Wiek: 29 Dołączyła: 04 Kwi 2011 Posty: 3178 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-07-19, 22:29
Edisni, znaczy wiesz, tak sobie myślę, że obiektywnie rzecz biorąc to czystek nie jest smaczny. Jest gorzki, szczególnie przy pierwszym zalaniu suszu. Ale jak ktoś się wkręci to zaczyna smakować.
Chociaż mocna czarna herbata też jest gorzka, a ludzie ją lubią, czego nie rozumiem.
Smutne jest piękne, ale na szczęście
Nie wszystko piękne smutne jest.
Właśnie piję czystek. Ładnie pachnie, pierwszy łyk: "o, całkiem dobre", a kolejne: "Yyy, jednak czuć, że gorzkie, mimo wsypania dwóch łyżeczek cukru" . Wypiłam naraz i po herbacie.
Ale nie jest to znowu tak okropne w smaku, w każdym razie spodziewałam się czegoś gorszego.
Dołączam do wielbicieli herbat i naparów. Dzień bez herbaty, dniem straconym.
Piję prawie każdą. Białe, zielone, czerwone, czarne, owocowe, aromatyzowane, ziołowe, rooibos - zależy od nastroju.
Niestety nie zawsze przyrządzam prawidłowo. Nie sprawdzam dokładnie temperatury wody i parze o wiele dłużne niż zalecane (z wyjątkiem czarnej, tu krócej). No i wielokrotnie gotuję tą samą wodę... Ale chyba takie grzeszki są wybaczane w codziennych europejskich sytuacjach.
Wiek: 28 Dołączyła: 19 Sie 2017 Posty: 968 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-09-01, 16:45
Najbardziej lubię białą herbatę z malinami. I jeszcze czarną karmelkową. Polecam.
Za każdym razem, gdy wracam do Wrocławia, najbardziej ubolewam nad tym, że nie ma tam mojego ukochanego sklepu z herbatami. Marzę o pudełku z kilkunastoma przegródkami, w którym mogłabym trzymać wszystkie rodzaje herbaty (w listkach, oczywiście). No dobra, może nie wszystkie rodzaje, ale te, które lubię... Niestety, standardy akademika nie pozwalają mi na realizację takich głupich marzeń.
Kiedy przyszłość przestała być obietnicą i stała się
zagrożeniem?
Uwielbiam herbaty i mam ich ogrom. Szkoda mi tylko, że nie mam na tyle czasu i znajomych, by odprawiać cały ceremoniał z nimi związany. Zawsze wtedy robię za mistrza ceremonii i to jest naprawdę fajne.
Moją ulubioną herbatą jest czerwona (a najbardziej varadero). Problem jednak jest z nią taki, że strasznie rozleniwia i człowiek staje się strasznie... miziasty. A jak nie ma z kim się potulać i pogłaskać, może trochę zjechać humor. A jak już się jest w dole, to trzymać się z daleka. Za każdym razem kończyło się to źle.
"Człowiek w ogóle tak potrafi: zastąpić realne iluzją. I żyć w całkowicie wymyślonym świecie.
To w zasadzie przydatna cecha"
Dzisiaj odebrałam wielką paczkę zamówionych herbat. Mieli w Basilur promocje więc się obkupiłam (dopiero później zaczęłam myśleć nad tym, gdzie ja się z tymi herbatami pomieszczę).
Ale do rzeczy. Czaiłam się długo na Mango&Pinapple - cejlońska z ananasem, mango, skórką pomarańczową i bławatkiem, mam nadzieję, że spełni moje oczekiwania. Zamówiłam też taką, która ostatnio skradła moje serce: Raspberry&Rosehip - cejlońska z suszoną maliną, papają, owocami dzikiej róży oraz kwiatami nagietka i bławatka. Do tego mam też herbatę "ślubną" z pozytywką oraz kilka innych, które zamierzam przetestować (mieszanki, saszetkowe i sypane). Gratis dostałam moje dwie ulubione herbaty: Magic Nights - czarna cejlońska z dodatkiem kwiatów bławatka, niebieskiej malwy, owoców żurawiny oraz nutą truskawki, ananasa, moreli i papai, i drugą ulubioną: Frosty Afternoon - czarna cejlońska z nutą marakui i pomarańczy .
