Z racji mojego złego stanu zdrowia, co wiąże się z tym, że praktycznie codziennie odczuwam ból i nawet tabletki nie bardzo pomagają. Taki stan rzeczy trwa już od jakiego czasu. Tak zastanawiam czy do tego bólu się przyzwyczaje czy będę tak cierpieć aż się wylecze. Uważacie, że do takie złego stanu zdrowia/bólu można się przyzwyczaić (wiadomo też to zależy od danej osoby) ?
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Do bólu fizycznego przywyknąć można, znaleźć sposoby do jego uśmierzenia itp, ale jeśli boli nas coś w duszy, to tu chyba jest trudniej... Co Ci dolega jeśli mogę zapytać?
Ab alio exspectes, alteri quod feceris
Ostatnio zmieniony przez aga_myszka 2018-09-09, 08:49, w całości zmieniany 1 raz
Ja do bólu nie jestem w stanie się przyzwyczaić i przywyknąć.
I nie rozdzielałabym tego na fizyczny i duszy, i który cięższy, ból to ból.
W oddzielnej kwestii co najwyżej ujęłabym to, gdy niektórzy lubią go z różnych powodów.
Zakręcona, aż chciałoby się zapytać co Ci dolega...albo w dziale o lekach zapytać jakie leki przyjmujesz, że nie pomagają.
maclan, Adenium, co mi dolega ja nie wiem, lekarze w sumie też nie. Tylko stawiają nowe diagnozy, chodzę na kolejne badania. Teraz można mnie uznać, że jestem królikiem doświadczalnym.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Do bólu da się przywyknąć. Tym bardziej, jeśli jest ciągły i tępy. Przy ostrym jest trudniej. Z psychicznym jest ta sama zasada.
Może będzie to dziwne porównanie, ale łatwo to można dostrzec po osobach torturowanych. Np. nie można stosować na nich tej samej metody, ponieważ najzwyczajniej przywykają do niej. Był facet (już teraz nie pamiętam kto), który ponad 80 razy był poddawany waterboardingowi, który jest uznawany za jadną z najstraszniejszych tortur naszych czasów i nie pisnął ani słówka. Po prostu się przyzwyczaił. Nie będę tu mnożyć przykładów, bo to nie miejsce, ani czas. Chodzi mi tylko o fakt, że jeśli to jednolity rodzaj bólu lub cierpienia, da się przywyknąć.
"Człowiek w ogóle tak potrafi: zastąpić realne iluzją. I żyć w całkowicie wymyślonym świecie.
To w zasadzie przydatna cecha"
Widzę po sobie, że można przywyknąć do bólu. Z fizycznym jest łatwiej... Od psychicznego się już ?uzależniłam?. Czasem sama wywołuję kłótnie, żeby czuć na nie cierpienie. Ktoś też tak miał?
zawsze sądziłam, że do bólu można się przyzwyczaić. Dziś, moja osobista opinia jest taka, że dopiero po doświadczeniu przewlekłego bólu mówię - nie. Nie da się przyzwyczaić. Ból to ból. Można tylko mieć lepszy, gorszy dzień, inne odczuwanie danego rodzaju bólu. Można starać się go zmniejszać, znosić, dostawać wścieku...Cieszyć, kiedy coś ustąpi. Najgorsze jest skupienie, jakie tworzy się wokół bólu i to, co dzieje się z człowiekiem psychicznie pod wpływem przewlekłego, uciążliwego bólu fiz. - to samo tyczy się psyche. Ból to ból, ale fakt, zmienia się próg odczuwania...