Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Przesunięty przez: chiroptera
2019-05-15, 20:56
Brak sensu istnienia
Autor Wiadomość
pan_da 



Wiek: 26
Dołączyła: 22 Maj 2017
Posty: 271
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-09-23, 00:49   

UniqueOrgasm napisał/a:
Wówczas odczuwałem pewną potrzebę mobilizacji, wzięcia się w garść. Takie okresowe stany wzmożonej mobilizacji trzymały mnie przy życiu. Kiedyś jednak musiał nastąpić moment otrzeźwienia i płynący z niego wniosek, że nadzieja która umiera ostatnia właśnie umarła. Ten dzień jest dzisiaj. Na więcej nabrać się już nie dam. Pamiętam jak sam kiedyś próbowałem wlać w Was odrobinę pokrzepienia, wiary w siebie. Dziś chciałem przeprosić za kłamstwo.


Przykro mi to mówić, ale często czuję to samo.
Jednak walczę, by to zagłuszyć obowiązkami życia codziennego i świadomością, że MUSZĘ być, bo jestem opowiedziana za kilka istnień.




17.12.2018 - przestałam uciekać od odpowiedzialności.
05.02.2019 - mówię prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.
30.06.2019 - jak zagłuszyć wyrzuty sumienia?
 
 
 
Brak sensu istnienia
Alessa 
Samara



Wiek: 26
Dołączyła: 25 Lut 2017
Posty: 804
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-09-23, 06:14   

UniqueOrgasm napisał/a:
Wówczas odczuwałem pewną potrzebę mobilizacji, wzięcia się w garść. Takie okresowe stany wzmożonej mobilizacji trzymały mnie przy życiu. Kiedyś jednak musiał nastąpić moment otrzeźwienia i płynący z niego wniosek, że nadzieja która umiera ostatnia właśnie umarła.

Mam dokładanie to samo. Też mam momenty, że wszystko się ułoży, że dam sobie radę, że będzie dobrze. A później właśnie przychodzi ten moment otrzeźwienia, myśli, że już nigdy nic się nie ułoży i, że życie nie ma sensu...




Wszystko wali się a ja nie mogę biec
może ten deszcz udaje łzę
minie ten sen
i będzie okay
 
 
Brak sensu istnienia
UniqueOrgasm 



Wiek: 36
Dołączył: 07 Lip 2017
Posty: 17
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2017-09-23, 06:42   

pan_da napisał/a:
Przykro mi to mówić, ale często czuję to samo.
Jednak walczę, by to zagłuszyć obowiązkami życia codziennego i świadomością, że MUSZĘ być, bo jestem opowiedziana za kilka istnień.


Również walczyłem, próbowałem zagłuszać na różnorakie sposoby począwszy od spędzania każdej wolnej chwili na graniu w gry komputerowe, poprzez oglądanie głupawych filmów na YT, aż po objadanie się słodyczami z nadzieją na skok poziomu serotoniny. To wszystko jednak z dzisiejszej perspektywy wydaje mi się takie pozbawione sensu. Jak próbuję sobie wizualizować moją przyszłość to widzę jedynie ciemną przestrzeń, w którą zostałem rzucony by błąkać się po niej samotnie do grobowej deski. Strach przed tą samotnością i jednoczesna jej nieuchronność powoduje, że rozpadam się na drobne cząsteczki nie mając nawet siły na płacz. Ratunek nie nadejdzie, wiem.




 
 
 
Brak sensu istnienia
pan_da 



Wiek: 26
Dołączyła: 22 Maj 2017
Posty: 271
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-09-23, 21:32   

UniqueOrgasm

Mam nadzieję, że to nie zabrzmi żałośnie. Ale mi pomogło znalezienie kogoś, kto podzielił ze mną poczucie bezsensu istnienia.

Czy masz kogoś lub coś takiego?




17.12.2018 - przestałam uciekać od odpowiedzialności.
05.02.2019 - mówię prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.
30.06.2019 - jak zagłuszyć wyrzuty sumienia?
 
 
 
Brak sensu istnienia
UniqueOrgasm 



Wiek: 36
Dołączył: 07 Lip 2017
Posty: 17
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2017-09-23, 23:14   

pan_da napisał/a:
UniqueOrgasm

Mam nadzieję, że to nie zabrzmi żałośnie. Ale mi pomogło znalezienie kogoś, kto podzielił ze mną poczucie bezsensu istnienia.

