Znów zostałem bez ukochanej osoby. Znów sam a bez miłości nie potrafię zyc, to jedyne co mnie napędza. Zawsze jakoś przetrwalem rozstanie ale wypalam się coraz bardziej, nie wiem czy i tym razem to udzwigne. Miłość albo bezsens życia
Po prostu sam. Czuję, że wszystkie moje relacje, których jest tak mało, są bardzo bardzo kruche. Nie mogę pozbyć się wrażenia że jestem zbędny. Czuję że nie zależy im na kontakcie ze mną. A nie chcę być jakimś 'przylepcem'. Może ja muszę być sam?
Wizyta u psychologa jeszcze bardziej mnie upewniła, jestem sam, tak bardzo sam. Jedyne osoby które mnie rozumieją są setki kilometrów ode mnie. A i tak nie wiem czy mógłbym się spotkać. Czuję że to wszystko moja wina, ale nie umiem tego zmienić. Boję się. Jestem żałosnym człowiekiem.
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2019-02-10, 21:05
Sama się sobie dziwię, że jeszcze znoszę tą samotność, tyle to trwa... Ale chyba powoli zaczęłam się z nią godzić, zrozumiałam, że nie nadaję się do kontaktów z ludźmi, bo albo jestem dla kogoś najważniejsza, jedyna, albo uciekam, naprawdę nie umiem inaczej. Poza tym z nikim się nie spotkam, bo za bardzo się boję i nie czuję na siłach. To chyba wystarczające powody, już nie wspominając o tym że każdemu zatruwam życie swoimi "humorkami" jak to ktoś kiedyś określił. Nie wiem, może zasługuję na bycie samą, szczególnie biorąc pod uwagę ile osób zraniłam.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Ja już nie mogę, staram się naprawdę, piszę, inicjuję kontakt. Ostatnio bardzo się o to staram, a czuję że to wszystko spływa na marne. Wszyscy mnie olewają, mają mnie gdzieś. Dlaczego ja zawsze muszę być tym drugim, trzecim, ostatnim wyborem? Dlaczego jestem taki samotny... próbuję z tego wyjść ale nie mogę. Próbuję ale nie wychodzi, Już mam tego dość. Tego starania się.
Czasem się zastanawiam, czy ta pustka w mojej duszy się kiedyś wypełni. Samotność to taka straszna trwoga. Ogarnia mnie, przenika mnie.
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Wiek: 23 Dołączył: 24 Mar 2018 Posty: 54 Skąd: warmińsko-mazurskie
Wysłany: 2019-02-24, 01:23
Jestem samotny, ale nie jestem sam. Dzięki niej było inaczej, czułem się całkiem dobrze, potrzebny, rozumiany i kochany. Pisaliśmy codziennie, teraz gdy przestaliśmy jest mi jakoś dziwnie. Myślałem, że jest moją bratnią duszą, ale z dnia na dzień wszystko wywróciło się do góry nogami. Pierwszy tydzień był najgorszy, istna autodestrukcja i chęć siedzenia w tym stanie jak najdłużej. Potem było coraz lepiej, pogodziłem się znowu z samotnością. Teraz czuję się "w miarę*, nie jest źle, nie jest dobrze. Brakuje mi tego wszystkiego, jej głosu, wspólnie spędzonego czasu, zrozumienia, żartów. Bardzo za nią tęsknię. Cóż, czas ruszyć do przodu. Wszystko przelałem tutaj. Nowy rozdział otwarty.
"Wiesz gdzie można znaleźć najwięcej niewypowiedzianych myśli i nie okazanych uczuć? Na cmentarzu. Większość ludzi nosi je w sobie całe życie, by któregoś dnia zabrać je do grobu. Nie mieli odwagi. Woleli milczeć i tym samym zakopywali je pod kilkoma metrami piachu."
Wiek: 23 Dołączyła: 24 Lut 2019 Posty: 11 Skąd: Polska
Wysłany: 2019-02-25, 15:46
Tęsknię za kimś, kogo nigdy nie było w moim życiu, a zarazem nienawidzę tej osoby, żywię do niej niechęć, wstręt i odrazę, a mimo to tęsknię, chociaż jej nie znam. Z powodu tej osoby czuję się wiecznie samotna, boję się, że jak kogoś spotkam/poznam to mnie zostawi i skrzywdzi jak TA osoba Wiem, że to nie jest normalne tęsknić za kimś kogo się nie zna, kto cię zostawił i skrzywdził, ale jednak mnie to boli, a mój płacz często się potęguje przez tą osobę :cry:
Samotność jest dla mnie trudna. Nauczyłam się z nią żyć, przestałam schizować.
Nie zmienia to jednak faktu, że jest to niezwykle skomplikowane uczucie.
Mam narzeczonego, kota i pracę. Mam jakieś dwie koleżanki. Mam internet i matkę 100km dalej. Nie jest źle, a przynajmniej brzmi nienajgorzej... Prawda jest taka, że czuję się cholernie samotna.
Wiek: 27 Dołączyła: 08 Mar 2018 Posty: 51 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2019-04-27, 14:27
Czuję się źle. Przepełnia mnie nienawiść do samej siebie. Czuję się zmęczona moim upośledzeniem emocjonalnym, tym że wiecznie wstydzę się siebie. Nie widzę innej opcji, niż chowanie się przed światem w swoim łóżku, jedynym bezpiecznym miejscu.
Tak bardzo boję się wyjść.
Ta nić czarna się przędzie:
Ona za mną, przede mną i przy mnie.