pobytem. Ale nie mam siły na to leczenie. Na nic. Nie potrafię się do niego zmusić.
Ale wiecie co, nie piszę tego, żeby kogoś zniechęcić do pomocy w placówkach psychiatrycznych. Zdecydowanie nie. Po prostu każda sytuacja jest inna. Zawsze się coś zmienia, raz na lepiej, raz zupełnie na gorzej albo też nic nie ulega zmianie i pozostaje nienaruszone. Trzeba próbować. Wiele razy. Do skutku. Choćby ten wydawał się odleglejszy od czegokolwiek.
Proces leczenia jest długotrwały.
Wszyscy starajcie się nie poddawać, proszę. I przynajmniej próbójcie zasięgnięcia jakiejkolwiek pomocy, jeśli tylko macie taką możliwość. :siłacz:




 
 
Szpital psychiatryczny
Exmit
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-27, 18:06   

DiSoRdEr_, Wiem, że masz o wiele ode mnie większe doświadczenie ze szpitalami, a także samym leczeniem, ale nie chcę żebyś myślała, że nic już nigdy nie będzie lepiej. Może to i fakt, że nie będzie tak jak dawniej. Mnie to w sumie też dotyczy, bo pewnych rzeczy nie da się odzyskać. Ale za to można otrzymać nowe. Często lepsze. Często po tak długim pobycie, człowiekowi może się wydawać, że jest tak źle, że jest wszystko stracone i roztrzaskane. Ale to nie jest prawdziwa wizja świata. To Cię nie definiuje, choroba Cię nie definiuje. Czas często w takim przypadku jest potrzebny. Bardzo Cię proszę, żyj teraz z dnia na dzień, ja teraz tak robię. Bo dopóki nie będę miał po co ani dla kogo żyć, to właśnie staram się o tym nie myśleć. Tylko żyć jak rano wstałem. A sen jest fajny. Czasem wydaje mi się on ostatnim azylem. Ale któregoś dnia, oczywiście po wymagającej terapii, ale nie tej u psycholog, tylko takiej terapii wewnętrznej, słońce zaświeci jaśniej, ptaki zaśpiewają przyjemniej. I jakoś się to wszystko ułoży. Daj sobie czasu, i spróbuj odnaleźć spokój. Bo to bardzo ważne. A Ty na pewno sobie poradzisz, jeśli już tyle tak dzielnie przeszłaś.
A co do tego przyjaciela, nie martw się. Co prawda go nie znam, ale jeśli tam ciągle jest, to nie odejdzie.
Pozdrawiam i zostawiam tulasa :tuli:




 
 
Szpital psychiatryczny
DiSoRdEr_
[Usunięty]

Wysłany: 2019-07-27, 21:54   

Exmit, Myślę, że doświadczenie w takich kwestiach nie ma żadnego znaczenia. Zresztą nie nazwałabym tego doświadczeniem i nie sądzę, by tak było w moim przypadku. Czas się nie liczy, jeśli chodzi o leczenie, efektywność, zaangażowanie, uwaga - owszem.
Życie z dnia na dzień nie wydaje się zbyt optymistyczne, ale tak, również jestem zdania, iż może jakoś pomóc w takich sytuacjach. Zamiast myśleć "i tak umrę za miesiąc" skupić się na jutrze. Wydaje się trochę pomocne. Postaram się.
Dziękuję bardzo za Twoje miłe słowa, pełne wsparcia. Ten fragment o ptakach i słońcu brzmi bardzo ładnie, choć jeszcze bardziej odlegle.
Sen może też byłby dla mnie jakimkolwiek azylem, gdybym tylko mogła normalnie spać.
Mam nadzieję, że u Ciebie także się wszystko ułoży. Sam ogromnie ogromnie ogromnie dużo przeszedłeś, kiedyś to wszystko co złe musi się wyczerpać. Choć droga do tego może się wydawać długa, to ktoś tam udowodnił, że żaden stan nie trwa wiecznie. Nie zapominaj, że bardzo w Ciebie wierzę. Trzymaj się Exmit.


