Wiek: 23 Dołączyła: 30 Gru 2015 Posty: 397 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-03-22, 17:33
Samotnik, hmm, tak. Kiedy ktoś dobrze o mnie myśli i mi o tym mówi, czuję się zmuszona zastanowić, dlaczego, do chole... Obecnie jestem na etapie nierozumienia, ale próbuję do tego dojść.
inifitei, a to nie jest na zasadzie wiecznego zaprzeczenia? Jak ktoś mówi Ci komplement, to go podważasz, bo w niego nie wierzysz. Albo sama mówisz o sobie źle, żeby otrzymać komplement, ale tak naprawdę w niego nie wierzysz, bo myślisz, że ta osoba mówi tak tylko po to, żeby Tobie nie było przykro. Mimo to sprawia Ci to przyjemność. Nie wiem czy tak jest, ale wiele osób tak ma.
ViciousLady napisał/a:
Wydaje mi się, że autoagresja werbalna i niewerbalna idą w parze. U mnie tak się zaczęło, najpierw obelgi rodziców, potem sama siebie krytykowałam,a teraz jeszcze samookaleczanie się.
Hm, a ja mam właśnie tak, że jak już rzucam w siebie mięsem, to raczej takimi określaniami, których na swój temat nie słyszałam. Dopiero kiedy jest już naprawdę bardzo źle potrafię się wyzwać tak, jak wyzywano mnie kiedyś, a już serio w ostatecznej sytuacji np. obrazą na tle homofobicznym, bo te mnie najbardziej bolą.
czasem myślę że wszystko jest szaleństwem
bo świat wokół pachnie bzem i agrestem
Krytykuję siebie najczęściej wtedy, gdy nie jestem w stanie sprostać celom, które sobie wyznaczam. Kiedyś było to zdecydowanie na większą skalę - gdy ktoś okazał się w czymś ode mnie lepszy, dostał wyższą ocenę czy zwyczajnie zrobił coś, z czym ja nie dawałam sobie rady, potrafiłam zwyzywać się tak bardzo, że w mojej głowie pojawiało się tylko "do niczego się nie nadajesz, nic nigdy nie osiągniesz".
Myślę, że to skutek presji, którą zawsze na mnie wywierano. Musisz być lepsza, za mało się starasz, skoro ci nie wychodzi. Było to na pewno bardzo niezdrowe, ale motywowało do dalszej pracy, przede wszystkim nad sobą.
Umrę ci kiedyś.
Oczy mi zamkniesz.
I wtedy - swoje smutne, zdziwione,
Bardzo otworzysz.
Wiek: 22 Dołączyła: 18 Paź 2014 Posty: 4780 Skąd: Polska
Wysłany: 2016-03-25, 23:17
Dzisiaj miałam wyskok z ogromną chęcią aa. A ponieważ fizycznej sprawić sobie nie mogłam, to chciałam chociaż werbalną. Ale od kogoś. Samo zwymyślanie siebie nie daje mi za dużo. Chyba terapia daje efekty, bo zaczęłam się po prostu lubić. Ale kiedyś, o tak, najgorzej wyzywałam sama siebie.
Ludziom najtrudniej się przyznać, że ich życie nie ma żadnego znaczenia. Żadnego celu. Żadnej treści.Opowieść Podręcznej M. Atwood 23.10.15r.
zaniżanie swej samooceny, krytykowanie siebie, krytykę swojego zachowania
Jestem w tym chyba niestety mistrzem. Każdy błąd, porażkę traktuje jak koniec świata. Czuję się najgorsza we wszystkim czego się dotknę. Gdy mi się coś nie uda potrafię rozpaczać godzinami( jak nie dniami...), a gdy coś mi wyjdzie, mówię sobie, że to nie było nic trudnego, że to żadne osiągniecie. Wszystko co złe wyolbrzymiam. Krytykuję, zaniżam swoją wartość i moich sukcesów. Często sobie myślę, że to co złe to moja wina... Ale inaczej nie umiem.
Myślę nawet, że autoagresja werbalna może człowiekowi w życiu bardziej przeszkodzić niż autoagresja niewerbalna.
Kiedy zamierzasz się poddać, przypomnij sobie po co zaczynałeś.
Wszystko czego pragniesz jest po drugiej stronie strachu.
Jestem w tym chyba niestety mistrzem. Każdy błąd, porażkę traktuje jak koniec świata. Czuję się najgorsza we wszystkim czego się dotknę. Gdy mi się coś nie uda potrafię rozpaczać godzinami( jak nie dniami...), a gdy coś mi wyjdzie, mówię sobie, że to nie było nic trudnego, że to żadne osiągniecie. Wszystko co złe wyolbrzymiam. Krytykuję, zaniżam swoją wartość i moich sukcesów. Często sobie myślę, że to co złe to moja wina... Ale inaczej nie umiem.
Doskonale Ciebie rozumiem, mam tak samo. Ja jeszcze twierdzę dodatkowo, że gdy osiągnę jakiś sukces, to na niego nie zasłużyłem.
Czyli wychodzi na to, że jestem autoagresywna już od 9/10 roku życia i, że problem zaczął się wcześniej niż bym sądziła. A myślałam, że aa to tylko sznyty na rękach itp.
Czysta od: 03.08.2017
To chyba najstraszniejszy rodzaj samotności (…) Nie być obecnym nawet w myślach choćby jednej osoby na świecie.
Krytykuje się wtedy gdy nawet coś powiedzmy dobrze zrobię bo:
a) wiem, że można było to lepiej zrobić,
b) ktoś inny by to lepiej zrobić.
Gdy w czymś zawalę lub tak jak dzisiaj zrobię coś nieodpowiedzialnego to idą całe epitety. Doszłam do momentu gdy nawet przy kimś wyzywam się. Potrafię powiedzieć jaka to tępa, brzydka jestem lub że wyglądam jak dzi...
Wiek: 23 Dołączyła: 19 Sie 2017 Posty: 865 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-08-22, 22:41
Uwielbiam siebie wyzywać. Im wulgarniej, tym lepiej. Nie mam oporów, żeby skrytykować się przy ludziach, powiedzieć, że jestem głupia, beznadziejna, niedorozwinięta życiowo, cokolwiek. Znajomi zawsze obracają wszystko w żart. Czasem mówią, że podziwiają mnie za dystans do siebie. Tak czytam wasze wypowiedzi i... nie wiedziałam, że to problem. Tak jak mówiłam, sprawia mi to przyjemność, niemalże fizyczną, czuję wtedy dziką satysfakcję. Faktycznie, chyba jestem trochę szurnięta. Nienawidzę siebie.
Kiedy nie wiemy, kogo nienawidzić - nienawidzimy samych siebie.