Wydaje mi się że też mam problemy z odżywianiem z tym że u mnie to przechodzi w różne fazy nieraz się obżeram że aż mnie brzuch boli, mam mdłości, trwa to kilka dni, potem w miarę normalniej jem, ale zdarzyło mi się popadać w stany kiedy mogłam prawie nic nie jeść w tak małych ilościach że szybko schudłam. W szpitalu pare lat temu stwiedzono bulimie, ale tak jak mowie u mnie roznie ztym jest wiec sama nie wiem do jakiej grupy pasuje
Wiek: 34 Dołączyła: 18 Gru 2009 Posty: 10440 Skąd: świat
Wysłany: 2018-03-16, 15:07
Smutna mia, całe zaburzenia odżywiania polegają na tym, że problemy "przykrywamy" problemami z jedzeniem.
Jest też coś takiego jak anoreksja bulimiczna, słyszałaś o tym? To połączenie anoreksji i bulimii w ten sposób, że odchudzając się, czasem masz napad obżarstwa, który zwracasz.
Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
Ja ostatnie miesiące obiadam się wszystkim podchodzę 8 lub 9 raz do diety i padam,niby jestem chłopakiem i nie powiniem płakać ale jak poddaje się to jakbym pokazywał sobie że jestem beznadziejny,już nwm jak podjeść do tego by zrzucić wagę a muszę bo szykuje się do chemioterapii
ehhh widocznie czas się poddać
,,Gorąca woda przelana do wielkiej kadzi,stygnie bardzo wolno.
Ale wystarczy porozlewać ją do mniejszych naczyń,
A wychłodzi się błyskawicznie.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-04-20, 10:15
Konrad96, do chemioterapii? dlaczego? Co Ci jest?
Najlepiej obliczyć swoje zapotrzebowanie kaloryczne i makroskladniki, włączyć ruch i powoli powinno spadać. Tylko jeść zdrowo.
Wiek: 22 Dołączyła: 13 Sie 2016 Posty: 403 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2018-10-30, 22:04
Coraz częściej zagryzam smutek słodyczami...
<<< Dodano: 2019-04-08, 23:54 >>>
A teraz nie tylko smutek. Wszystko u mnie jest polane czekoladą, karmelem i lukrem. Jak się denerwuję, jak mi smutno, jak samotność dokucza, gdy coś nieprzyjemnego się stanie. Jak mi jest dobrze, wtedy też sięgam po słodkości. Ale nie w takiej ilości, zwykle.
Drożdżówki, ciasteczka, wafelki, mleko skondensowane. Czasem inne rzeczy, ale nie tak często. Bez tego bym nie mogła żyć.
Nie wiem czy będę chcieć zmiany. Nic nie zastąpi smaku słodkich bułeczek. Zdrowa dieta i wyrzeczenia? Nie, to nie dla mnie.
Wiek: 33 Dołączyła: 20 Mar 2019 Posty: 2062 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2019-04-10, 10:19
Jakiś czas temu schudłam 26kg. Po dwóch latach wróciło z tego około 15kg. Nie mam sił na walkę z kg przez wszystko, co dzieje się w moim życiu, chociaż mam świadomość, że czułabym się zdecydowanie lepiej, gdybym zrzuciła ich trochę. Psychicznie czułabym się też lepiej, nie tylko fizycznie. Bo już to przecież przerabialam...
Za głośno? Co jest za głośne? Tylko cisza. Cisza, w której się człowiek rozpada jak w próżni.
A teraz nie tylko smutek. Wszystko u mnie jest polane czekoladą, karmelem i lukrem. Jak się denerwuję, jak mi smutno, jak samotność dokucza, gdy coś nieprzyjemnego się stanie. Jak mi jest dobrze, wtedy też sięgam po słodkości. Ale nie w takiej ilości, zwykle.
Drożdżówki, ciasteczka, wafelki, mleko skondensowane. Czasem inne rzeczy, ale nie tak często. Bez tego bym nie mogła żyć.
Nie wiem czy będę chcieć zmiany. Nic nie zastąpi smaku słodkich bułeczek. Zdrowa dieta i wyrzeczenia? Nie, to nie dla mnie.
Rozumiem takie myslenie bardzo dobrze. Przyczyn tego myslenia moze byc wiele ale na pewno nie, to ze naprawde nie ma nic w zyciu lepszego od jedzenia. Po prostu tu schemat, ktorego sie nauczylismy kiedys i on powraca.
Ciągle mam z tym problem... czuję się źle? Nie wyjdzie mi w szkole? Jestem wściekła na siebie? Wydaj 5 dych na śmieciowe żarcie i zezryj wszystko na raz; to moja logika. A potem jest ryk że i nie umiem jeść normalnie, i mój portfel cierpi, a ja nie mogę kupować rzeczy które sprawiają, że jestem szczęśliwsza na dłużej.
Zajadam swoje problemy... nie radzę sobie... taki błędny krąg: obżeram się, mam wyrzuty sumienia i co robię, jeszcze więcej jem. A potem głodówka...
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.