Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2018-09-03, 14:04
Moja waga właśnie osiągnęła rekordowy wynik.
Już nie wiem jak się za to zabrać. Jedzenie sprawia, że na nowo siebie nienawidzę... Obiecuję sobie, że zacznę kontrolować jedzenie, potem przychodzi dół i napycham się z myślą, że gorzej i tak już się nie poczuję. A kilogramy dochodzą...
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-09-03, 17:24
Motyl, z doświadczenia (i różnych artykułów) wiem, że przy kompulsach ograniczanie jedzenia, diety eliminacyjne itp. przynoszą odwrotny skutek - napędzają napady. Próbowałaś dzienniczka?
Kod:
Jak się czujesz?
O czym myślisz?
Czy jesteś głodna? (skala 1-10, gdzie 1 to umieranie z głodu, a 10 to bolesne i chorobliwe przejedzenie)
Co myślisz o sobie i swoim ciele?
Jeśli nie jesteś głodna, czym możesz się zająć?
Czego teraz potrzebujesz?
Mi pozwala rozeznać się, kiedy, w jakich stanach emocjonalnych przychodzą napady i jakoś je kontrolować poprzez wyznaczanie zadań, co mogę zrobić w zamian. Nie niweluje to napadów w 100%, bo nad tym trzeba pracować, ale mi udało się kilka razy uniknąć napadu.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Wiek: 30 Dołączyła: 03 Sie 2012 Posty: 1733 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2018-09-04, 13:12
Żurawek napisał/a:
przy kompulsach ograniczanie jedzenia, diety eliminacyjne itp. przynoszą odwrotny skutek - napędzają napady
W zeszłym roku przez miesiąc trzymałam się jadłospisu ułożonego przez dietetyka i rzeczywiście - efekty były szybkie i zadziwiające. Nie wiem ja wtedy dałam radę. Teraz jednego dnia w całości nie jestem w stanie zrealizować.
Żurawek napisał/a:
Próbowałaś dzienniczka?
Próbowałam, ale już dość dawno. Od wczoraj zaczęłam na nowo. Dzięki za pytania pomocnicze, przydadzą się.
Jeżeli śmierć bliskich czegoś nas uczy, to przede wszystkim tego, że na świecie nie liczy się nic poza miłością.
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2018-10-04, 17:07
Mi dzienniczek niezbyt pomaga, chociaż postanowiłam sobie właśnie zrobić do niego jeszcze jedno podejście. Tak źle jak teraz nie było od paru lat, kiedy doprowadziłam się do sporej nadwagi. Nie przeżyję jak znów do tego dojdzie. Nie może tak się stać. Ale nie mogę powstrzymać się od jedzenia. To jest silniejsze ode mnie. Mój mózg nagle zagłusza swoją racjonalność i jest tylko jedna myśl: "zjedz to, musi być pyszne, tylko to sprawi że będzie lepiej". A nie jest. Jest tylko gorzej i gorzej.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Napady wróciły, utyłam już x kg, jestem sobą zawiedziona i nie mogę na siebie patrzeć.
<<< Dodano: 2018-12-24, 18:08 >>>
Święta święta i napad, eh.
Powodzenia wam. Jak sobie radzicie?
.
Ostatnio poszalałam z syfiastym jedzeniem. Coś nad czym pracowałam od lutego wróciło, czuję się jakbym straciła cały postęp.
Ostatnio zmieniony przez 2018-12-24, 18:49, w całości zmieniany 1 raz
Też na wigilii zaszalałam z jedzeniem., w tym złym znaczeniu. Były dokładki, za tłusto i za dużo. Czuję się teraz jak świnia.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-12-25, 09:27
Wczoraj o mało nie straciłam kontroli. Trzymam się tego, co mogę jeść i to nie.tylko ze względu na to, że chcę schudnąć tylko i przez zdrowie. I to wszechobecne żarcie i ciasta mnie łamały. Ale dałam radę, nie zjadłam kompulsywnie. Choć byłam blisko.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2019-01-01, 21:36
Żurawek napisał/a:
Motyl, z doświadczenia (i różnych artykułów) wiem, że przy kompulsach ograniczanie jedzenia, diety eliminacyjne itp. przynoszą odwrotny skutek - napędzają napady. Próbowałaś dzienniczka?
Kod:
Jak się czujesz?
O czym myślisz?
Czy jesteś głodna? (skala 1-10, gdzie 1 to umieranie z głodu, a 10 to bolesne i chorobliwe przejedzenie)
Co myślisz o sobie i swoim ciele?
Jeśli nie jesteś głodna, czym możesz się zająć?
Czego teraz potrzebujesz?
