Rejestracja
Rejestracja
Autoagresywni Strona Główna
  Użytkownik: Hasło:



Poprzedni temat «» Następny temat
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
Autor Wiadomość
Niedotykalna 



Wiek: 34
Dołączyła: 14 Wrz 2013
Posty: 4310
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2016-12-29, 05:59   

lenka, trzymam zatem kciuki. :kciuki:



Po co komu piwnica, w której nie ma dachu?
Życie ma sens, Strusiu...

/Pasja. Możesz zrobić z nią wszystko. BIEGANIE ma taki wymiar jaki mu nadasz./
 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
zielona 


Dołączyła: 24 Sty 2017
Posty: 43
Skąd: małopolskie

Wysłany: 2017-05-28, 23:47   

Nie wiem gdzie moge to napisac ale nie moge przez to spac.Mama mi dzis powiedziała że mam grube nogi..Ja chce wrócić do mojej niskiej wagi...



 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2017-05-29, 20:13   

Zauwazylam, ze przed wyjazdem codziennie wychodziłam ma wagę. Czulam sie z tą liczba tak sobie. Wchodzilam do dzieciecego rozmiaru ostatnio do malego damskiego i wszystkich sie pytalam "ale wygladam w tym ok?" Teraz wracam z wakacji i nic tylko mysle o tym ile mi waga pokaże i powtarzam mantrę "nie poszło w górę, nie poszło w górę". Kociokwiku dostaje ze soba. Wiem, ze to chorobowe, ale parę razy przebiegło mi przez glowe "chyba za dużo zjadlam, zwymiotuje". Nie zrobilam tego ale no. Czasem juz mu odwala i wpadam w panikę.



Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
lenka 



Dołączyła: 27 Lut 2014
Posty: 195
Skąd: śląskie

Wysłany: 2017-08-12, 13:57   

Ja ostatnio znów z 45 kg musiałam przytyć do nie wiem ilu bo moją wagę zabrali mi w domu kilka miesięcy temu. Miarka pokazuje wszędzie więcej cm i czuję się jak gruba świnia jakbym ważyła ze 100 kg. Znów mam fazy niejedzenia i dziennie chodzę na fitness na 2-3 h. Obsesyjne myśli "ile mogę ważyć?" łączą się z tymi "lepiej nie sprawdzaj gruba świnio bo się załamiesz". W panikę wpadłam gdy na siłowni chcieli mi zrobić pomiary na tanicie i jako jedyna się na to nie zgodziłam. Czuję się fatalnie już sama ze sobą :(



Ciągle mam swój świat i tą dziurę w sercu ...
Miłość to pułapka ...
 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
jo_aśka 



Wiek: 29
Dołączyła: 12 Cze 2017
Posty: 341
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-08-12, 21:40   

lenka Będąc taka chuda i tyle ćwicząc nie czujesz się przemęczona i słaba?
jedzenie to energia, która jest niestety bardzo potrzebna.

Nie chciałabyś zacząć jeść i nie przejmować się wagą, a ćwiczyć? Przecież kobiety ćwiczące też są piękne, a mają prawidłową wagę. Mięśnie ważą więcej niż tłuszcz wiec nie trzeba się przejmować, że waży się aż tyle :) Podziwiam osoby zmieniające swoje życie i zaczynające ćwiczyć, Jeszcze jak robią sobie zdjęcia i widać progres :) Powodzenia :)




 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
Euphoriall 



Wiek: 34
Dołączyła: 18 Gru 2009
Posty: 10440
Skąd: świat

Wysłany: 2017-08-15, 17:26   

Ja znów prowokuje wymioty. Nie daję sobie rady ze sobą, czuję się źle w swoim ciele, tak obrzydliwie, obleśnie.
Niby wiem, że powrót do bulimii nie sprawi, że schudnę, ale nie umiem się powstrzymać.
Z każdym zwróconym posiłkiem, lżej mi na duszy, tak w środku mi lepiej.




Przejęcie kontroli nad światem za pomocą łyżeczki i waty cukrowej
Na przypale, albo wcale - o tym będą musicale!
Jak widelcem kompot jesz.
 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
eithné
[Usunięty]

Wysłany: 2017-08-15, 19:41   

jo_aśka napisał/a:
Nie chciałabyś zacząć jeść i nie przejmować się wagą, a ćwiczyć?

No, tylko na tym polegają zaburzenia odżywiania, że niezależnie od tego, czy się chce, czy się nie chce, to jakoś i tak się nie da.
Rozumiem, że cukrzyków też pytasz, czy nie chcieliby po prostu przestać przejmować się tą głupią insuliną i żyć jak normalni ludzie?