Czy masz kogoś lub coś takiego?


Ludzi mających rozterki takie jak my są krocie, ale mi ta myśl jakoś w ogóle ulgi nie przynosi. Świadomość tego, że są na ziemi problemy po stokroć większe od moich również nie jest ukojeniem, a wręcz sprawia, że jest mi za siebie wstyd. Ja się tu przejmuję sobą, a w tym samym czasie na świecie z głodu umiera jakieś osierocone dziecko, inne zaś dokonuje przedwcześnie żywota w hospicjum cierpiąc na nowotwór. Brzydzę się więc sobą, że taki słaby psychicznie ze mnie mężczyzna.
Pytasz czy mam z kim podzielić poczucie bezsensu istnienia... Nie mam. Dlatego właśnie wspomagam się substytutem przyjaciół w postaci obcych ludzi takich jak Wy w internecie. W żaden jednak sposób nie zastąpi to realnej rozmowy w cztery oczy z kimś kto potrafi wysłuchać, okazać zrozumienie.
Bezpośrednio rzecz ujmując moje problemy emocjonalne wyrastają tylko z jednego korzenia. Mam za dobre serce i zbyt ogromną potrzebę podzielenia się miłością z kobietą żeby żyć samotnie, a jednak tak właśnie żyję. Ładunek uczuć, którymi nie mam kogo obdarzyć jest tak duży, że z biegiem lat przerodził się metaforycznie mówiąc w bombę atomową, która rozsadziła mnie od wewnątrz.




 
 
 
Brak sensu istnienia
Zakręcona 
Nikt ważny



Dołączyła: 01 Paź 2014
Posty: 629
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-09-24, 11:16   

Samara napisał/a:
UniqueOrgasm napisał/a:
Wówczas odczuwałem pewną potrzebę mobilizacji, wzięcia się w garść. Takie okresowe stany wzmożonej mobilizacji trzymały mnie przy życiu. Kiedyś jednak musiał nastąpić moment otrzeźwienia i płynący z niego wniosek, że nadzieja która umiera ostatnia właśnie umarła.

Mam dokładanie to samo. Też mam momenty, że wszystko się ułoży, że dam sobie radę, że będzie dobrze. A później właśnie przychodzi ten moment otrzeźwienia, myśli, że już nigdy nic się nie ułoży i, że życie nie ma sensu...


U mnie też są momenty, gdzie myślę: "wszystko będzie dobrze", "ułoży się". A później przychodzi taki czas, gdzie wiem, że to nie wyjdzie (i jest tak nie raz źle, że już nie podejmuje żadnych działań). A najgorsze jest w tym, że nawet gdy mam kogoś co może mi pomóc nie cieszy mnie nie, nie zmienia to mojego podejście z tego, że nie wyjdzie na może coś z tego będzie. Nienawidzę teraz siebie, bo mam możliwość naprawienia jednej sprawy (co już myślałam, że jest przegrana) i otrzymałam od kogoś pomoc, ale dalej nie wierzę, że to się naprostuje: jedyne co chce to płakać, leżeć w łóżku i zapomnieć, że coś się działo. Wstyd mi po prostu.




Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
 
 
Brak sensu istnienia
Inertia
[Usunięty]

Wysłany: 2017-09-24, 22:12   

Muszę się wypowiedzieć w temacie, ponieważ wszystko straciło sens i cały świat jest zepsuty. Mój chory mózg tak twierdzi. Powtarzam sobie, że świat jest w porządku, ale ciężko się przekonać...



 
 
Brak sensu istnienia
pan_da 



Wiek: 26
Dołączyła: 22 Maj 2017
Posty: 271
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-09-25, 11:31   

UniqueOrgasm

UniqueOrgasm napisał/a:
Świadomość tego, że są na ziemi problemy po stokroć większe od moich również nie jest ukojeniem, a wręcz sprawia, że jest mi za siebie wstyd. Ja się tu przejmuję sobą, a w tym samym czasie na świecie z głodu umiera jakieś osierocone dziecko, inne zaś dokonuje przedwcześnie żywota w hospicjum cierpiąc na nowotwór. Brzydzę się więc sobą, że taki słaby psychicznie ze mnie mężczyzna.