Mi pozwala rozeznać się, kiedy, w jakich stanach emocjonalnych przychodzą napady i jakoś je kontrolować poprzez wyznaczanie zadań, co mogę zrobić w zamian. Nie niweluje to napadów w 100%, bo nad tym trzeba pracować, ale mi udało się kilka razy uniknąć napadu.
O co chodzi z tym dzienniczkiem?
Ostatnio trochę poleciałam po bandzie, a było całkiem dobrze. Może ktoś wytłumaczyć co nie co?
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2019-01-02, 11:07
Jednobarwna, po pierwsze, jak czułam, że nadchodzi napad, to brałam dzienniczek i zaczynałam wypełniać rubryki - odpowiadać na pytania. Trochę to zajmuje głowę, trochę pozwala się skupić na tym, co naprawdę czujesz. No i zawsze to lekkie odwleczenie samego napadu. Czasem pomaga, jak sobie wyznaczysz to, co możesz zrobić w zamian i faktycznie spróbujesz. Czasem wystarczy, że sobie uświadomisz, co naprawdę czujesz i wiesz, co z tym zrobić, albo chociaż wiesz, skąd się wziął napad. Pytania możesz sobie ustalać dowolnie.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Wiek: 18 Dołączył: 02 Mar 2019 Posty: 195 Skąd: łódzkie
Wysłany: 2019-03-02, 22:07
Tak właściwie o tym zaburzeniu dowiedziałam się dopiero jakiś... Tydzień temu przeszukując wattpada. Od zawsze jadłam dużo, za dużo. Rodzina karciła mnie za to, że czasem przy stole biorę ten jeden kawałek ciasta więcej, potem czułam głód przez całe dalsze spotkanie rodzinne, aby następnie potem wepchać w siebie ogromną ilość jedzenia, w tajemnicy przed innymi. To był taki mój mały sekret, o którym nikt miał się nie dowiedzieć i owszem, do dziś nikt nie wie. Dotychczas myślałam, że to jakieś uzależnienie od słodyczy, niepohamowana chęć cukru, jednak kiedy oprócz słodyczy zaczęły wchodzić inne rzeczy, takie jak mięso czy fast foody, nie wiedziałam o co z tym chodzi. W grudniu miałam wizytę u neurologa i dał mi skierowanie do psychologa z racji iż po kilkunastu minutach rozmowy stwierdzić, iż mam jakieś tam zaburzenia emocjonalne (?? Nadal nie wiem po czym to wywnioskował). Termin miałam mieć na luty, jednak psycholog do którego miałam iść zachorował i kiedy skończy mu się chorobowe to mam z nim spotkanie. Początkowo miała to być wizyta kontrolna, aby zobaczyć, czy wszystko jest okej i czy potrzeba dalszych konsultacji. Z jednej strony mam ochotę wspomnieć o tym obżarstwie, jednak z drugiej okropnie się tego wstydzę. Wstydzę się samej siebie, swojego łaknienia więcej i więcej. Dodatkowo nie chcę zadręczać rodziców, a zwłaszcza mamy. Jeśli moje przypuszczenia okażą się słuszne, na pewno będzie to wymagało sporo pracy, pieniędzy i stresu, a wiem, jak jest jej ciężko jeździć ze mną po szpitalach i lekarzach. Ja już naprawdę nie wiem co mam robić...
Like a streetlight
In the middle of the lonely night, I still just look bright
In the middle of the lonely night, I try my best to smile
o to ja się włączę do tematu... bo jestem już totalnie bezsilna, kompletnie nie wiem co mam robić. coraz częstsze napady zaczęły się u mnie w w czerwcu 2018, kiedy to mój ogromny strach przed przytyciem przeplatał się z uczuciem pustki. z czasem pustka i wszystkie negatywne emocje stały się silniejsze i już praktycznie nie czułam tych pozytywnych, jedynym sposobem na oderwanie się od tego był właśnie jedzenie i samookaleczanie... pochłaniałam chore ilości jedzenia, tyłam coraz bardziej, nienawidziłam siebie coraz bardziej, próbowałam się głodzić pomiędzy tymi napadami żeby nie przytyć ale z czasem nie miałam już na to siły. w końcu skończyłam na antydepresantach, starałam się jeść normalnie i udawało mi się... do czasu. może teraz nie mam już takich napadów na 6-7 tys kcal jak kiedyś, ale ostatnio znowu zaczynam jeść po 3 tys kcal dziennie, a to nie jest normalna ilość jak na mnie. nie wiem co mam już robić. jeszcze wspomnę że często mam tak że jak czegoś nie zjem to nie mam siły kompletnie na nic (a wcale się nie głodzę), no i kiedy w końcu zjem nabieram znowu nastawienia pt "mam to wszystko w dupie, najwyżej jutro się zagłodzę" i oczywiście nic z tego nie wychodzi...
Dzisiaj przegrałam: zeżarłam dwie czekolady i kilka kawałków placków
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.