 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
Misza
[Usunięty]

Wysłany: 2017-08-15, 21:05   

eithné napisał/a:
No, tylko na tym polegają zaburzenia odżywiania, że niezależnie od tego, czy się chce, czy się nie chce, to jakoś i tak się nie da.
Rozumiem, że w takim razie idąc tym tokiem rozumowania również: alkoholizm polega na tym, że się chce czy nie chce to się pije? Porównanie z cukrzykami nieco chybione, bo nie ma to nic wspólnego z wolą osoby, z zaburzonym obrazem własnego ciała czy zaburzeniem kontroli.

Po za tym porównujesz sytuację osoby cierpiącej na chorobę, która nic z tym nie robi z sytuacją osoby, która cierpi na chorobę i podejmuje leczenie (bierze insulinę), a teraz weźmy sprawiedliwe porównanie. Czy osobie, która odmawia przyjmowania insuliny, grozi jej amputacja stopy nie można powiedzieć: czy nie chciałbyś po prostu przyjmować insulinę i żyć jak normalni ludzie? Brzmi inaczej, co? Ale taka właśnie jest prawidłowa analogia jeśli chodzi o te sytuacje.

To jest taka perfidna racjonalizacja: jestem chory więc muszę!, piję bo jestem uzależniony, mam zaburzenia odżywiania, więc muszę wymiotować/głodzić się. Doskonale wiem, że obraz świata osoby zaburzonej odbiega od rzeczywistości i postrzega, to tak, że "to i tak się nie da", ale w rzeczywistości można z tym coś robić. Posiadanie jakiegoś zaburzenia nie zwalnia z odpowiedzialności za własne czyny, a zwłaszcza z tego jak się postępuje w kwestii tego zaburzenia.




 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
eithné
[Usunięty]

Wysłany: 2017-08-16, 08:40   

abyss napisał/a:
alkoholizm polega na tym, że się chce czy nie chce to się pije?

Ten mechanizm jest trochę bardziej skomplikowany, ale zdecydowanie bliżej mu do tego, niż do "wystarczy przestać w siebie lać wódę".

abyss napisał/a:
Czy osobie, która odmawia przyjmowania insuliny, grozi jej amputacja stopy nie można powiedzieć: czy nie chciałbyś po prostu przyjmować insulinę i żyć jak normalni ludzie? Brzmi inaczej, co? Ale taka właśnie jest prawidłowa analogia jeśli chodzi o te sytuacje.

No nie jest. Tamten post był skierowany do lenki, która - z tego, co zrozumiałam - podejmuje jakieś kroki w kierunku wyzdrowienia. A cukrzyk nie ma tak emocjonalnej relacji z lekami, jak anorektyk czy bulimik z jedzeniem.

abyss napisał/a:
To jest taka perfidna racjonalizacja: jestem chory więc muszę!, piję bo jestem uzależniony, mam zaburzenia odżywiania, więc muszę wymiotować/głodzić się.

Perfidne jest upraszczanie uzależnień i zaburzeń odżywiania do "wystarczy przestać ćpać/zacząć jeść/przestać wymiotować" i mam mdłości, gdy po raz kolejny słyszę takie rewelacje.

abyss napisał/a:
ale w rzeczywistości można z tym coś robić.

Coś można - jednak gdyby zwalczenie tych mechanizmów było takie proste, to ludzie nie bujaliby się latami po gabinetach terapeutycznych i po prostu zaczynali jeść normalnie i nie przejmowali się wagą :roll: .

abyss napisał/a:
Posiadanie jakiegoś zaburzenia nie zwalnia z odpowiedzialności za własne czyny, a zwłaszcza z tego jak się postępuje w kwestii tego zaburzenia.

Czasami siedzi się tak głęboko w jakimś zaburzeniu, że nie da się myśleć racjonalnie i trudno od takiej osoby wymagać, że weźmie za cokolwiek odpowiedzialność.




 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
Misza
[Usunięty]