W każdym razie mam co pić . Teraz tylko szafkę powinnam kupić...
Raven, nie jestem fanką tetleya Ja mam zapas Earl Grey Imperial z herbaciarni ) I pije fusowatą
Kiedy jest tak bardzo, bardzo źle, to musisz przesunąć sobie horyzont. Nie możesz myśleć tylko o tym, że następnego dnia trzeba wstać i ćwiczyć[...] Musisz spojrzeć na tyle daleko,by odzyskanie sprawności było tylko nic nieznaczącym etapem, bo prawdziwy cel leży znacznie dalej.
Ja mam herbatę jaśminową z Rosji, którą moja babcia przywiozła od koleżanki, ususzony w domu jaśmin z dodatkiem czarnej herbaty, traktuję ją jak złoto i piję tylko od czasu do czasu, ale i tak znika i za jeszcze trochę trzeba będzie się z nią rozstać...
Ostatnio zmieniony przez Mustela Nivalis 2018-10-11, 17:13, w całości zmieniany 1 raz
W końcu spróbowałam czystkowego naparu.
Miałam pewne obawy, nasłuchałam się, że ten cały czystek taki paskudny i gorzki, obejrzałam parę osób w rodzinie, które krzywiły się jakby im truciznę pić kazano... a okazało się to całkiem smaczne. Ba, dużo smaczniejsze niż pokrzywa, skrzyp czy szałwia (której przełknąć nie mogę, bleh).
Wiek: 25 Dołączyła: 13 Lip 2014 Posty: 1923 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-11-12, 22:34
Mustela Nivalis, czy napar z czystku różni się mocno smakiem od zwykłego czystku w torebce? Bo taki z torebek to piję rekreacyjnie, po prostu mi smakuje Domyślam się, że to mocniejszy smak?
Arche, nie mam wprawdzie porównania do tego z torebki, nigdy takiego nie próbowałam, ale tak bym obstawiała właśnie. Ogólnie te wszystkie nietorebkowe herbaty, które sobie parzę, mają więcej smaku w porównaniu do torebkowych odpowiedników, a ja sama sypię szczodrze, nie lubię delikatnych popłuczyn.
Wiek: 25 Dołączyła: 13 Lip 2014 Posty: 1923 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-11-12, 22:46
Mustela Nivalis, to w takim razie muszę spróbować. Torebkową kupiłam kiedyś, z ciekawości i teraz sobie popijam czasem.
Sypane długo kupowałam w przeróżnych smakach, ale w końcu ktoś mi to gdzieś przełożył albo o zgrozo- mama przesypała WSZYSTKO do jednego słoika- pu erh, zielone, białe, czarne. Piernikowe, truskawkowe- no wszystko I przestałam tak namiętnie kupować te na wagę w sklepach z herbatami. Ale chyba muszę znów zacząc Bo ten smak jest faktycznie- zupełnie inny. I taką herbatę też (przynajmniej ja) traktuje się bardziej profesjonalnie- realnie mierzę temperaturę wody i czas parzenia, a torebkowaną to zalewam wrzątkiem i wypijam póki ciepła
Sypane długo kupowałam w przeróżnych smakach, ale w końcu ktoś mi to gdzieś przełożył albo o zgrozo- mama przesypała WSZYSTKO do jednego słoika- pu erh, zielone, białe, czarne. Piernikowe, truskawkowe- no wszystko
Matkobosko!
A właśnie, jak tam z wyborem herbatek było na emigracji? Ja tutaj strasznie psioczę na słaby wybór, w Szwecji był deczko lepszy, a jaki los hebraciarza czeka na islandzkiej ziemi?