Mam dokładnie tak samo. Jest mi wstyd i mam wrażenie, że sama sobie "tworzę" problemy. Bo co to za problem, że jest się "pustym w środku", "nie widzi się sensu swojej egzystencji", czy "pomimo ludzi wokół, jest się cholernie samotnym", kiedy ludzi chorują, głodują, umierają... Do tej pory nie umiem sobie z tym poradzić, bo są dni, w których moje problemy mnie przytłaczają i jestem w stanie leżeć cały dzień w łóżku i płakać, a są dni, w których mówię do siebie w lustrze "babo, weź się w garść, właśnie ktoś w tym momencie dowiedział się, że ma raka i za kilka miesięcy umrze, a Ty jesteś silna, zdrowa, masz dach nad głową i co jeść, więc przestań narzekać i weź się do roboty"...




17.12.2018 - przestałam uciekać od odpowiedzialności.
05.02.2019 - mówię prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.
30.06.2019 - jak zagłuszyć wyrzuty sumienia?
 
 
 
Brak sensu istnienia
UniqueOrgasm 



Wiek: 36
Dołączył: 07 Lip 2017
Posty: 17
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2017-09-27, 10:56   

pan_da napisał/a:

Mam dokładnie tak samo. Jest mi wstyd i mam wrażenie, że sama sobie "tworzę" problemy.


Czyli nie zupełnie "dokładnie tak samo" ponieważ ja nie mam wrażenia jakobym sam był kreatorem mojej samotności i problemów z nią związanych. Staram się robić wiele ale jestem nieustannie odrzucany. Natomiast w roli kolegi czy przyjaciela wiele dziewczyn bardzo chętnie by mnie widziało... Walka z wiatrakami dobiegła jednak już końca ponieważ więcej starać się o dziewczynę nie zamierzam. Od najmłodszych lat wychowywałem się w poczuciu osamotnienia i samotny zdechnę.




 
 
 
Brak sensu istnienia
pan_da 



Wiek: 26
Dołączyła: 22 Maj 2017
Posty: 271
Skąd: łódzkie

Wysłany: 2017-09-27, 19:38   

UniqueOrgasm

Proszę, nie odbierz tego źle. Mam nadzieję, że uda mi się to napisać w taki sposób, żebyś dokładnie zrozumiał o co mi chodzi.
Mam przyjaciela, który ma bardzo podobnie. Bardzo emocjonalnie podchodzi do tematu miłości i w każdą relację bardzo się angażuje. Bardzo mu kibicowałam, kiedy wreszcie znalazł kogoś bliskiego swemu sercu, jednak po kilku miesiącach związek się "rozpadł". Z tym, że nie wiem, czy rozpadł to odpowiednie słowo, bo ona pewnego dnia po prostu stwierdziła, że nie może z nim być, bo on się za bardzo angażuje i kocha ją mocniej.
Być może właśnie to, że jesteś/byłeś osobą bardzo mocno angażującą się, która od samego początku stawiała się w pozycji przyjaciela (np. od samego początku nie mówiąc wprost o swoich uczuciach, nie okazując jakiegokolwiek pociągu seksualnego), byłeś zawsze w potrzebie, wspierałeś, wysłuchiwałeś i nie chciałeś niczego w zamian - sprawiało, że kobiety nawet nie myślały o tym, żeby móc kiedykolwiek stworzyć z Tobą związek?




17.12.2018 - przestałam uciekać od odpowiedzialności.
05.02.2019 - mówię prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.
30.06.2019 - jak zagłuszyć wyrzuty sumienia?
 
 
 
Brak sensu istnienia
Castro 



Wiek: 37
Dołączyła: 08 Maj 2017
Posty: 825
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-09-27, 21:44   

UniqueOrgasm napisał/a:
nie mam wrażenia jakobym sam był kreatorem mojej samotności i problemów z nią związanych.

