Tęsknię za kimś, kogo nigdy nie poznałam. Za kimś, przy kim mogłabym nie udawać kogoś, kim nie jestem. Tęsknię za kimś, kto byłby przy mnie tylko dlatego, że po prostu dobrze by się przy mnie czuł, tak samo jak ja przy nim.
rzucam się w wir koszmarów wszechświata
cudowne to skrzydła - znów mogę latać!
Tęsknię za kimś, kogo nigdy nie poznałam. Za kimś, przy kim mogłabym nie udawać kogoś, kim nie jestem. Tęsknię za kimś, kto byłby przy mnie tylko dlatego, że po prostu dobrze by się przy mnie czuł, tak samo jak ja przy nim.
Absolutna akceptacja jest jak powolna trucizna, w końcu zniszczy wszystko, drobne zgrzyty to naturalny stan rzeczy, trzeba się je nauczyć akceptować i stawać ponad nimi. Zamień tęsknotę w poszukiwania, jak dla mnie to jedyna rozsądna rada, do której sam staram się stosować. I odpowiedz sobie na pytanie czy sama jesteś w stanie być osobą której szukasz. Ja mam pecha trafiać na osoby które tego chcą, ale same takie być nie umieją (a ja nie jestem ideałem i bardzo trudno mnie akceptować takim jakim jestem).
****Żyj. Jesteś swoją bronią w walce o przetrwanie dbaj o nią. Dbaj o swoje stado. Nie wolno krzywdzić szczeniąt. Należy pomagać swoim. Nie kłaniaj się w sercu nikomu, kto na to nie zasłużył. Nie służ nikomu, komu nie pokłonisz się w sercu.****
Tęsknie za nią. Jesteśmy razem, ale jakby... oddzielnie. Ranię ją cokolwiek powiem. Chcę wrócić do starych czasów, nie chcę odpuszczać. Ona chyba jednak już mnie nie chce. Żałuję, że nie jestem wystarczający, że nie umiem być dobrym partnerem. Zależy mi na niej, chcę wrócić do tego, co było. Do oczekiwania na wspólne spotkania, do nocnych rozmów, do słyszenia „kocham cię”. Chcę wrócić do spacerów, oglądania filmów, wspólnego śmiania się. Chcę, żeby zobaczyła mnie i uśmiechnęła się, ucieszyła. Chcę, żeby mnie przytuliła i poczuła się ze mną bezpieczna, spokojna. Chcę też jednak dla niej dobrze. Nie wiem jak jest dla niej dobrze, ale najwyraźniej nie ze mną. Nie wiem co mam robić. ;-;
- Chcę umrzeć - powiedział.
- Pocieszasz wszystkich - szepnęła. - A kto pocieszy ciebie?
- Musisz mi powiedzieć, bym też mógł zginąć.
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2017-05-27, 21:55
nrk, Zupełnie jakbym czytała o sobie i moim chłopaku. Strasznie podobna i przykra sytuacja. Przez czynniki ode mnie niezależne ciągle go ranię i zamiast ciągnąć ku górze, to pociągam w dół, a tego nie chcę ponad wszystko.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Wiek: 25 Dołączyła: 21 Maj 2017 Posty: 33 Skąd: wielkopolskie
Wysłany: 2017-05-30, 22:58
Też wyleję wiadro smutów, a co !
Straciłam swoją bratnią duszę. Byliśmy kimś więcej niż przyjaciółmi, choć nigdy nie staliśmy się oficjalnie parą.
Byliśmy do siebie niezwykle podobni, przy nim czułam się normalna, bo w końcu był ktoś, kto myślał i czuł jak ja, ktoś kto mnie rozumiał. Potrafiliśmy pisać do siebie przez całą noc i potem oboje zasypialiśmy na połowę lekcji. Kiedy rozmawialiśmy często myślałam o czymś, a on po chwili mówił to na głos, jakby pomyślał o tym samym. Oboje urodziliśmy się 19. dnia miesiąca, mieliśmy ten sam kolor włosów i oczu. Miał zmęczone spojrzenie i lekki "zmulony" uśmiech, zupełnie jak ja. Nasi znajomi kiedyś powiedzieli, że podczas rozmowy identycznie gestykulujemy. Każde spojrzenie, wiadomość, rozmowa, uścisk, pocałunek; mimo upływu czasu ciągle odtwarzam sobie w pamięci wszystko ze szczegółami, te wspomnienia są tak żywe, jakby to wszystko stało się przed chwilą.