Wysłany: 2017-08-16, 17:14   

eithné napisał/a:
Ten mechanizm jest trochę bardziej skomplikowany, ale zdecydowanie bliżej mu do tego, niż do "wystarczy przestać w siebie lać wódę".
Po prostu chciałem zaznaczyć, że mylisz bezsilność wobec choroby, z bezradnością, której nie ma bo można sobie radzić z takim problemem. W pytaniu, które tak Cię ubodło nie dopatrywał bym się słów "zacznij jeść", a raczej chęć wszczęcia u rozmówcy procesu prekontemplacji (nie wiem czy znasz taki schemat w jaki sposób zachodzi podejmowanie decyzji o zmianach w naszym życiu? jak nie, to chodzi o to, że przed realnym działaniem są pewne etapy, a pierwszym z nich jest właśnie w ogóle rozważenie czy faktycznie chcę dokonać tej zmiany). Zatem bardziej odbierałbym takie pytanie jako badanie motywacji, zaszczepianie ziarna pod ewentualne stworzenie bilansu zysków i strat, najprościej to osiągnąć porównując życie osoby żyjącej w sposób niezdrowy i osoby prowadzącej zdrowe życie.
eithné napisał/a:
No nie jest. Tamten post był skierowany do lenki, która - z tego, co zrozumiałam - podejmuje jakieś kroki w kierunku wyzdrowienia. A cukrzyk nie ma tak emocjonalnej relacji z lekami, jak anorektyk czy bulimik z jedzeniem.
Ciągle nie zrozumiałaś błędu swojej analogii, więc wytłumaczę prościej. Przyjmowanie insuliny nie jest objawem cukrzycy, a jej leczeniem, objawy cukrzycy to m.in. niegojące się rany, które prowadzą do zakażeń i nawet konieczności amputacji kończyny. Mówiąc dokładniej powinno być w tej analogii: zaburzenia odżywiania/choroba=cukrzyca, niejedzenie/wymiotowanie=objawy cukrzycy, terapia/leczenie=przyjmowanie insuliny. Uwierz, że ludzie niekiedy mają problem z tym, żeby zacząć przyjmować insulinę, bo wiąże się to... uwaga... z emocjami związanymi z uznaniem swoich ograniczeń. Jednak niechęć do uznania swoich ograniczeń nie jest objawem cukrzycy, tak samo brak motywacji do zmiany nie jest objawem zaburzeń odżywiania (nie wprost).
Cytat:
Perfidne jest upraszczanie uzależnień i zaburzeń odżywiania do "wystarczy przestać ćpać/zacząć jeść/przestać wymiotować" i mam mdłości, gdy po raz kolejny słyszę takie rewelacje.
Tylko tak jak już wyżej wyjaśniłem nikt tutaj wprost nie powiedział - zacznij jeść, przestań wymiotować. To pytanie brzmiało: (ogólnie) nie chciałabyś normalnie żyć? Bo możesz chcieć coś zmienić, ale czujesz się bezsilny wobec choroby, a możesz nie chcieć nic zmieniać. Bycie bezsilnym wobec przymusu wymiotowania/nie jedzenia/brania/picia, nie oznacza tego, że nie można z tym nic zrobić - czyli nie jest się bezradnym.
eithné napisał/a:
Coś można - jednak gdyby zwalczenie tych mechanizmów było takie proste, to ludzie nie bujaliby się latami po gabinetach terapeutycznych i po prostu zaczynali jeść normalnie i nie przejmowali się wagą
Nikt nie mówi, że jest proste. Ale wymaga w cholerę wysiłku od osoby chorej, a mając usprawiedliwienie typu - jestem chory na to i na to, to muszę tak postępować, bardzo ciężko o szczerą motywację do zmian, więc proszę nie powtarzaj "
eithné napisał/a:
No, tylko na tym polegają zaburzenia odżywiania, że niezależnie od tego, czy się chce, czy się nie chce, to jakoś i tak się nie da.
bo to zdanie kryje w sobie błąd logiczny, bo jakoś jest mnóstwo osób chorych, którym jednak jakoś się udaje? A może oni wcale nie byli chorzy, bo jednak mogą żyć normalnie? Jak to w końcu niby jest?
eithné napisał/a:
Czasami siedzi się tak głęboko w jakimś zaburzeniu, że nie da się myśleć racjonalnie i trudno od takiej osoby wymagać, że weźmie za cokolwiek odpowiedzialność.
A jak nie ja, to kto? Słyszę klasyczną racjonalizację: jestem już tak chory, że nic mi nie pomoże.
Cytat:
Perfidne jest upraszczanie uzależnień i zaburzeń odżywiania do "wystarczy przestać ćpać/zacząć jeść/przestać wymiotować" i mam mdłości, gdy po raz kolejny słyszę takie rewelacje.
Na koniec powiem Ci tyle, oszczędzisz sobie w taki razie nerwów jeśli zaakceptujesz, że nikt nie zrozumie Ciebie tak dobrze jak Ty sama. Nikt nie ma prawa oczekiwać od nikogo, że będzie wiedział co to znaczy być chorym. Ludzie często chcą dobrze, ale nie wiedzą z czym mają do czynienia i co to oznacza. Tak jest łatwiej, bo inaczej gwarantuję Ci, że jeszcze sporo razy się zezłościsz. Mówię to jako osoba uzależniona od narkotyków.



