Kiedyś ostro "waliłem" kawę. W okresie nastoletnim sporo czasu spędzałem w wirtualnym świecie gier komputerowych i potrafiłem w ciągu dnia wdusić ich nawet siedem. Co zabawne - to ile razy zamieszałem kawę zależało od aktualnego poziomu mojej postaci. Teraz już rzadko piję. Związku z problemami ze zdrowiem(nerwy, wątroba, tarczyca i jelita) postanowiłem przestać ją sączyć. Trwa to chyba od dwóch miesięcy, a popijam tylko czasami jak najdzie mnie jakaś większa ochota. Ogółem to poranna herbatka potrafi człowiekowi dostarczyć równych przyjemności co kawa.
Wiek: 32 Dołączyła: 05 Maj 2016 Posty: 190 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2016-05-08, 15:20
Oj, tak jak Wy uwielbiam kawę. Kiedyś piłam ją litrami, teraz ograniczam się do 4-5 dziennie. Najgorszy był dla mnie okres ciąży, kiedy miałam bardzo wysokie ciśnienie i nie wolno mi było pić kawki. Pierwsze co robię rano to wstawiam wodę na kawę, dopiero potem wc itp.
"- Ludzie mają zbyt mało czasu, aby cokolwiek poznać. Kupują w sklepach rzeczy gotowe. A ponieważ nie ma magazynów z przyjaciółmi, więc ludzie nie mają przyjaciół. Jeśli chcesz mieć przyjaciela, oswój mnie!"
Piję dwie kawy dziennie choć nienawidzę ich smaku. I właściwie nie wiem po co je piję. To taki codzienny rytuał. Po prostu tak być musi. Taki schemat dnia. A ze schematów ciężko wyjść.
Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...
/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
Były takie momenty, że piłem po 5, albo 6 filiżanek dziennie. Tyle, że za każdym razem, to był prawdziwy szatan z czterech łyżeczek bez mleka i cukru, bo dodatki przecież wypaczają smak. Udało mi się to ograniczyć do 1-3 w ciągu dnia. W tygodniu zazwyczaj tylko jedna rano, a weekendy więcej. O dziwo czasem czuję się lepiej bez takich dużych ilości.
Pobyt w szpitalu nauczył mnie między innymi jak wielkim zagrożeniem jest dla mnie picie kawy. Wystarczy wypić mi kubek o nieodpowiedniej porze i już puszczają mi szwy, czuje się strasznie nakręcony, podirytowany. Próbuję to cholerstwo ograniczyć. W założeniu jest to kawa rano i popołudniu, wieczorem ewentualnie rozpuszczalna. Staram się, ale tak często grzeszę. Ciężko zerwać mi z tym uzależnieniem.
Macie jakiś pomysł, czym kawusie można zastąpić? Chodzi mi głównie o dodanie sobie energii.
Wiek: 32 Dołączył: 17 Maj 2018 Posty: 25 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2018-05-23, 11:03
Substytutem kawy może być Yerba Mate. Ale to trzeba lubić.
Ja jestem wierny kawusi. Piję ze 4 dziennie, każdy rodzaj. Czy rozpuszczalna, czy parzona czy z ekspresu. Uzależniony na maxa.
Find the place inside where there's joy, and the joy will burn out the pain.
Wiek: 28 Dołączyła: 19 Sie 2017 Posty: 968 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-05-27, 13:35
Moje uzależnienie od kawy umarło w momencie, gdy zauważyłam, że większość moich problemów żołądkowo-jelitowych bierze się od picia czarnej palonej. Nie wiedziałam, co zrobić z tym faktem. Kupiłam kilogram kawy zielonej, która ma taką samą ilość kofeiny jak kawa czarna, ale nie rozwala tak układu pokarmowego. Niestety, ma to kilka wad - kawa zielona pachnie jak bób z trawą, smakuje zieloną herbatą (z bobem ) i nie jest taka dobra, jak kawa czarna. Cóż, piję ten cudaczny twór od miesiąca i kawa czarna przestaje mi smakować. Uzależniłam się od śmierdzącej bobem kawy zielonej. Staczam się.
Kiedy przyszłość przestała być obietnicą i stała się
zagrożeniem?
Wiek: 28 Dołączyła: 19 Sie 2017 Posty: 968 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-05-27, 13:52
użytkownik, najtaniej tutaj: https://biogo.pl/pl/p/Kawa-zielona-mielona-Brazylia-Santos-1kg-Intenson/20201
Nie umiem wstawiać linków, ale no. Ogólnie w sklepach ze zdrowym żarciem, w dużych hipermarketach, przez internet. Tylko... Poważnie. Ta kawa śmierdzi bobem, smakuje bobem i jest zielona. A fusy wyglądają jak ziarniste smarki śmiertelnie chorego człowieka.
Kiedy przyszłość przestała być obietnicą i stała się
zagrożeniem?
Wiek: 27 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 5179 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-05-27, 14:12
Milijon, niezłe porównanie. Ja raz próbowałam zielonej. I była ochydna. Obecnie piję jakiś czarny syf ze sklepu, ale planuję zakupić jakąś pyszną z palarni. Wkurza mnie, że te sklepowe są tak drobno mielone, że nie da rady ich sensownie we french pressie zaparzyć, a właśnie w tym głównie parzę.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
Milijon, po tym opisie sądzę, że na pewno się z tą kawą zaprzyjaźnię, w końcu moje samopoczucie pachnie i wygląda niemalże identycznie. Dzięki, na pewno sprawdzę, muszę również coś na moje problemy jelitowo-żołądkowe podziałać.
Wiek: 28 Dołączyła: 23 Gru 2016 Posty: 3490 Skąd: Polska
Wysłany: 2018-08-28, 22:00
Zawsze mówiłam, że uzależniona od kofeiny jestem tylko fizycznie, a piję głównie dla celów towarzyskich. Parę dni na detoksie i mogę żyć bez, no nie? Odstawiałam parę razy na miesiąc czy dwa w wieku nastoletnim – ale teraz mam duże opory. Kofeina działa fajnie i pobudzająco tylko, jak się ją przyjmuje doraźnie, a nie codziennie, tak to raczej powoduje senność. Przydałoby się przejść w tryb „doraźności“ przed rokiem akademickim, ale nie potrafię sobie odmówić tych dwóch kaw dziennie. Pilnuję chociaż, żeby nie iść w górę z dawką. Za bardzo skojarzyłam sobie kawę z relaksem, ulgą, przerwą od pracy, miłym wyjściem na miasto. Już chyba nawet nie chcę próbować odstawić. Na ten nałóg mnie na razie stać.
– Where did you go, psycho boy?
– I felt like destroying something beautiful.