Wiek: 37 Dołączyła: 08 Maj 2017 Posty: 834 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-05-11, 08:21
Czarny Pan napisał/a:
Czy byłabyś w stanie zrezygnować z czegoś gdyby to nie odpowiadało twojemu partnerowi ?
Zależy z czego i zależy dlaczego jemu by to nie odpowiadało. Na pewno bym była zaniepokojona, gdyby mój partner oczekiwał, że rzucę pracę albo zerwę relacje z ludźmi/rodziną i zastanawiałabym się czy ta relacja nie będzie się stawać toksyczna. Oczywiście też zależy czy to by było coś w stylu "zrezygnuj z pracy, bo chcę Cię mieć w domu" czy "rzuć tą pracę, bo jesteś w niej mobbingowana i cię niszczy".
Wiek: 37 Dołączyła: 08 Maj 2017 Posty: 834 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-05-11, 16:25
Czarny Pan napisał/a:
Jeśli chodziło by o to że związek może się przez to rozpaść.
Ciężko mi się odnieść, bo piszesz bardzo ogólnie, a tutaj szczegóły i okoliczności mają myślę znaczenie kluczowe. Zupełnie czym innym jest, kiedy oczekuję czegoś od mojego partnera, bo mam taki kaprys, a czym innym, kiedy oczekuję czegoś, bo coś się złego stało i tego potrzebuję.
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2017-06-09, 17:32
Ostatnio kompletnie się nie dogadujemy. On ma pretensje o moje złe samopoczucie albo głupkowatość (jak to sam nazwał - popadanie w skrajności). Nie rozumie słów, że coś jest ode mnie niezależne. Według niego to tylko brak moich chęci, bo przecież nad wszystkim można pracować samemu, trzeba dążyć do rozwoju, szukania pasji i pracy nad sobą. Już mam dosyć takich tekstów. Owszem, wiem że wszystko to jest w nas samych, ale czasami naprawdę się nie da niczego zrobić. Tworzy się błędne koło - ja czuję się źle - on jest o to zły i udziela mu się częściowo mój nastrój - ja czuję się jeszcze gorzej, że źle na niego działam - kumulacja emocji - przeprosiny i od nowa. Nie wiem już kto tu jest winny, przerasta mnie to.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2017-06-15, 12:48
Czarny Pan, Próbowałam rozmawiać, taka rozmowa właśnie zawsze kończy się wybuchami emocji. Rozumiem, że musi mu być ciężko ze mną wytrzymać, nikomu nie byłoby łatwo. Chyba oboje jesteśmy egoistami - on nie potrafi spróbować mnie zrozumieć, tylko się odcina, a ja trzymam go na siłę przy sobie, żeby nie zostać sama.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Wiek: 25 Dołączyła: 05 Sie 2017 Posty: 16 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-08-05, 17:28
To ja też się wyżalę.
Odkąd się poznaliśmy to nie mogłam o nim zapomnieć. Długo zwykłe ''cześć'', uśmiechy, wymiana spojrzeń i na tym koniec. Po paru miesiącach dowiaduje się, że już go prawdopodobnie nie spotkam i zmarnowałam szansę. Potem jakimś cudownym trafem się spotykamy. Przełamując się, robię pierwszy krok ku bliższej znajomości i udaje się. Zaczynamy się spotykać, piszemy codziennie całymi dniami do którejś w nocy. Znają mnie jego wszyscy znajomi, wszyscy myślą, że jesteśmy razem, bo nasze zachowanie na to wskazuje. Nagle przestaje do mnie pisać, o spotkaniach to już w ogóle nie ma mowy. Nie mam pojęcia czemu. Przecież nic nie zrobiłam. Zdobywam się i piszę do niego. Normalna rozmowa, jak zawsze. Jednak szybko się kończy. Obiecuję sobie, że jak napisze to zaproponuję spotkanie. Nie odzywa się. Nie wiem co to znaczy, ale nie mogę spać i płaczę. Później w pracy chodzę jak trup, wszyscy pytają, co się dzieje, chociaż próbuję to kamuflować. Inni dodatkowo dobijają pytaniami o niego. A ja nie wiem k**** co się stało. Załamana jestem. Wyglądało poważnie, przekonana byłam, że coś do mnie czuje. A nagle mnie olewa nie wiadomo czemu. Tyle starań na marne? Nie chcę, ale już nie wiem co jeszcze mogę zrobić.
inaccessible, zbyt dobrze wiem co aktualnie przeżywasz. Sama miałam tak z kilka razy i wiesz co? Doszłam do wniosku, że nie ma co się narzucać, jeżeli ten ktoś przestaje się odzywać... Będzie chciał to się odezwie, a jak nie no to cóż, bywa. Nie da się zmusić kogoś do kontaktu.