 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
eithné
[Usunięty]

Wysłany: 2017-08-16, 23:40   

abyss napisał/a:
W pytaniu, które tak Cię ubodło nie dopatrywał bym się słów "zacznij jeść", a raczej chęć wszczęcia u rozmówcy procesu prekontemplacji

Dla mnie, jako osoby zmagającej się w przeszłości z zaburzeniami odżywiania to pytanie jest po prostu obraźliwe. Nie wiem, jakie masz doświadczenia z tą chorobą, ale czasami się nie da "po prostu zacząć jeść i nie przejmować się wagą". Czasami żywienie przez rurkę jest jedyną formą ratunku.

To pytanie jest po prostu lekceważące i sformułowane w taki sposób, żeby nakręcać ED. W tej chwili nie chce mi się analizować, ale jeśli chcesz, to mogę później rozłożyć to na części i może lepiej zrozumiesz to, co mam na myśli.

abyss napisał/a:
Ciągle nie zrozumiałaś błędu swojej analogii

Błędem mojej analogii jest to, że ją rozpoczęłam, bo jednak ona nie istnieje.
.
abyss napisał/a:
Jednak niechęć do uznania swoich ograniczeń nie jest objawem cukrzycy, tak samo brak motywacji do zmiany nie jest objawem zaburzeń odżywiania (nie wprost).

Ten nawias bardzo ładnie asekuruje Twoją tezę, ale jednak nie. Brak motywacji do zmiany JEST objawem zaburzeń, bo chory czerpie z nich korzyści, bez których nie potrafi się obejść i dla których jest w stanie - przepraszam - zagłodzić lub zarzygać się na śmierć. Wynika to z tego, że zaburzenia odżywiania rzadko występują samodzielnie, a często są wynikiem zaburzeń osobowości czy innych efek.




 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
Misza
[Usunięty]

Wysłany: 2017-08-17, 15:09   

eithné, ale czy nie jest tak, że doszukujesz się takich pytań tam gdzie ich nie ma? Serio zapytanie "czy nie wolałbyś żyć normalnie?" nie implikuje stwierdzenia "weź się nie wydurniaj i jedz normalnie". Czy nie jest to nadinterpretacja? Pytanie jo_aśki, nie zasugerowało, że "trzeba po prostu zacząć jeść", jedyne co zasugerowało, to czy nie lepiej walczyć o zmianę? Czy takie pytanie jest złe? Nie ma co na siłę szukać wrogich sygnałów tam gdzie ich nie ma.

eithné napisał/a:
Ten nawias bardzo ładnie asekuruje Twoją tezę, ale jednak nie.
Żadna asekuracja, tylko uprzedziłem to co właśnie powiedziałaś. Brawo też, że użyłaś słowa teza zamiast hipoteza, gdyż automatycznie sugerujesz (zgodnie z definicją tego słowa) potwierdzenie, że w żadnym z zaburzeń dość ogólnie polegających na kompulsywnych zachowaniach kryterium diagnostycznym nie stanowi brak motywacji.

eithné napisał/a:
Błędem mojej analogii jest to, że ją rozpoczęłam, bo jednak ona nie istnieje.
Analogia działa świetnie, tylko kiedy nie pasuje do Twojej wizji rzeczywistości, to jednak "nie istnieje".

Myślę, że starczy tej dyskusji, Ty masz swoją rację, ja mam swoją. Po prostu nie traktuj każdego przejawu troski (nawet tej ułomnej) jako wrogiego ataku.




 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
Rainbow 



Wiek: 24
Dołączyła: 03 Lis 2013
Posty: 2820
Skąd: mazowieckie

Wysłany: 2017-08-19, 17:25   

Znowu to wraca, wczoraj Głodówka, dziś napad, głupie koło. Nie daje tak rady.



Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. ~ Kłapouchy.
:rainbow:
 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
jo_aśka 



Wiek: 29
Dołączyła: 12 Cze 2017
Posty: 341
Skąd: Polska

Wysłany: 2017-08-19, 20:10   

Rainbow mam dokładnie tak samo. Już od paru dni jadłam mało, w ogóle bez kolacji wszystko było okej, a dziś pękłam i się zajadam ...



 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
lenka 



Dołączyła: 27 Lut 2014
Posty: 195
Skąd: śląskie

Wysłany: 2017-09-09, 20:33   

Ja od 7 dni można powiedzieć, że też na głodzie bo 0 słodyczy i ogólnie maleńkie posiłki przy dużym wysiłku fizycznym każdego dnia. Znów zaczyna mi siadać psychika. Mam napady złości i płaczu bez powodu a w lutrze widzę grubą świnię :(



Ciągle mam swój świat i tą dziurę w sercu ...
Miłość to pułapka ...
 
 
Bolesny powrót do uzależnienia. Czy to droga bez powrotu?
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,11 sekundy. Zapytań do SQL: 11