Być może faktycznie masz po prostu pecha. To się zdarza. Może jednak być tak, że do pewnego stopnia sam na tą sytuację wpływasz. Może jesteś zainteresowany niewłaściwym typem kobiet (czyli kobietami, które nie szukają takiego mężczyzny jak Ty). Może też być tak, że pewne Twoje cechy bądź zachowania sprawiają, że kobietom trudno dostrzec w Tobie potencjalnego partnera. Nie wiem jak jest, ale może warto się nad tym zastanowić?
UniqueOrgasm napisał/a:
Walka z wiatrakami dobiegła jednak już końca ponieważ więcej starać się o dziewczynę nie zamierzam.

Mój obecny partner można powiedzieć, że wcale się o moje względy nie starał. Powiedział, że się zakochał i ja mu odpowiedziałam, że to fajnie, bo ja w nim też. Tyle było 'zdobywania'. Czasem takie rzeczy wychodzą same z siebie.




 
 
Brak sensu istnienia
UniqueOrgasm 



Wiek: 36
Dołączył: 07 Lip 2017
Posty: 17
Skąd: wielkopolskie

Wysłany: 2017-09-28, 08:35   

Castro napisał/a:

Być może faktycznie masz po prostu pecha. To się zdarza. Może jednak być tak, że do pewnego stopnia sam na tą sytuację wpływasz. Może jesteś zainteresowany niewłaściwym typem kobiet (czyli kobietami, które nie szukają takiego mężczyzny jak Ty). Może też być tak, że pewne Twoje cechy bądź zachowania sprawiają, że kobietom trudno dostrzec w Tobie potencjalnego partnera. Nie wiem jak jest, ale może warto się nad tym zastanowić?

Jestem niedoskonały, głównie od strony wizualnej, a mówcie co chcecie ale wygląd ma znaczenie i to duże. Podejrzewam, że to bardzo zawęża mi grupę docelową pośród której mogę wybierać kobiety. Jednocześnie sam posiadam dość precyzyjne wymogi poniżej których nie zejdę. Całość sprawia, że nie mogę od kilku lat znaleźć drugiej lepszej połówki.
Bylejakość - spoko jeśli chodzi o sprzątanie w mieszkaniu czy ozdabianie choinki, ale nie jeśli chodzi o związek.

pan_da napisał/a:
UniqueOrgasm
Być może właśnie to, że jesteś/byłeś osobą bardzo mocno angażującą się, która od samego początku stawiała się w pozycji przyjaciela (np. od samego początku nie mówiąc wprost o swoich uczuciach, nie okazując jakiegokolwiek pociągu seksualnego), byłeś zawsze w potrzebie, wspierałeś, wysłuchiwałeś i nie chciałeś niczego w zamian - sprawiało, że kobiety nawet nie myślały o tym, żeby móc kiedykolwiek stworzyć z Tobą związek?


Możesz mieć sporo racji ale ja taki całkiem chłopiec na posyłki to nie jestem. Niejednokrotnie w zadziorny ale nieagresywny sposób odmawiam różnych drobnych rzeczy. Nie pozwalam się wykorzystywać. Zawsze jestem miły i uprzejmy, darzę dziewczyny dużym szacunkiem bo taki mam charakter. To powinno teoretycznie przyciągać potencjalne partnerki a nie czynić ze mnie jedynie przyjaciela, ale może ja czegos nie rozumiem...




Ostatnio zmieniony przez Żurawek 2017-09-28, 09:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Brak sensu istnienia
Zamordowana
[Usunięty]

Wysłany: 2018-05-03, 21:35   

Nie wiem po co mam żyć.
Zadużo tego.
Nikogo już nie obchodzę.
Nikt mnie nawet już nie uratuje.
Po co mam w takim razie żyć?




 
 
Brak sensu istnienia
Chorowity 


Wiek: 23
Dołączył: 16 Maj 2018
Posty: 7
Skąd: podlaskie

Wysłany: 2018-05-16, 17:08   

Zamordowana, może porozmawiamy, popiszemy? Sądzisz że tak jest, a może jednak jest inaczej?



 
 
Brak sensu istnienia
Flamaster 



Dołączył: 28 Sty 2018
Posty: 133
Skąd: Polska

Ostrzeżeń:
 4/3/4
Wysłany: 2018-05-18, 14:53   

od rana myślę o śmierci
***

Wycięłam sposoby. Zło.




Ostatnio zmieniony przez 2018-05-19, 07:19, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Brak sensu istnienia
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,1 sekundy. Zapytań do SQL: 14