Nie ma dnia, żebym o nim nie myślała. Wracam ze szkoły, zamykam się w pokoju, jestem śpiąca, ale zamiast spać leżę na łóżku i słucham jakiś smętów ze łzami w oczach i myślę o tym jak bardzo mi go teraz brakuje.
Ciągle myślę jak wielu rzeczy nie zdążyłam mu powiedzieć. Cały czas zastanawiam się, czy gdybym w pewnych sytuacjach zachowała się inaczej to nadal byłby przy mnie.
Czasami wychodzę z innymi ludźmi, mam teraz kogoś, ale żadna relacja nie jest taka jak z nim. Tu nie chodzi o jakieś zakochanie, ale po prostu z nikim nie czułam takiej bliskości emocjonalnej, takiego mentalnego podobieństwa. Chciałabym cofnąć się w czasie i zrobić wszystko inaczej, zatrzymać go przy sobie. Znowu mieć z kim wyśmiewać życie, a potem płakać w jego ramionach.
Tęsknię za kimś, kto może nie był długo w moim życiu, ale zostawił po sobie dużo emocji, które teraz odczuwam. Nie wiem czy kiedyś wróci. Za to wiem, że bardzo tęsknię za jego głosem, za jego cudownymi oczami, za uśmiechem i tym, że potrafił dosłownie w chwilkę spowodować, że na mojej twarzy był jeden wielki zaciesz. Tęsknię za codziennymi kilkugodzinnymi rozmowami z nim i pisaniem. Potrafiliśmy rozmawiać o wszystkim, nawet ewentualna cisza nie była męcząca. Jako jedyny mnie rozumiał i czułam, że to moja tzw. bratnia dusza. Nawet nie potrafię być na niego wściekła. Czuję wielki smutek, tęsknotę i ból. Tak jakby ktoś rozrywał mnie na kawałki. Nie wiem czy on sobie myśli, że ja się świetnie bawię, że mam dobry humor. Wcale tak nie jest, jest do kitu. Nigdy o nim nie zapomnę. Zastanawiam się czy on o mnie myśli, czy też tęskni za mną. Chciałabym, żeby się odezwał.
Czuję się samotna, sama nie wiem... parzę na innych znajomych, którzy gdzieś wychodzą a mnie to omija. Raz bo nie zaproszą, a czasami zdarza się, że po prostu brak pieniędzy przeszkadza. Czemu inni mogą znaleźć znajomych gdzie dobrze się czują ("swoje miejsce") a ja siedzę w pokoju i życie mi ucieka.
Tęsknie za tą pełnią życia, kiedy coś mi się chciało. Nawet gdy pierwsza na nowych zajęciach wyciągałam rękę by kogoś poznać nic to nie dawało... Może gdzieś kogoś powinnam zaprosić... nie wiem... Musze to wszystko przemyśleć, tylko czasami zastanawiam się po co...
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Wiek: 32 Dołączyła: 17 Wrz 2017 Posty: 55 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-09-17, 22:25 Re: Tęsknota
Naamah napisał/a:
Tęskniłam za nim. Bardzo długo... Nawet będąc z kimś innym, nie udało mi się o Nim zapomnieć.
Teraz jest w porządku, ponieważ poznałam kogoś, kto daje mi to, czego potrzebowałam.
Uczucie tęsknoty jest straszne... A tęsknię bardzo często...
Miałam podobnie, dopóki nie poznałam osoby która na stałe skradła moje serduszko. Mój misio, z którym jestem od zeszłego roku. Przy nikim nie czułam się tak dobrze jak przy nim. Czuję, że to ten jedyny. Zawsze śmiałam się z takich tekstów a teraz naprawdę jestem tego pewna. Jeśli go stracę albo nam nie wyjdzie, moje życie straci jakikolwiek sens. Nie potrafiłabym już związać się z kimkolwiek innym ani żyć bez niego.
Z dnia nadzień coraz bardziej zaczyna doskwierać mi samotność. Budzę się i pełznę w łóżku przytulając się do poduszki marząc o tym, że to jest druga osoba. Powinienem być bardziej twardy i skupić się na własnej osobie, ale to staje się niemalże niemożliwe. Nie wiem co jest ze mną nie tak. Albo popadłem w szaleństwo, albo w jakąś chorą desperacje.
Mam podobno przyjaciół. Jednocześnie nie mam z kim porozmawiać nawet o pogodzie. Nie pamiętam żebym im coś zrobiła. Mam ochotę krzyczeć ,,Ludzie! Co z wami?! Ja tu ***** umieram a wy się ładnie uśmiechacie'', ale nie mam odwagi. Boże, jak mi się to wszystko nie podoba.