Naprawdę się zastanawiam, czy ja potrafię żyć. Czy dam radę. Jestem młody, a z wiekiem będzie coraz trudniej. Dlaczego tu jestem? Dlaczego taki słaby organizm jeszcze się oparł selekcji naturalnej. Nie mam siły żyć.
jej słodko - gorzkie uderzenie przyprawia mnie o młodości.
Napiszę list otwarty do prezesa drogi mlecznej
czy może widział się z tym co obiecał nam życie wieczne.
Zarząd nic o tym nie wie, rada nadzorcza milczy
to skąd prosty człowiek ma wiedzieć czy może na końcu na coś liczyć
Jest mi źle. I jeszcze bardziej źle, kiedy dociera do mnie, że jest źle. Bliżej śmierci byłam tylko raz. Idę nie wiem dokąd. Nie wiem po co. Żeby tylko znaleźć taką drogę, która prowadzi do nikąd. Prawa, lewa, prawa, lewa, prawa, lewa, lewa, lewa.
Czuję sie winna gdy myślę, że mogłabym czuć się lepiej dzięki lekom. Czucie się dobrze to chyba nic złego, prawda?
No i nie wyszło mi z jedzeniem (znowu). Na szczeście jutro jest wolne i nikt nie będzie mnie widzieć.
<<< Dodano: 2018-11-17, 20:53 >>>
Przestaję wierzyć w to że uda mi się zacząć ''dorosłe'' życie. Boję się, że nie dam rady z pieniędzmi, ciągle ich nie mam, ciągle się zadreczam. No i nienawidzę swojego cielska, nic nowego. Ostatnio nie idzie mi z ''ćwiczeniami''. Poza tym jestem zwykłym pojemnikiem an czynności, nikogo nie zatrzymam przy sobie, nikt nie będzie o mnie walczył, jestem zbyt nudna. Nikt nie lubi ludzi bez osobowości/ Nie umiem nawiązać i utrzymać znajomości. Głupia paplanina
Myśli nadal tańczą w głowie ale już ich tak nie odczuwam, dobre i tyle. Wiem, że niedługo znowu sięgnę po coś ostrego gdy myśli uderzą za bardzo. Dużo mi brakuje żeby coś znaczyć, nie nadrobię tego.
Chce mi się pić, zniszczyłam ponad tydzień bez tegp, w tym tygodniu zrobię to znowu, nie mogę się doczekać, żałosne.
Ostatnio zmieniony przez 2018-11-17, 21:00, w całości zmieniany 1 raz
jest fatalnie, jest okrutnie.. te pieprzone wahania nastroju mnie zabiją, potrzebuję odpoczynku..
Napiszę list otwarty do prezesa drogi mlecznej
czy może widział się z tym co obiecał nam życie wieczne.
Zarząd nic o tym nie wie, rada nadzorcza milczy
to skąd prosty człowiek ma wiedzieć czy może na końcu na coś liczyć
Jestem strasznie zmęczony, z chęcią poszedłbym na l4, chociaż dlatego, aby się wyspać, ale wiem że jak nie wyjdę do pracy, to się z domu nie ruszę i będzie jeszcze gorzej
I am happy, I'm all smiles. Just the grieving in my style. Just a problem I enjoyed. No more crying I'm
a boy.
Chyba zaczynam mieć (albo już mam problem z alkoholem). Czuję, że już przegrałam i będzie tylko gorzej, boję się zostać sama ale skończyłam kolejną znajomość mimo, że rozmawiało nam się dobrze i normalnie. Jestem okropna.
Ostatnio mam też zastój w ''ćwiczeniach'', brakuje mi motywacji i chęci. ;_;
Czuję się strasznie sztuczna, chciałabym być bardziej konkretna, stała, co osoba to inny charakter/zachowanie. Nie wiem przy kim jestem sobą.
Kryzys na wesoło to jest najgorsze co może się dziać. Niby biegam po domu i śpiewam, krzyczę i tańczę, gadam do siebie, a jednocześnie w środku już jestem dawno martwa i czuję tą zgniliznę każdym atomem mojego ciała. Wmawiam sobie różne rzeczy, już jestem tym taka zmęczona...
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2018-11-28, 16:14
Wszystko staje się coraz bardziej obojętne, nie mam już siły, jeszcze w tym wszystkim dobija mnie przeszłość i wszystko, co mogło się potoczyć inaczej. Chciałabym tylko spać bez żadnej przerwy, a nie mogę. Jak zawalę pracę i studia to będę już całkowicie bezużyteczna. Problem w tym, że już zawalam. Powoli, ale wszystko idzie w dół, całe moje życie.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Kiedyś uważałem że nadzieja pomaga, ale tak nie jest, zupełny brak nadziei jest lepszy, chociaż nie pozostawia żadnych złudzeń, świadomość że jest źle i lepiej nie będzie pozwala wegetować, z dnia na dzień.
Tyle wysiłku kosztowało mnie wypędzenie resztek nadziei, a ona wróciła, a ja ją wpuściłem, przez to znowu cierpię.
I am happy, I'm all smiles. Just the grieving in my style. Just a problem I enjoyed. No more crying I'm
a boy.
Nie lubię się nagle orientować, że właściwie moje życie nie ma najmniejszego sensu, oj nie lubię... Jak zwykle po okresie względnego ogarnięcia jedna myśl i znowu leżę. To nawet nie jest smutek, bardziej jestem jakaś taka niespokojna w swoim spokoju. Jestem w bardzo dziwnym miejscu w moim umyśle. Zbliża się coś, niedługo się dowiem co.