Cytat:
Co prawda go nie znam, ale jeśli tam ciągle jest, to nie odejdzie.


[ (((oczywiście, że go znasz ;) ))) ]




 
 
Szpital psychiatryczny
Xysaim 



Wiek: 23
Dołączyła: 18 Gru 2018
Posty: 162
Skąd: lubelskie

Wysłany: 2019-07-31, 06:41   

DiSoRdEr_, mega Ci dziękuję za napisanie tego wszystkiego, pozbywam się teraz wizji szpitala psychiatrycznego jako czegoś ostatecznego, środka, który na pewno pomaga. Co pewnie dla innych było dość oczywiste, sama nie wiem...
A co do życia "z dnia na dzień", nie umiem chyba egzystować mając świadomość istnienia tego całego szamba wokół mnie...




"... niektóre marzenia się nie spełniają
I niektórych burz nie da się przetrwać."
 
 
 
Szpital psychiatryczny
bloodyunicorn 
małe zuo



Wiek: 21
Dołączyła: 22 Wrz 2019
Posty: 62
Skąd: kujawsko-pomorskie

Wysłany: 2019-10-26, 23:34   

Strasznie wcale nie jest, a na pewno nie na młodzieżowce. W momencie kiedy leki zaczynają działać i zaczynasz się już czuć o niebo lepiej, pokusiłabym się o stwierdzenie ze jest wręcz zajebiście - dużo ludzi w Twoim wieku, którzy doskonale rozumieją co czujesz, z którymi można się powydurniać, pogadać po nocach, obgadywać kilka wrednych pielęgniarek z oddziału i wypłakiwać się w ramiona. Zero wstydu - zamienicie kilka zdań i od razu buduje się między Wami głębszea więź, bo rzadko kiedy znajomość zaczyna się słowami "hej, jestem x, czemu tu jesteś?", "a no próbowałem się zabić", "o, ja też". Na prawdę nie ma co się bać psychiatryka. ;'D



 
 
Szpital psychiatryczny
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2019-10-29, 05:56   

bloodyunicorn, wersja dla dorosłych jest bardzo podobna.

To inny świat, o dziwo przyjazny. Czasem uzależniający.




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Szpital psychiatryczny
bloodyunicorn 
małe zuo



Wiek: 21
Dołączyła: 22 Wrz 2019
Posty: 62
Skąd: kujawsko-pomorskie

Wysłany: 2019-10-29, 20:36   

Szamanka, oj z tym się zgodzę... Zdarza mi się bardzo, ale to bardzo tęsknić za oddziałem. Czułam się tam zrozumiana w 100% w grupie, nie było telefonów, więc rozmowy jakoś samo wychodziły, najwięcej czasu poświęcało się sobie i na tym było się skupionym. Ja miałam tak że z czasem, kiedy nowo ustawione leki zaczęły już działać nabrałam ogromnego entuzjazmu do wszystkiego, do tego żeby uporządkować sobie życie, szkołę, zająć się tym co lubię, nawet przyjemnie mi się uczyło wtedy. Aż tu mnie wypisali i dupa, wszystko wygląda zupełnie inaczej, Szara rzeczywistość, z którą trzeba się zmierzyć.



 
 
Szpital psychiatryczny
Cappy 



Wiek: 28
Dołączyła: 29 Paź 2019
Posty: 1660
Skąd: łódzkie

Ostrzeżeń:
 1/3/4
Wysłany: 2019-10-31, 17:37   

Chciałam być ale psychiatra wzbrania się mnie wysłać.



You know you did me wrong (mmm)
Just one more cup of coffee 'fore I go (mmm)
I know I better stop and cut the show (mmm)
I'll leave you all the memories and go, I'ma go
 
 
Szpital psychiatryczny
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,14 sekundy. Zapytań do SQL: 11