Możesz napisać do niego i zaproponować spotkanie i pogadać o tym wszystkim... Albo po prostu dojść do wniosku, że może z jego strony była to chwilowe zainteresowanie, czy też dla niego nie było to nic poważniejszego. Najgorzej jest z tego zdać sobie sprawę, lecz jak w końcu to do Ciebie dojdzie to będzie łatwiej się z tym pogodzić. To nie będzie łatwe, lecz nie warto się tak przejmować kimś, kto z dnia na dzień przestał się odzywać. Widocznie to nie był TEN.
A gdy do niego napisałaś to nie spytałaś się dlaczego on tyle się do Ciebie nie odzywał? Czy po prostu prowadziliście rozmowę jak nigdy nic?
I znowu stoi obok lustra na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla spłynęła w dół po porcelanie
Wiek: 25 Dołączyła: 05 Sie 2017 Posty: 16 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-08-05, 20:31
Sourlie, parę miesięcy i chwilowe zainteresowanie? Pewnie do niego napiszę, dziś czy jutro. Wolę mieć pewne, czy chce się spotykać dalej, czy nie. Nie lubię niewyjaśnionych spraw.
Rozmowa jak nigdy nic.
A i w sumie współczuję, że wiesz co przeżywam. Chyba, że ty się mniej przejmujesz czymś takim. Dla mnie to pierwsza taka ważna osoba w życiu, więc...
inaccessible, wiem jak to brzmi, ale mam nadzieję, że wiesz co mam na myśli. Ja tam nigdy nie zrozumiem tego, że z kimś się pisało dzień w dzień, a nagle potem kontakt się urywa... I tym bardziej bez żadnego większego powodu. Miałam taką sytuację, że przez dwa miesiące było super i ogólnie, a potem wyszło, że niby "czara się przelała".
Witaj w klubie. Mam to samo, że nie lubię niewyjaśnionych spraw, i pewnie dlatego prawie zawsze piszę do kogoś mimo, że już nie powinnam...
inaccessible napisał/a:
Chyba, że ty się mniej przejmujesz czymś takim.
Wręcz przeciwnie. Jestem człowiekiem, który za bardzo się przywiązuje do ludzi, a potem jak ktoś na mnie postawi krzyżyk to niezbyt jest ze mną... Strasznie to przeżywam, no ale nieważne.
Mam nadzieję, że się wszystko wyjaśni i za niedługo będziesz wiedziała na czym stoisz.
I znowu stoi obok lustra na toaletce całkiem sama
I tylko jedna mała kropla spłynęła w dół po porcelanie
Wiek: 25 Dołączyła: 05 Sie 2017 Posty: 16 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-08-05, 20:52
Sourlie, a siedzę i myślę, czy dowiedzieć się dziś, czy jutro, czy w ogóle kiedy indziej albo głupio czekam, że on napisze. Ale pewnie napiszę za niedługo, bo nie mam nic do stracenia. A wolę z siebie zrobić idiotkę, niż w tej niepewności tkwić.
Wiek: 29 Dołączyła: 12 Cze 2017 Posty: 341 Skąd: Polska
Wysłany: 2017-08-06, 22:13
A ja bym chyba wolała tkwić w niepewności... Taka moja duma.
W sumie, że się nie odzywa widze tylko dwie możliwości. Albo nie jest juz zainteresowany, albo coś się wydarzyło i nie chce CIę martwić.
Jednak o wiele bardziej prawdopodobna jest pierwsza możliwość....
Ostatnio zmieniony przez Sourlie 2017-08-06, 23:01, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2018-01-20, 21:04
Kurde, co kogoś poznam to za chwilę koniec. Kontakt się urywa. Ja nie wiem czy ja ludzi odstraszam, serio nie wiem. Spotykałam się z facetem, który mówił mi, że mnie akceptuje taką jaka jestem a ja kretynka go olałam, teraz żałuję ale na powrót nie mam co liczyć.