Jest mi źle, nie chcę tu być. Czuję się jak zamknięta w klatce, wszędzie daleko, od moim lasków, ścieżek, parków, miejsc gdzie mogłam uciekać od ludzi. Nie chcę tu być, chcę wrócić.
Rozumiem jak cię czujesz, sama miewam od czasu do czasu takie epizody. Bardzo ciężko jest żyć w ten sposób, choćby przez kilka tygodni, ale uwierz mi, że to w końcu minie. Nie wiem sama skąd bierze się to nagłe odrętwienie, ale ono nie zostaje na zawsze. Chociaż tyle.
Czuje się źle: psychicznie i fizycznie. Nie mam na nic siły. Nie wysypiam się: nie mogę zasnąć w nocy, budzę się wcześnie, nasiliły się problemy z żołądkiem.
<<< Dodano: 2017-10-01, 01:48 >>>
Jeszcze okłamałam pewną osobę, coby uniknąć pewnych wydarzeń i to moja wina i źle mi z tym i co najgorsze moje kłamstwo może wyjść na jaw a chciałabym je zachować... wiem, że zasługuje na karę i jestem tą złą... ale proszę nie wiem już kogo aby wszystko dobrze się skończyło... choć wiem, że już dzisiejszy dzień to będzie koszmar...
Gdy przeglądasz się w lustrze i masz ochotę je stłuc, to nie lustro trzeba zniszczyć, to ciebie trzeba zmienić.
Najgorsze w piekle to nie palący ogień, wieczność męczarni, utrata łaski bożej czy poddanie torturom. Najgorsze w piekle jest to, że nie wiesz, czy już się w nim nie znajdujesz.
Straciłem kogoś bliskiego nie został mi nikt. Bez słowa bez wyjaśnienia. Znowu straciłem kawałem serca. Zostałem potraktowany podle mimo że starałem się z całego serca to łatwiej serce zniszczyć i porzucić człowieka w potrzebie. Starałem się wyjaśnić poznać powód odejścia zerwania znajomości lecz nie uzyskałem nawet chwili rozmowy to przykre bo nie wiem czemu tak się stało winę znajdę w sobie w tym że nie powinno mnie tu być że nie zasługuje na szczęście i na wyjaśnienie.
Przez przypadek zrobiłam sobie krzywdę wczoraj i zauważyłam, że to lepsze niż żyletka. Nie zrobiłam nic świadomie czekam. Piątek. To mój cel. Szukam czegoś co dałoby mi trochę sensu. Narazie brak. Muszę teraz wstać i zjeść śniadanie. Mdli mnie na samą myśl (nie choruje na zaburzenia odżywiania). Po prostu jedzenie jest dla mnie koniecznością.
Czuje się źle, ale wstaje szukać czegoś, czego nie znajdę, ale warto wstać. Leżenie mnie irytuje.
Wiek: 23 Dołączyła: 06 Cze 2016 Posty: 274 Skąd: Europa
Wysłany: 2017-10-08, 17:33
Jest beznadziejnie. W tej dokładnie chwili czuję się jak najgorszy człowiek, który na nic nie zasługuje. Ludzie mówią mi, że jestem za gruba, porównują do anorektyczek i wytykają różnice. Mówią też, że jestem nudna, niepotrzebna, bezużyteczna, za plecami obrabiają tyłek. Dlaczego tak biorę to do siebie?
Dopiero co zaczęłam akceptować swoje ciało. Zaczęłam być pewna siebie. Do cholery, z jakiej racji jednym słowem jakiś idiota jest w stanie to wszystko zniszczyć? Rok pracy na nic, znowu jestem niczym. Wow. Chyba normalnie pójdę im pogratulować. Dlaczego jak kogoś potrzebuję, to nikogo nie ma? Jakim cudem nie umiem sobie z tym wszystkim sama poradzić, a pozostali ludzie żyją tak dobrze...?
Nie mam siły, naprawdę. Nie mam pojęcia, co robić.
What if I left and it made no sense
And you tell your friends and they hold your hands?
Nie sądziłem, że kiedykolwiek tu napiszę.
Czuję się źle. Czuję tą przerażającą pustkę i niewiedzę. Wiem, że mam wspomnienia, ale ich nie mam. Sama treść tych wspomnień jest okropna i obrzydliwa, lecz póki co ten brak jest jeszcze gorszy. Jestem pusty, pozbawiony czegoś ważnego, czegoś istotnego. Przypomnienie sobie tego może mnie zniszczyć, ale powoli sama ta nieświadomość mnie niszczy. Co gorsze, prawda czy niewiedza?
Wiek: 23 Dołączyła: 06 Cze 2016 Posty: 274 Skąd: Europa
Wysłany: 2017-10-10, 21:27
Perwers, ja bym powiedziała, że niewiedza... Z prawdą przynajmniej można coś zrobić...
A ja znowu czuje się tragicznie. Nie wiem, co się dzieje. Mam wrażenie, że nikt mnie nie rozumie i nie chce rozumieć. Jakim cudem nie czuję więzi z rodzicami? Wszystko jest takie... Nijakie. Szare. Nie widzę sensu w żadnej czynności, którą wykonuję. Nienawidzę tego stanu... Co mam robić...
What if I left and it made no sense
And you tell your friends and they hold your hands?
Jestem przekleństwem człowieczeństwa. Zmieniam się w kogoś, kogo nienawidzę, głupio się przed sobą usprawiedliwiając. Nie będę normalny, nigdy. Nawet jakby mi wykasowano pamięć.
Heh, mam w sobie niewybuch, który w każdej chwili może mnie wewnętrznie rozwalić, rozwalić resztki człowieka. Ta skorupa pęknie i odpadnie. Zastanawiam się czy warto znać czas, który mi pozostał. Czy słyszeć pik, pik, pik? Czy może zostać niespodziewanie rozebrany z resztek istoty ludzkiej? Cóż, ratunek jest dla mnie niemożliwy.
Czuję się źle. Jakbym umierała, ale nadal żyła, coś pomiędzy. Śmierć jest moim celem - msrzę o tym od dziecka, jednak coś mi zawsze nie pozwala jej dotknąć, poczuć. Przez to cierpię jeszcze bardziej. W końcu mam tylko jedno marzenie i to dosyć proste, a nikogo swoją śmiercią nie skrzywdzę...
Zauważyłam, że wszystko co robię mi "ucieka", jakbym oglądała film, o którym zaraz zapomnę. Czuje, że nic nie jest poukładane, że nic nie ma sensu.
To wszystko mnie przytłacza. Nawet nie wiem co mam myśleć...
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2017-11-06, 15:47
Jest źle, a nawet nie wiem dlaczego. Nie wiem czego potrzebuję i nie potrafię tego odkryć. Po prostu jest beznadziejnie. Na razie jeszcze udaje mi się nakładać maskę w szkole i w pracy, ale jak tylko stamtąd wychodzę, czuję się jakby spadł na mnie ogromny głaz, spod którego za nic w świecie nie mogę się wydostać.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."