I do mnie pasuje ten temat. Nie jem, kiedy jest mi źle. Nie dlatego, że nie czuję głodu, po prostu wolę nie jeść. Przy moim wahaniu nastrojów wygląda to tak, że kilka (czasem nawet kilkanaście) dni nie jem wcale albo bardzo mało, a potem obżeram się byle czym.
Ja zawsze kiedy czuję głód staram się go zapić wodą albo zieloną herbatą. I tak do momentu, w którym nie mam siły podnieść się z łóżka albo zaczyna robić mi się słabo. Jedynym posiłkiem, który zawsze w siebie wmuszam, niezależnie od tego czy jestem głodna, czy nie, jest śniadanie. Takie zabezpieczenie, żebym nie zemdlała w szkole.
Ja czasami mogę cały dzień przeżyć na jednej bułce i skubnięciem czegoś w trakcie dnia. W domu jem obiad, a tutaj mówię sobie, ze zjem później i wychodzi, że czasami nie jem.
CAnn napisał/a:
Powinnam jeść, bo też niedowagę mam
A niby takie to proste
Nie wiem jak ty. Mało ludziom wierzę
Mam wrażenie, że się gubią, kiedy mówią szczerze
Czuję, czuję, że pulsują moje bzduromierze.
Wiek: 30 Dołączyła: 13 Mar 2014 Posty: 210 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2014-03-15, 19:21
lekkapatologia napisał/a:
CAnn napisał/a:
Powinnam jeść, bo też niedowagę mam
A niby takie to proste
Masz na myśli, że przytycie proste? Wiem, że nie. We wrześniu, czy w październiku ważyłam 60 kg. Pierwszy raz w życiu. Nie wiem, po czym przytyłam, ale ważyłam się wtedy kilka razy, w róznych porach i dniach. Wystarczył miesiąc, żebym wróciła do swoich 56/57 kg... dużo łatwiej mi się chudnie niż tyje.
I can be your china doll
If you like to see me fall.
Z reguły nie mam problemów z odżywianiem, ale czasem trafiają się okresy, że przez cały dzień zjem jedną bułkę, a uczucie głodu jakoś mi nie przeszkadza. Nawet idzie się do tego przyzwyczaić i w jakiś dziwny sposób polubić.
Wiek: 28 Dołączyła: 30 Gru 2015 Posty: 395 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-02-03, 15:57
Zastanawiam się, czy kiedy w najbliższym czasie opuszczę dom, znów zacznę chodzić głodna? Wszystko niby mi smakuje, bardzo lubię słodycze, ale też... nie lubię jeść. Zawsze po posiłku czuję się niedobrze... Ale się zmuszam. I chyba dalej będę.
Z reguły nie mam problemów z odżywianiem, ale czasem trafiają się okresy, że przez cały dzień zjem jedną bułkę, a uczucie głodu jakoś mi nie przeszkadza
Ja też nie miewam takich problemów, bo ja lubię jeść (czyt. dobrze zjeść ) ale też np potrafi mi się zdarzyć, że np wstaje o 6:30, rano nie jadam, przez cały dzień pracy mimo że mogę mieć przerwę to na nią nie ide, a po 21 stojąc na przystanku nagle sobie uświadamiam, że od wczoraj nic nie jadłem a nie dokuczało mi uczucie głodu.
"Mam w sobie tyle ładu i porządku co przedszkola."
Mam całe życie by umrzeć, więc nie będe się spieszyć."
Chyba mam ostatnio z tym problem. Wiem, że pewnie już ważę za mało, ale boję się wejść na wagę. Praktycznie dzień wygląda tak, że zjadam trochę rano przed wyjściem, potem na przerwie w pracy i obiad w małych ilościach. Czasami czuję głód i chęć by zjeść kolację, ale to lekceważę, potem mija. No i zdarzają się czasem momenty kiedy mam ochotę najeść się byle czego i niezdrowego, ale kończy się na tym, że też niezbyt wiele zjadam. Problem w tym, że to, że mało jem zaczęło mi się...podobać? Niby nie do końca mi się podoba to co widzę, ale złapałam się na myśli, że schudłabym jeszcze trochę i jeszcze. A przecież zawsze walczyłam z niedowagą.
Nie wiem jak ty. Mało ludziom wierzę
Mam wrażenie, że się gubią, kiedy mówią szczerze
Czuję, czuję, że pulsują moje bzduromierze.
Wiek: 22 Dołączyła: 13 Sie 2016 Posty: 403 Skąd: dolnośląskie
Wysłany: 2017-10-03, 18:29
Ja tak mam w dni, kiedy mogę sobie na to pozwolić, czyli nikt nie kontroluje czy, co i ile jem. Wtedy pomimo głodu ignoruję to lub piję coś, by nie czuć tego. Jak jest mama w domu to nie mogę, bo wciska we mnie jedzenie.
A nie chcę znowu przytyć. Jednocześnie chcę móc jeść słodycze. I chcę naprawdę ważyć mało, a nie słuchać tekstów typu: "przecież już ważysz mało, sama skóra i kości". Jednak nie wiem czy ktoś to zrozumie...
Wiek: 23 Dołączył: 27 Lis 2017 Posty: 18 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-12-10, 16:42
Od około tygodnia nie mam apetytu, a jak mam to i tak nie jem tyle co zwykle, tylko byle matka się nie czepiała. Dobrze, że ostatnio gotuje same zupy, bo nalewam sobie prawie sam płyn. Dobrze, że u nas w szkole nie ma stołówki, chociaż mam pretekst, żeby nie jeść.
Ja też od jakiegoś czasu mniej jem i wiem, że to za mało. Po prostu nie mam ochoty mimo głodu albo właśnie jestem głodna, ale też to olewam. Zwyczajnie mi nie zależy...
Wiek: 30 Dołączył: 10 Maj 2015 Posty: 58 Skąd: małopolskie
Wysłany: 2018-02-02, 12:05
Gdy u mnie wszystko jest dobrze to trochę dziwnie się zachowuje. Gdy nie jestem głodny nie chce mi się iść do sklepu po zakupy ani nic gotować. Jak już zgłodnieję, to wolę coś zamówić, bo jestem zbyt głodny by iść do sklepu albo coś ugotować.
Gorzej gdy się dołuje, wtedy potrafię być głodny i przez cały dzień zjeść np jedną kanapkę. Często to opisuje jako "jestem głodny ale nie mam apetytu".
Your eyes are swallowing me, Mirrors start to whisper, Shadows start to see, My skin's smothering me, Help me find a way to breathe...
Seeing as time stood still, The way it did before, It's like I'm sleepwalking, Fell into another hole I got
It's like I'm sleepwalking
U mnie to jest wpadanie z jedną skrajność w drugą. Jestem na etapie, że mało jem. W sobotę to było paczka chipsów i drożdżowka w ciągu jednego dnia, a wczoraj trochę lepiej obiad zjadłam i dwie kanapki. Pociągnę tak pewnie z tydzień lub dwa, a później przyjdą dni, że bez opamiętania będę jadła.
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.