Borelioza, choroba która rozwijała się u mnie przez lata w niewiedzy. Dopiero jakieś 10 lat temu nastąpiło ujawnienia objawów które trwają do dnia dzisiejszego i nadal się pogłębiają.
Cytat:
Jaki był cel aktu autoagresji?
Nie było u mnie aktu autoagresji.
Cytat:
Czy udało się go zrealizować?
Nie bo nie miałem takich myśli.
Cytat:
Co czułaś/eś gdy już przegrałeś/aś?
Wizję cierpienia dalszego, bez szans na poprawę, bez szans na normalne i w miarę poukładane życie. Czyli smutek, przygnebienie, brak celu życia.
Jedną sprawę, dość ważną nie doprowadziłam do końca.
Cytat:
Jaki był cel aktu autoagresji?
Ukaranie siebie.
Cytat:
Czy udało się go zrealizować?
Chyba tak, choć to i tak za mało.
Cytat:
Co czułaś/eś gdy już przegrałeś/aś?
Zmęczenie, wypalenia, pustkę
Cytat:
Co dalej?
Co dalej, nic dobrego. Bo to (wszystko) nie może skończyć się dobrze
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Wiek: 24 Dołączyła: 07 Maj 2018 Posty: 7 Skąd: lubelskie
Wysłany: 2018-05-10, 22:15
Cytat:
Co sprawiło, że przegraliście?
Zazdrość, zakończenie 4 letniego dobrze zapowiadającego się związku przez własną głupotę i psychikę. Moje niekontrolowane napady zazdrości zmusiły nas do zakończenia tego co było między nami.
Cytat:
Jaki był cel aktu autoagresji?
Wywołanie współczucia, zamartwiania się, złości u byłego partnera. Nie wiem skąd przyszło mi to do głowy. Wiem, że to nie mądre i nie dorosłe zachowanie.
Cytat:
Czy udało się go zrealizować?
Tak, pocięłam się. W napadzie szału nie potrafiłam się opanować. Myślałam tylko o tym by zatrzymać przy sobie osobę, którą kochałam i kocham dalej.
Cytat:
Co czułaś/eś gdy już przegrałeś/aś?
Bezsilność, samotność mimo jego obecności jako przyjaciel. Po prostu pustka.
Cytat:
Co dalej?
Sama zadaje sobie codziennie to pytanie i do tej pory nie mogę znaleźć na nie odpowiedzi. Może jednak w głębi duszy wierzę, że jeszcze coś się zmieni. Ale to raczej nie to. To raczej ta nicość w serduszku.
Wiek: 28 Dołączyła: 19 Sie 2017 Posty: 968 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-05-21, 18:52
Co sprawiło, że przegraliście?
Poczucie utraty kontroli nad sytuacją. Przejmowanie się rzeczami, na które nie mam wpływu. Złość na siebie, nienawiść do swojego ciała i umysłu.
Jaki był cel aktu autoagresji?
Alternatywa samobójstwa.
Czy udało się go zrealizować?
Nie zabiłam się, więc raczej tak.
Co czułaś/eś gdy już przegrałeś/aś?
Satysfakcję, smutek, złość. I gdzieś z tyłu głowy: co tak płytko?!
Co dalej?
Nic. Nadal muszę codziennie patrzeć na siebie w lustrze, pracować i udawać, że jeszcze żyję. Od piątku zaczynam terapię, więc jest jeszcze cień szansy. Z drugiej strony, myślę, że terapia będzie kolejnym usprawiedliwieniem dla autoagresji.
Kiedy przyszłość przestała być obietnicą i stała się
zagrożeniem?
Sporo tego. Zamknąłbym to wszystko w takiej puli nagromadzonego napięcia, złości na samego siebie. Znalazło się w niej mniej więcej to:
-zapominalstwo i zażywanie leków w nieodpowiedniej formie
-lęk przed tym, że zostanie wyrządzona mi fizycznie krzywda
-nieudana próba nawiązania kontaktu
-poczucie bycia poza światem na grupie terapeutycznej(odrealnienie?)
-atak paniki będący skutkiem powyższych
-rozmowa z terapeutką na temat bardzo dla nie komfortowy(tabu)
-poczucie bycia chorym związane z powyższym
-złośliwe zaczepki w moim kierunku
-poczucie winy za wyładowanie swojej złości
-dzisiejszy rozbudowany sen alkoholowy
-myśli samobójcze
użytkownik napisał/a:
Jaki był cel aktu autoagresji?
Próba uregulowania sobie tego napięcia, odzyskania kontroli nad tym co dzieje się wewnątrz mnie.
użytkownik napisał/a:
Czy udało się go zrealizować?
Tak, jak najbardziej.
użytkownik napisał/a:
Co czułaś/eś gdy już przegrałeś/aś?
Wcale nie czuję, że przegrałem.
użytkownik napisał/a:
Co dalej?
Sam nie wiem. Pierwsze co przyszło mi na myśl po dokonaniu tego aktu to to, że chyba powinienem tą autoagresję stosować częściej. Okazała się dzisiaj świetnym środkiem zaradczym i poczułem się dzięki niej naprawdę stabilny emocjonalnie. Wiem że to straszna iluzja i zanim zacznę stosować zaprzeczenie muszę cofnąć się do wcześniejszych myśli w których uświadomiłem sobie, że jestem na dobrej drodze do uzależnienia się od autoagresji. Myślę, że jestem w stanie to ogarnąć. Gorzej z takim co dalej w formie planu na dzisiaj i na dni najbliższe, w tym akurat czuję się bardzo zagubiony, bo wiem że za chwilę ta cała euforia ze mnie zejdzie i znowu zacznę panikować. Zobaczymy.
Nieustające napięcie, ciągłe myśli o autoagresji, samobójstwie. Może też ciągła walka ze wszystkim i ze sobą.
Cytat:
Jaki był cel aktu autoagresji?
Znalezienie ukojenia, uspokojenie się, ulżenie sobie.
Cytat:
Czy udało się go zrealizować?
Raczej tak: trochę ciszej w głowie, udało mi się zasnąć.
Cytat:
Co czułaś/eś gdy już przegrałeś/aś?
Euforię, poczucie że mam znów kontrolę, że odzyskałam część mnie którą wypierałam (wiem, straszna bujda...), ale też w pewnym momencie myślałam że zaraz zejdę na zawał.
Cytat:
Co dalej?
Wymarzony tatuaż znów odsunie się w czasie. Pewnie będę panikować że znów trzeba chować ręce, a przecież praktyki już niedługo i potrzebuję rąk. Czuję się jak straszny przegryw, nawet jeśli teraz to jeszcze nie do końca do mnie dociera. Bo wiadomo, ulga jest chwilowa, a potem całe zło świata przygniata ponownie ze zdwojoną siłą. Jestem czubkiem z własnej winy.