Już wyszedłem. Na szczęście krótko. Mój stan się unormował. I chociaż warunki były dosyć spartańskie. Personel był bardzo fajny, problem był tylko z przeludnieniem, sam byłem "dostawiony" na oddziale. To niestety problem większości psychiatrii w Polsce. Ale lekarz naprawdę bardzo mi pomógł. Uświadomił w wielu kwestiach. Tą wizytą w szpitalu, można by powiedzieć, zmieniłem ogląd na moją sytuację. Nie wiem, ale wiem jedno, że czeka mnie teraz dużo pracy z psychologiem. Dziękuję za troskę, naprawdę
Nie za bardzo wiedziałem, do którego tematu mam się wpisać, uznałem, że tu będzie najlepiej. Przede mną pobyt w szpitalu psychiatrycznym, wstępnie zdiagnozowane zaburzenia depresyjno-lękowe mieszane, skierowanie jest, pobyt na liście oczekujących również jest. Pojawiaja się jednak problem w postaci tego, że wróciłem niedawno po rocznym urlopie dziekańskim na uczelnię (3 rok, 6 semestr). Aż mi żal teraz zostawić te studia na samej końcówce, mimo że żyję w letargu od kilku miesięcy i wiem, że mogę nie być w stanie ich skończyć, cały czas czuje ogromny stres i strach przed kontaktem z innymi ludźmi na uczelni, a niestety wszystko opiera się na kontaktach miedzyludzkich, prace w grupach itp. Nie potrafię czerpać przyjemności z niczego, spedzam całe dnie w łóżku pogrążony w stresie i w strachu, przed uczelnia i przed podjęciem decyzji. Nie wiem co mam robić boję się, że jeśli nie pójdę do szpitala, to pewnego dnia nie wytrzymam, codziennie fantazjuję o swojej śmierci.
Amo, jedyne, o mogę powiedzieć to, studia można dokończyć później, wrócić po przerwie, nawet jeśli to nie pierwsza przerwa, nic straconego. O życiu już nie da się tego powiedzieć.
"Człowiek w ogóle tak potrafi: zastąpić realne iluzją. I żyć w całkowicie wymyślonym świecie.
To w zasadzie przydatna cecha"
L.M., no właśnie nie wiem, czy jak pod koniec lutego skończył się urlop to czy mogę znów zniknąć, nawet jeśli chodzi o szpital... Musiałbym się zapytać w dziekanacie, ale jak o tym tylko pomyślę to mi się słabo robi
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2019-03-20, 22:22
Zastanawiam się... Jak to jest w szpitalu? Można odmówić przyjmowania jakiegoś leku, bo wyjątkowo się po nim tyje? W ogóle można czegoś odmówić? Na dziennym lekarz nie chciał we mnie wpychać leków, które powodują tycie, bo rozumiał, że przy mojej wadze to by było złe i rozumiał, że kwestia wagi też pogarsza moje samopoczucie. Ale jestem ciekawa, jak to wygląda na zamkniętym. W ogóle nie ma pewności, że lekarz mi oddział zaproponuje, uroiłam sobie, że na pewno tak. Ale chciałabym wiedzieć.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Mój lekarz i psychoterapeutka konsekwentnie nie odpowiadają na pytania jak wygląda szpital od wewnątrz... Kilka dni temu dostałam zdjęcie z wrocławskiego z wyrwaną spłuczką od toalety...akurat to chyba nie jest coś czym można sobie zrobić krzywdę, a zawsze można dotykowe zrobić jak w niektórych pociągach
A jakikolwiek szpital psychiatryczny w Polsce, który przywróci nadzieję w to, że z depresji można się wyleczyć, a nie ograbi z resztek godności? Jeszcze mam chwilę żeby wybrać szpital (pomijając przepełnienie), ale długo nie wytrzymam i w końcu pogotowie mnie zabierze do najbliższego... Psychoterapeutka pozwoliła mi wyjść wolną z ostatniej sesji, bo praktycznie 24/7 jestem pod opieką bliskich. Chcę się móc umyć i wysrać w godnych warunkach. Papier i inne środki czystości swoje chcę wziąć, ale kibla nie wezmę ze sobą...
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3496 Skąd: Polska
Wysłany: 2019-03-21, 14:30
Muff, są czasem oddziały psychiatryczne w szpitalach prywatnych, do których można się dostać na NFZ. Warunki o niebo lepsze. Nie odpowiem niestety na pytania, bo nie jestem w temacie, ale pamiętam, że kiedyś kogoś odwiedzałam w takim miejscu.
– Where did you go, psycho boy?
– I felt like destroying something beautiful.