Wiek: 29 Dołączyła: 27 Lip 2016 Posty: 711 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-08-09, 00:02
Dzisiaj pierwszy raz od kilku miesięcy wróciły do mnie myśli samobójcze. Tak niespodziewanie. Teraz zniknęły ale i tak się zmartwiłam.
"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
Cierpiałam na depresję przez cały rok. Równe 12 miesięcy spędzonych na cięciu się, nieprzespanych nocach, krzykach i awanturach, które nie opuściły mojej głowy. Byłam u psychiatry, dostałam leki, których nigdy nie wzięłam. ALe depresja wraca. NIe ważne ile czasu mienie. Ta suka nie odpuszcza i nie daje za wygraną.
Wiek: 31 Dołączyła: 22 Cze 2014 Posty: 1410 Skąd: Europa
Wysłany: 2016-11-11, 13:48
Ja choruje na depresję od 16 roku życia. Pod koniec 2015 roku przestałam brać antydepresanty. I myślałam, że z depresją koniec. Do czasu. Od października mam nawrót. Jest koszmarnie. Mam myśli samobójcze, nie mam ochoty kompletnie na nic. Nie mogę spać w nocy. A nawet jak już zasnę to rano jestem tak zmęczona jakbym w ogóle nie spała. Nawet mi się jeść nie chce A to bardzo dziwne jak na mnie. Muzyka, która kiedyś sprawiała mi przyjemność nagle przestała cieszyć. Ciągle odczuwam lęk i strach. Zaczęłam się okaleczać. Rozdrapuję rany do krwi, wyzywam się na sobie, na swoim ciele. Rodzicom o tym nie wspominam dla nich to wstyd, bo co ludzie powiedzą. Tylko ja jestem taka nienormalna. Mam dość, serdecznie dość. Mogłam iść do lekarza w październiku Ale uznałam, że nie potrzebuję pomocy. Teraz to bym chciała być w szpitalu psychiatrycznym daleko od domu. Już nie wiem co mam robić ;(
Moim zdaniem nawet jeśli ktoś czuje się wyleczony, to depresja może zawsze wrócić, nieraz nawet po kilku latach, 100% nie da się z tego wyleczyć, ale to tylko moje zdanie.
Ostatnio zmieniony przez Hedum 2017-01-25, 22:18, w całości zmieniany 1 raz
Smutna mia, ale to każdemu człowiekowi może się przytrafić, nieważne czy chorował już kiedyś czy nie. Może ci co chorowali mają tylko większe skłonności, ale trzeba walczyć, nie stwarzać sobie warunków, w których choroba może się pojawić.
Dwa razy w życiu chorowałem na depresję. Za pierwszym razem jeszcze nie wiedziałem jak to się nazywa i że w ogóle to choroba. Za drugim razem już byłem świadomy co i jak, ale późno się skapnąłem, że to wróciło. Dziś jest dobrze, ale pamiętam co było i wiem, że kiedyś może wrócic, jestem gotów. Wiem też, że przeze mnie moje dziecko może miec predyspozycje do tego schorzenia, mam jednak nadzieję, że w razie czego nie umknie mi to.
Moja depresja wróciła po wakacjach i powrocie na uniwersytet. Nie jestem w stanie studiować i być w depresji jednocześnie. Nie mam siły na naukę, mam problemy z pamięcią, myśli samobójcze powróciły. Zdecydowałam się rzucić studia, ponieważ nie studiować czegoś co mnie bardzo unieszczęśliwia. A z depresją nie wiem co. Chciałabym od października studiować coś innego, ale panicznie boję się, że z każdą sesją będę miała myśli samobójcze.
Obawiam się że ona będzie się zawsze czaiła gdzieś z tyłu głowy. Nawet jak dotrzesz do końca leczenia, będzie trzeba się mieć na baczności i w razie czego szukać pomocy.
Mózg się przyzwyczaja do smutku... i nie tak łatwo odzwyczaja.
Przyzwyczajenie takie, że nie odróżnia się już tego stanu... Zresztą ja ciągle nie mogę pojąć, że uporczywe myśli samobójcze to objaw choroby. Nie potrafię tego sobie uzmysłowić. Nie traktuje tego poważnie. W końcu zrobię coś głupiego. Beznadzieja.
Wiek: 24 Dołączyła: 29 Mar 2015 Posty: 566 Skąd: mazowieckie
Wysłany: 2017-02-17, 12:34
To ciągle powraca. Nie wiem czy da się w pełni od tego uciec. W czerwcu zeszłego roku w moim życiu pojawiła się pewna wspaniała osoba, piękna miłość, myślałam, że to mi pomoże, bo przecież czułam się lepiej. Było lepiej przez krótki okres czasu. Od jakiegoś czasu znów jest coraz gorzej, czym tę osobę krzywdzę. Znów wszystko wróciło w takim samym stopniu jak wcześniej, nie radzę sobie, tym bardziej, że nie mam pełnego zrozumienia. Każdy uważa, że przesadzam, a ja naprawdę chcę inaczej, ale to wszystko jest silniejsze. Nie widzę ucieczki z tej pustki, która mnie wykańcza.
"Wiesz dlaczego żółw jest taki twardy? Bo jest taki miękki..."
Wiek: 29 Dołączyła: 27 Lip 2016 Posty: 711 Skąd: Europa
Wysłany: 2017-07-23, 21:51
Ponieważ moja depresja jeszcze nigdy do samego końca nie zniknęła, nie mogę odnieść się do nawrotów u osoby wyleczonej. Sama przyzwyczaiłam się do nawrotów tej cięższej depresji, jednak zaniepokojona jestem nowymi objawami, z jakimi powraca za każdym razem. Nie ma pojęcia jak ją zatrzymać, nauczyłam się jednak kontrować niektóre moje zachowania, które doprowadzają do myśli samobójczych i chęci samookaleczenia (gdyż te dwa objawy uznaje za najgroźniejsze). Nie potrafię ich całkowicie opanować, ale czasami udaje mi się do pewnego stopnia ich nie pogłębiać.
"Na całe szczęście wiem jak radę dać bez wiary
I znalazłem wielu, którzy drogę pokazali mi.
Przez całe życie na najwyższej pędzą fali.
Pochmurne niebo im na głowy się nie zwali."
Czy jestem przesadnym idealistą twierdząc, że miłość i udany związek potrafią skutecznie zablokować nawroty depresji? W każdym związku zdarzają się kłótnie i nieporozumienia, które mogą wywołać chwilowy stan przygnębienia i smutku, ale nie każdy smutek jest depresją. Może to naiwne ale tak mi się wydaje, że mając oparcie w kimś kogo się naprawdę kocha z wzajemnością nie można mieć nawrotów depresji. Co myślicie?